Przejdź do głównej zawartości

zostanie owładnięta kolejną obsesją - odnaleźć Mattię


Melania G. Mazzucco, Limbo




Manuela Paris potrafiła wyciągać wnioski ze swoich błędów. Nie popełniała ich dwa razy. Taką umiejętnością wykazywała się wtedy, gdy chodziło o jej przyszłość zawodową. Doskonale wiedziała nad czym musi popracować i jakie odpowiedzi są pożądane, aby uzyskać zdolność do służby wojskowej. Bo właśnie w wojsku Manuela widziała swoje miejsce, swój życiowy cel. Gotowa była na wszystko, aby swój cel osiągnąć. Musiała być sprawna i fizycznie, i psychicznie.

Manuela Paris to kobieta, która konsekwentnie realizuje wyznaczony sobie plan. Zwieńczeniem jej wysiłków jest misja w Afganistanie. Ale to nie wszystko. Manuela nie jedzie do Afganistanu jako zwykły żołnierz. Ona jedzie jako sierżant Manuela Paris dowodzący plutonem strzelców alpejskich. Już wcześniej musiała zmagać się ze stereotypem, że wojsko to nie miejsce dla babek. Ileż razy musiała zdzierżyć ohydne insynuacje, że karierę może zrobić jedynie przez łóżko. A przecież Manuela nie była taka! Ona nawet nie eksponowała swojej kobiecości. Wręcz przeciwnie. Tłamsiła ją od samego początku. Bardzo ciężko pracowała, aby znaleźć się właśnie w tym miejscu. Ona po prostu kochała armię. I tylko ona wiedziała dlaczego.

Wojsko było dla niej szansą na wyrwanie się z małego miasteczka, w którym się wychowywała. Pochodziła z rozbitej rodziny, której się nie przelewało. Ona nie chciała takiego życia, które prowadziła jej matka, a później i jej siostra. Do ojca przez wiele lat miała żal, ale mimo to potrafiła spotykać się z jego nową rodziną już po jego śmierci. Dla swojego młodszego, przyrodniego brata była ikoną. Chwalił się swoją siostrą sierżant w szkole. Zbierał dla niej wszystkie wycinki prasowe, w których się pojawiała. Darzył ją ogromnym szacunkiem.

W Afganistanie musiała zmierzyć się nie tylko z nową sytuacją i nowym otoczeniem, ale głównie z wyrobieniem sobie szacunku i posłuchu wśród swoich podwładnych. W swoim plutonie miała samych facetów i wiedziała, że nie wszystkim jest w smak to, że dowodzi nimi kobieta. Podczas pobytu na misji nie raz udowodniła, że zasługuje na należny jej szacunek i w kluczowych momentach zachowuje się jak prawdziwy dowódca. I tak ona i jej pluton stali się epigonami. Tak siebie nazywali.

W takim razie dlaczego ona jedyna przeżyła zamach terrorystyczny w Afganistanie?! Powinna zginąć razem ze swoim plutonem! Manuela nie chce być bohaterką narodową! Gdy w końcu po długiej rehabilitacji zostaje zwolniona do domu nie cieszy jej szum wokół niej. Do domu przyjeżdża w wigilię Bożego Narodzenia, ale święta w ogóle jej nie cieszą. Nie chce spotykać się z dziennikarzami. Nie chce spotykać się z rodziną. Chce jak najszybciej odzyskać sprawność i fizyczną, i psychiczną, aby wrócić do swojego prawdziwego domu, który jest w koszarach, a nie tu.

Główną bohaterkę poznajemy właśnie w momencie jej powrotu do rodzinnego miasteczka. Obserwujemy to, co dzieje się w jej życiu, gdy jest zawieszona między bolesną przeszłością a nieznaną przyszłością. Widzimy, co dzieje się tu i teraz (rozdziały zatytułowane live). Jednak dzięki temu, że wojskowy psycholog obarczył ją zadaniem prowadzenia dziennika z misji poznajemy całą historię Manueli z wojskiem (rozdziały zatytułowane homework).

I może Manuela byłaby skupiona jedynie na tym, aby jak najszybciej założyć mundur, gdyby nie tajemniczy gość w hotelu. Nieznajomy mężczyzna wcale nie kryje się z tym, że obserwuje ją ze swojego balkonu. Notabene ta ciekawość jest obustronna. Manuela zadaje sobie pytanie, kim jest człowiek, który samotnie spędza Boże Narodzenie w hotelu w nadmorskim miasteczku, które ożywa dopiero z nadejściem lata? Bardzo długo nie będzie znać prawdy, a gdy w końcu ją pozna, zostanie owładnięta kolejną obsesją – odnaleźć Mattię.

Otworzyła się przed nim. Obnażyła przed nim swoje okaleczone ciało. Pokochała go. I wierzyła w to, że on również pokochał ją. To nie jego wina, że kiedyś znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie … Nie musiał znikać bez słowa właśnie teraz, kiedy zawalił jej się cały świat, kiedy koszary są dla niej zamknięte.

Książka niesamowicie wciągająca mimo niełatwego tematu. Pomijając wątek romansu, który dodawał szczyptę pikantności książka zostawia nas z wieloma ważnymi pytaniami. Choćby o sens misji wojskowych w dalekich i obcych kulturowo krajach czy sytuacji kobiet w szeregach armii.

Komentarze

  1. Recenzja zainteresowała mnie książką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że książka skłania czytelnika do refleksji. Chętnie po nią sięgnę. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga

Aktualnie czytam #246

Erich Maria Remarque, Na Zachodzie bez zmian Od wydawcy: Powieść „Na Zachodzie bez zmian” należy do najgłośniejszych dzieł literatury XX wieku. Jej bohaterowie, podobnie jak sam autor, należą do „straconego pokolenia”: pokolenia, którego młodość przepadła w okopach pierwszej wojny światowej. Osiemnasto-, dziewiętnastolatkowie trafiają na front niemal prosto ze szkolnej ławy, namawiani przez nauczycieli do spełnienia obowiązku wobec ojczyzny. Czymże jednak jest ten obowiązek? – pytają siebie, świadomi, że strzelają do takich jak oni młodych, tęskniących za domem i pokojem i pytających o sens wojny wrogów. Mistrzowskie wniknięcie w emocje bohatera, gwałtowność opisu ataków z lądu i powietrza, atmosfera nieuchronności śmierci – wszystko to sprawia, że powieść ta do dziś przejmuje grozą. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 192 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.