Przejdź do głównej zawartości

będę wracała do historii jej mieszkańców


Anna Kamińska, Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej
Gdy zobaczyłam tę książkę wiedziałam od razu, że to książka dla mnie. Po pierwsze dlatego, że uwielbiam Podlasie i od kilku lat regularnie odwiedzam Puszczę Białowieską, Białowieżę i okolice (zdjęcia z tych podróży możecie znaleźć TU i TU i TU). Po drugie – autorką książki jest Anna Kamińska, której twórczość miałam przyjemność poznać czytając biografię Simony Kossak i Wandy Rutkiewicz właśnie jej autorstwa (recenzje możecie znaleźć TU i TU). Nic zatem dziwnego, że z wielką przyjemnością sięgnęłam po historie z Puszczy Białowieskiej opowiadane szeptem.

Dlaczego szeptem? Ano dlatego, że to nie zawsze przyjemne historie, o których chciałoby się mówić głośno.

Gdy odwiedzam Białowieżę zawsze zachwycam się tym miejscem. Staram się wtedy czerpać z otoczenia jak najwięcej. Chłonę zapach lasu. Zasłuchuję się w śpiewie ptaków. Zachwycam się ciszą i spokojem. A do tego wszystkiego nie mogę oderwać oczu od tej swoistej architektury. Wydawać by się mogło, że tu trwa wieczna sielanka. Anna Kamińska udowadnia, że do sielanki bywało daleko.

Białowieża. To tu car Aleksander III zlecił budowę pałacu. To tu była jego letnio-jesienna rezydencja. To za cara powstały stacje Białowieża Pałac i Białowieża Towarowa. To za cara niektórym żyło się tak dobrze, że z sentymentem wspominano czasy carskie. To właśnie do Puszczy Białowieskiej car przyjeżdżał na polowania. Białowieża i Puszcza Białowieska stały się później prestiżowym miejscem polowań, do którego zjeżdżali polscy politycy i zapraszali gości. I tak ówczesny prezydent Ignacy Mościcki zaprosił na polowanie Hermana Goringa, działacza nazistowskiego pełniącego wysokie funkcje w ministerstwie III Rzeszy.

To tu żył Jan Potoka, którego Herman Goring za pomoc w polowaniu nagrodził wspólnym zdjęciem. Zdjęciem, które w 1942 roku uwolniło go z więzienia Gestapo, a które dwa lata później stało się podstawą do wywózki przez Sowietów na Sybir. Janowi udało się wrócić do Białowieży po dziesięciu latach łagru, ale zdjęć już nigdy z nikim nie chciał sobie robić. To tu mniej lub bardziej zgodnie żyli obok siebie Polacy, Białorusini i Żydzi. To tu po II Wojnie  Światowej na ocalonych mieszkańców Białowieży zstąpiła zbiorowa amnezja, która wymazała z ich pamięci żydowskich sąsiadów. To tu żył Filomon Waszkiewicz – ostatni bartnik. To tu żył Wiedźmar – człowiek parający się czarną magią i rzucający uroki. To tu żył Makar – carski ogrodnik, kochający kwiaty nader wszystko. To tu żył Mordala – nie tylko zapalony kłusownik, ale też złodziej i awanturnik. Awanturników było tu wielu, którzy całą swoją złość przenosili później na swoje żony. I tu dochodzimy do problemu, o którym w Białowieży wszyscy wiedzieli, ale wszyscy przymykali oczy. Nagminna przemoc rodzinna, która doprowadziła do niejednej tragedii. To o rdzennych mieszkańcach Białowieży, żyjących od pokoleń w swoim hermetycznym świecie. 

Byli jeszcze napływowi. Jedną z nich była Simona Kossak, o której akurat w tej publikacji autorka jedynie wspomina. O wiele więcej miejsca poświęca tym razem Halinie Kopalińskiej. Wychowawczyni w Domu Dziecka, którą podopieczni do tej pory wspominają ciepło i z wielkim szacunkiem. Trafić do grupy pani Haliny to jak dostać gwiazdkę z nieba. Dbała o tych chłopaków jak o swoich własnych synów, których nigdy nie miała. Halina Kopalińska nie opuszczała Domu Dziecka nigdy. Ona w nim mieszkała wraz ze swoimi podopiecznymi, którym oddała swoje serce i dla których poświęciła swoje życie, o których martwiła się nawet wtedy, gdy już jako pełnoletni obywatele opuszczali mury Domu Dziecka. Skąd czerpała siły, aby nawet później sprawdzać jak sobie radzą w dorosłym już życiu? Ona po prostu była dla nich jak matka, a matka zawsze, niezależnie od wieku dziecka, myśli o nim i chce dla niego jak najlepiej.

Przyznam szczerze, że po lekturze trochę inaczej będę spoglądać na Białowieżę. Spacerując dobrze znanymi mi uliczkami jak Stoczek, Zastawa, Parkowa czy Tropinka będę wracała do historii jej mieszkańców. I wiem, że będę chciała poznać to miejsce i ludzi z nim związanych jeszcze bardziej.

Komentarze

  1. Nie byłam jeszcze w tych miejscach ale mam na taki spacer wielką ochotę. Zaintrygowałaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podlasie jest magiczne. Naprawdę warto wybrać się w tamten region :)

      Usuń
  2. Lubię czytać książki historyczne :) myślę, że ta przypadłaby mi do gustu

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam w Białowieży dawno temu i znowu chciałam bym odwiedzić jej okolice :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jakie będą Twoje wrażenia po tak długiej nieobecności :)

      Usuń
    2. Tym razem się nie skuszę.:)

      Usuń
    3. Może następna propozycja bardziej przypadnie Tobie do gustu :)

      Usuń
  4. Nie wiedziałam, że jest taka książka :) Ogólnie dawno nie byłam na Podlasiu, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest :) Do tego jest naprawdę ciekawa. Polecam :)

      Usuń
  5. O mamo, to musiała być mega pasjonująca lektura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Dla mnie tym bardziej, ponieważ regularnie od kilku lat odwiedzam Białowieżę i okolicę :)

      Usuń
  6. Nie znam tych rejonów, ale.... widzę, że naprawdę warto je poznać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odkryłam je kilka lat temu i przynajmniej raz do roku wracam w te miejsca :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga

Aktualnie czytam #246

Erich Maria Remarque, Na Zachodzie bez zmian Od wydawcy: Powieść „Na Zachodzie bez zmian” należy do najgłośniejszych dzieł literatury XX wieku. Jej bohaterowie, podobnie jak sam autor, należą do „straconego pokolenia”: pokolenia, którego młodość przepadła w okopach pierwszej wojny światowej. Osiemnasto-, dziewiętnastolatkowie trafiają na front niemal prosto ze szkolnej ławy, namawiani przez nauczycieli do spełnienia obowiązku wobec ojczyzny. Czymże jednak jest ten obowiązek? – pytają siebie, świadomi, że strzelają do takich jak oni młodych, tęskniących za domem i pokojem i pytających o sens wojny wrogów. Mistrzowskie wniknięcie w emocje bohatera, gwałtowność opisu ataków z lądu i powietrza, atmosfera nieuchronności śmierci – wszystko to sprawia, że powieść ta do dziś przejmuje grozą. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 192 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.