Przejdź do głównej zawartości

Kino #10


Mocna kawa wcale nie jest taka zła w reżyserii Aleksandra Pietrzaka to etiuda, która swoją premierę miała 21 maja 2014 roku. Kiedy zobaczyłam, że w obsadzie znajduje się Marian Dziędziel (Jacek) wiedziałam, że warto go obejrzeć. Druga główna rola należy do Wojciecha Mecwaldowskiego (Łukasz), co również było zachętą. Byłam bardzo zaskoczona, że dość krótki obraz może pokazać tak trudną historię i tyle emocji. Interesujące jest również to, że miejsce akcji zostało ograniczone do jednej przestrzeni, co pozwala skupić się wyłącznie na poruszonym w filmie problemie. Cała akcja rozgrywa się na wsi, w której mieszka Jacek. Pewnego dnia w odwiedziny przyjeżdża do niego jego syn, Łukasz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ostatnio widzieli się jakieś 18 lat temu.

Z ich topornych dialogów (topornych w sensie takim, że nie potrafili ze sobą rozmawiać, bo scenariusz filmu jest rewelacyjny) szybko można wysnuć wniosek, że wspólny dialog nie jest tym, w czym czują się dobrze. Co rusz któryś z nich się obrusza, złości, odwraca się plecami i najlepiej poszedłby w swoją stronę. Z ich rozmowy możemy się zorientować także, że przez ostatnich kilka lat kompletnie nie interesowali się sobą. Jacek nic nie wiedział o życiu swojego syna, z kolei Łukasz absolutnie nie miał pojęcia o zmianach, jakie zaszły u ojca. Nic nie wiedział o Wandzie, towarzyszce Jacka, która jako jedyna w zaistniałej sytuacji miała odwagę powiedzieć na głos to, do czego oni nie chcieli się przyznać. A może po prostu nie wiedzieli jakich słów użyć, aby nie zostały one opatrznie zrozumiane. Widać, że chcą się pogodzić, ale nie potrafią tego zrobić.

Problem właściwego doboru słów to jedno. Drugie to oszczędność tych słów. Z jednej strony Łukasz ma pretensje do ojca, że leciał do niego trzydzieści dwie godziny, a ten nawet nie zapyta co u niego. Z drugiej strony na pytania Jacka odpowiada zdawkowo, aby przypadkiem za dużo nie powiedzieć. Z jednej strony Łukasz chce podzielić się z ojcem swoim doświadczeniem (scena naprawy silnika), co Jacek odbiera jako chęć udowodnienia mu, że jest nieudacznikiem. Jak to, smarkacz będzie go uczył?! Nieporozumienie, nieporozumienie i jeszcze raz nieporozumienie. Niby mówią do siebie, ale nie słuchają się przy tym nawzajem. Nie ma między nimi żadnego zrozumienia. Łukasz mimo wszystko próbuje wytłumaczyć ojcu siłę dialogu. Nie słów wyrzucanych z siebie w złości, a właśnie dialogu. Zarzuca ojcu, że nie potrafi powiedzieć na głos czego chce, co czuje, czego oczekuje. Godzi się pić zbyt mocną kawę, która nie bardzo mu smakuje, aby tylko nie urazić Wandy.

Łukasz aranżuje taką sytuacje, w której Jacek delikatnie sugeruje Wandzie, że kawa jest ciut za mocna. I co się okazało? Reakcja Wandy pozostawiała wiele do życzenia i odbiegała od oczekiwań Łukasza … Ale na tym też polega urok tego filmu. W zabawny sposób pokazać złożony temat. Nie w śmieszny, a zabawny. A ileż prawdy zawarto w filmowych kadrach.

Historia poniekąd zatoczyła koło. Łukasz cieszy się z otrzymanej w Niemczech pracy nie zważając na to, że jego trzyletni synek zostanie w Holandii. Jaką radę daje mu ojciec? „Nie trać kontaktu z synem” – słyszy od ojca. To jedno zdanie pokazuje, że Jacek miał świadomość błędu, jaki popełnił w przeszłości. Pozwolił na to, aby jego relacje z synem się zatarły. Pozwolił na to, że nie był obecny w ważnych chwilach w życiu swojego syna. Nie znał swojej synowej. O tym, że jest dziadkiem dowiedział się podczas odwiedzin Łukasza, kiedy jego wnuczek ma już trzy latka.

Trudny problem pokazany w prosty sposób tak, aby forma przekazu nie zasłoniła samego przekazu. Do tego subtelna muzyka podkreślająca klimat filmu.


Komentarze

  1. Bardzo ciekawy film. Chętnie zobaczę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam tego filmu. Nawet o nim nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie filmy, w których poruszane są prawdziwe problemy, a skoro tutaj jest to przedstawione w zabawny sposób to jeszcze bardziej jestem ciekawa tego filmu. Jestem również ciekawa czy Jacek i Łukasz wreszcie się dogadają, jak po tylu latach będą się zachowywać wobec siebie. Zapisuję tytuł. ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #246

Erich Maria Remarque, Na Zachodzie bez zmian Od wydawcy: Powieść „Na Zachodzie bez zmian” należy do najgłośniejszych dzieł literatury XX wieku. Jej bohaterowie, podobnie jak sam autor, należą do „straconego pokolenia”: pokolenia, którego młodość przepadła w okopach pierwszej wojny światowej. Osiemnasto-, dziewiętnastolatkowie trafiają na front niemal prosto ze szkolnej ławy, namawiani przez nauczycieli do spełnienia obowiązku wobec ojczyzny. Czymże jednak jest ten obowiązek? – pytają siebie, świadomi, że strzelają do takich jak oni młodych, tęskniących za domem i pokojem i pytających o sens wojny wrogów. Mistrzowskie wniknięcie w emocje bohatera, gwałtowność opisu ataków z lądu i powietrza, atmosfera nieuchronności śmierci – wszystko to sprawia, że powieść ta do dziś przejmuje grozą. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 192 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga