Przejdź do głównej zawartości

Później tych błędów było więcej...


Zygmunt Miłoszewski, Gniew.
Trylogia kryminalna.


Stało się. Ostatnia część trylogii. Pierwsze rozczarowanie. I napiszę o tym od razu. Zakończenie bardzo mnie rozczarowało, ale zanim to nastąpiło…

Pochłonęła mnie ta powieść kryminalna całkowicie. Tym razem los rzucił Szackiego do Olsztyna. Trochę śmiał się z prowincji. Trochę był outsiderem. Ale mimo wszystko nie było mu tu najgorzej. Był w nowym związku. Miał szansę odbudować relację z córką. Nie zawsze było to łatwe, bo zbyt często unosił się … gniewem. Ale dumny był z małolaty jak cholera. Doceniał to, że inteligencję i umiejętność obserwacji oraz formułowania wniosków odziedziczyła po nim. Do szczęścia brakowało mu jednie ciekawej sprawy. Aż tu nagle… znaleziono zwłoki. Jak się później okazało zwłoki nie byle jakie. Zagadkowe. Bo jak to możliwe, że z człowieka, który jeszcze tydzień temu chodził po warmińskiej ziemi dziś zostały tylko kości?

A dziwne przypadki zdarzały się częściej i częściej…

Miłoszewski tym razem poruszył problem przemocy domowej. Jak różne ma ona oblicza. To nie tylko przemoc fizyczna. To też przemoc psychiczna. I gdzie szukać pomocy? Pozornie szczęśliwa rodzina, a tak naprawdę… I jak to wszystko ubrać w słowa? To, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami… Szacki zlekceważył problem. I to był pierwszy błąd.

Gdy zorientował się, że ofiar jest i będzie więcej mimo usilnych starań nie potrafił przewidzieć kolejnego ruchu mordercy. I to był drugi błąd. Później tych błędów było więcej, a to dlatego, że Szacki zaczął działać w amoku. W dodatku przemęczenie i funkcjonowanie u kresu wytrzymałości przytępiło jego zmysł prokuratorski. Nie potrafił prawidłowo ocenić sytuacji. Nie potrafił działać skutecznie.

Prawdę mówiąc do końca byłam przekonana, że rola Szackiego w tym makabrycznym spektaklu jest inna. Pomyliłam się. Chodziło zupełnie o coś innego. I tu pojawia się kolejny ważny problem poruszony przez autora. Samosąd. Czy może być usprawiedliwiony? Gdzie jest granica, której przekraczać nie należy? Czy terapia szokowa spełni swoje zadanie i powstrzyma przyszłych oprawców przed zadawaniem bólu i cierpienia najbliższym?

I co z tym wszystkim ma wspólnego Szacki?

Przeczytajcie :)

Komentarze

  1. Nie czytałam jeszcze niczego Zygmunta Miłoszewskiego, więc moje pytanie brzmi:Czy polecasz tę trylogię na rozpoczęcie przygody z twórczością tego autora? ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach, ale nie wiem, kiedy znajdę na to czas... Moja lista książek do przeczytania jest bardzo długa. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyjdę na malkontenta, ale znowu podziękuję. Poczekam aż zaproponujesz coś, co mnie oczaruje już od zapowiedzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co trylogia skończona, więc chwila przerwy od Miłoszewskiego :)

      Usuń
  4. Szkoda, że zakończenie rozczarowujące. Ja jeszcze nie znam pierwszej części 😉
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Możliwe, że przeczytam tę trylogię. Trochę szkoda, że zakończenie cie rozczarowało, ale widzę, że jest warta przeczytania, skoro pomimo tego ją polecasz.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z lepszych książek, które przeczytałam w życiu. Nawet podarowałam sobie ją prywatnie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet trochę kusi, szkoda że zakończenie rozczarowuje ale widzę, że jest wiele plusów dla których mimo wszytko warto sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest w zasadzie jeden minus :) Zdecydowanie warto sięgnąć po tę trylogię :)

      Usuń
  8. Nie znam tego autora. Muszę się zmobilizować i coś przeczytać. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi cała ta seria bardzo się podobała i pewnie kiedyś jeszcze do niej wrócę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc o całej serii też jestem z niej zadowolona i cieszę się, że ją przeczytałam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #246

Erich Maria Remarque, Na Zachodzie bez zmian Od wydawcy: Powieść „Na Zachodzie bez zmian” należy do najgłośniejszych dzieł literatury XX wieku. Jej bohaterowie, podobnie jak sam autor, należą do „straconego pokolenia”: pokolenia, którego młodość przepadła w okopach pierwszej wojny światowej. Osiemnasto-, dziewiętnastolatkowie trafiają na front niemal prosto ze szkolnej ławy, namawiani przez nauczycieli do spełnienia obowiązku wobec ojczyzny. Czymże jednak jest ten obowiązek? – pytają siebie, świadomi, że strzelają do takich jak oni młodych, tęskniących za domem i pokojem i pytających o sens wojny wrogów. Mistrzowskie wniknięcie w emocje bohatera, gwałtowność opisu ataków z lądu i powietrza, atmosfera nieuchronności śmierci – wszystko to sprawia, że powieść ta do dziś przejmuje grozą. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 192 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga