Aleksander Kamiński, Kamienie na szaniec
Chyba każdy z nas kojarzy tę książkę czy też akcję pod Arsenałem. Alek, Rudy, Zośka. To między innymi o nich pisze Aleksander Kamiński w „Kamieniach na szaniec”. Ale ci chłopacy, których wojna zaskoczyła u progu dorosłości, to nie tylko bohaterowie książkowi. To bohaterowie z krwi i kości, którzy także i w czasach pokoju mogą niezmiennie służyć za wzór do naśladowania. Ich wspaniałe ideały są aktualne zawsze, a oni swoją postawą pokazywali, że trzeba je wdrażać w życie niezależnie od okoliczności. Nawet wtedy, gdy przyszło im zapłacić za to życiem. Ale zanim je stracili…
Okupacja. Nie mogli pogodzić się z nowymi zasadami wprowadzonymi w Polsce przez Niemców. Chcieli działać. Swoje plany, o których dyskutowali zaledwie kilka tygodni wcześniej musieli porzucić. Przynajmniej na jakiś czas. Szukali swojego miejsca w nowej rzeczywistości. Zamiast na studia poszli do pracy, aby wspomóc swoje rodziny. Szczególnie Alek, który po zamordowaniu jego ojca na początku wojny musiał zaopiekować się matką i siostrą. Ale nauki nie porzucili. Tajne komplety i samokształcenie się. To teraz ich edukacja. Chcieli czegoś więcej i szukali. Na początku związali się z organizacją PLAN, ale po kilku wspólnych akcjach postanowili pójść inną drogą i szukali dalej. Aż w końcu znaleźli. Najpierw Mały Sabotaż, a później Dywersja. Kamiński ze szczegółami opisuje ich spektakularne akcje. Niedościgniony w swojej pomysłowości był Alek, który wsławił się w akcji z pomnikiem Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu w roli głównej, dzięki której otrzymał honorowy pseudonim Kopernicki. W odwecie za tę akcję Niemcy postanowili rozebrać pomnik Jana Kilińskiego. I tym razem Alek wykazał się i odwagą, i inteligentnym poczuciem humoru. Obserwował. A gdy poznał miejsce ukrycia pomnika Jana Kilińskiego nie omieszkał podzielić się tą informacją z innymi. To on jest autorem wielkiego napisu na fasadzie Muzeum Narodowego: „Jam tu ludu W-wy. Kiliński Jan!”. Bo i w ten sposób walczyli w Małym Sabotażu. Zależało im na tym, aby pokazać, że walczą. Pokazać, że nie godzą się na obecną sytuację. Zależało im na tym, aby ośmieszać wroga. Aby podnieść na duchu mieszkańców Warszawy. Ale chcieli też osłabiać wroga. A to było zadaniem Dywersji.
Aresztowanie Rudego było jak kubeł zimnej wody. Od razu zrodziła się myśl: odbijamy!. Ale najpierw trzeba było skrupulatnie przygotować całą akcję. Niepowodzenie nie wchodziło w grę. I przede wszystkim trzeba było uzyskać zgodę przełożonych. Gdy już wszystko było gotowe ruszyli do akcji. Mózgiem całej operacji był Zośka.
Gestapo zabrało Rudego 23 marca 1943 roku o 4:30. To był wtorek. Jego przyjaciele z Grup Szturmowych odbili go 26 marca 1943 roku. To był piątek. Tych kilka dni wystarczyło gestapowcom, aby tak skatować Rudego, że na nic zdały się wysiłki lekarzy. Zmarł 30 marca 1943 roku ok. godz. 16:30. To był wtorek… Tego samego dnia zmarł Alek, który został ranny w akcji pod Arsenałem. I tak koledzy z jednej szkolnej ławy (dosłownie) odeszli tego samego dnia.
Aleksander Kamiński właśnie im poświęcił swoją powieść „Kamienie na szaniec”. Pisał ją na gorąco. Jeszcze podczas okupacji ukazało się pierwsze wydanie. Mimo tragicznego finału ta książka dawała nadzieję. Dawała też wzór do naśladowania, a hasło „Dziś-Jutro-Pojutrze” nie było tylko pustym hasłem. To hasło wcielali w życie i Alek, i Rudy, i Zośka, i całe zastępy młodzieży związanej z Szarymi Szeregami. Bo trzeba pracować nad sobą "Dziś". Niwelować to, co złe, a rozwijać to, co dobre. Bo jest praca, którą trzeba wykonać "Dziś", by być gotowym na kolejny krok, na to, co przyjdzie "Jutro". "Jutrem" miało być dla nich zbrojne powstanie. Ale też już "Dziś" trzeba myśleć o przyszłości. O "Pojutrze". A "Pojutrze" to wolna i niepodległa Polska, która będzie potrzebowała odpowiedzialnych obywateli…
Dla mnie „Kamienie na szaniec” to ważna książka. Książka, która niesie nadzieję. Książka, która uczy. A nauka z niej płynąca jest uniwersalna. Dziś nie ma wojny, której doświadczył i Aleksy Maciej Dawidowski, i Jan Bytnar, i Tadeusz Zawadzki, i wielu innych. Ale dziś też może przyświecać nam hasło „Dziś-Jutro-Pojutrze”. I niech każdy indywidualnie odpowie sobie na pytanie, co dla niego oznacza "Dziś", co "Jutro", a co "Pojutrze".
Chyba każdy z nas kojarzy tę książkę czy też akcję pod Arsenałem. Alek, Rudy, Zośka. To między innymi o nich pisze Aleksander Kamiński w „Kamieniach na szaniec”. Ale ci chłopacy, których wojna zaskoczyła u progu dorosłości, to nie tylko bohaterowie książkowi. To bohaterowie z krwi i kości, którzy także i w czasach pokoju mogą niezmiennie służyć za wzór do naśladowania. Ich wspaniałe ideały są aktualne zawsze, a oni swoją postawą pokazywali, że trzeba je wdrażać w życie niezależnie od okoliczności. Nawet wtedy, gdy przyszło im zapłacić za to życiem. Ale zanim je stracili…
Okupacja. Nie mogli pogodzić się z nowymi zasadami wprowadzonymi w Polsce przez Niemców. Chcieli działać. Swoje plany, o których dyskutowali zaledwie kilka tygodni wcześniej musieli porzucić. Przynajmniej na jakiś czas. Szukali swojego miejsca w nowej rzeczywistości. Zamiast na studia poszli do pracy, aby wspomóc swoje rodziny. Szczególnie Alek, który po zamordowaniu jego ojca na początku wojny musiał zaopiekować się matką i siostrą. Ale nauki nie porzucili. Tajne komplety i samokształcenie się. To teraz ich edukacja. Chcieli czegoś więcej i szukali. Na początku związali się z organizacją PLAN, ale po kilku wspólnych akcjach postanowili pójść inną drogą i szukali dalej. Aż w końcu znaleźli. Najpierw Mały Sabotaż, a później Dywersja. Kamiński ze szczegółami opisuje ich spektakularne akcje. Niedościgniony w swojej pomysłowości był Alek, który wsławił się w akcji z pomnikiem Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu w roli głównej, dzięki której otrzymał honorowy pseudonim Kopernicki. W odwecie za tę akcję Niemcy postanowili rozebrać pomnik Jana Kilińskiego. I tym razem Alek wykazał się i odwagą, i inteligentnym poczuciem humoru. Obserwował. A gdy poznał miejsce ukrycia pomnika Jana Kilińskiego nie omieszkał podzielić się tą informacją z innymi. To on jest autorem wielkiego napisu na fasadzie Muzeum Narodowego: „Jam tu ludu W-wy. Kiliński Jan!”. Bo i w ten sposób walczyli w Małym Sabotażu. Zależało im na tym, aby pokazać, że walczą. Pokazać, że nie godzą się na obecną sytuację. Zależało im na tym, aby ośmieszać wroga. Aby podnieść na duchu mieszkańców Warszawy. Ale chcieli też osłabiać wroga. A to było zadaniem Dywersji.
Aresztowanie Rudego było jak kubeł zimnej wody. Od razu zrodziła się myśl: odbijamy!. Ale najpierw trzeba było skrupulatnie przygotować całą akcję. Niepowodzenie nie wchodziło w grę. I przede wszystkim trzeba było uzyskać zgodę przełożonych. Gdy już wszystko było gotowe ruszyli do akcji. Mózgiem całej operacji był Zośka.
Gestapo zabrało Rudego 23 marca 1943 roku o 4:30. To był wtorek. Jego przyjaciele z Grup Szturmowych odbili go 26 marca 1943 roku. To był piątek. Tych kilka dni wystarczyło gestapowcom, aby tak skatować Rudego, że na nic zdały się wysiłki lekarzy. Zmarł 30 marca 1943 roku ok. godz. 16:30. To był wtorek… Tego samego dnia zmarł Alek, który został ranny w akcji pod Arsenałem. I tak koledzy z jednej szkolnej ławy (dosłownie) odeszli tego samego dnia.
Aleksander Kamiński właśnie im poświęcił swoją powieść „Kamienie na szaniec”. Pisał ją na gorąco. Jeszcze podczas okupacji ukazało się pierwsze wydanie. Mimo tragicznego finału ta książka dawała nadzieję. Dawała też wzór do naśladowania, a hasło „Dziś-Jutro-Pojutrze” nie było tylko pustym hasłem. To hasło wcielali w życie i Alek, i Rudy, i Zośka, i całe zastępy młodzieży związanej z Szarymi Szeregami. Bo trzeba pracować nad sobą "Dziś". Niwelować to, co złe, a rozwijać to, co dobre. Bo jest praca, którą trzeba wykonać "Dziś", by być gotowym na kolejny krok, na to, co przyjdzie "Jutro". "Jutrem" miało być dla nich zbrojne powstanie. Ale też już "Dziś" trzeba myśleć o przyszłości. O "Pojutrze". A "Pojutrze" to wolna i niepodległa Polska, która będzie potrzebowała odpowiedzialnych obywateli…
Dla mnie „Kamienie na szaniec” to ważna książka. Książka, która niesie nadzieję. Książka, która uczy. A nauka z niej płynąca jest uniwersalna. Dziś nie ma wojny, której doświadczył i Aleksy Maciej Dawidowski, i Jan Bytnar, i Tadeusz Zawadzki, i wielu innych. Ale dziś też może przyświecać nam hasło „Dziś-Jutro-Pojutrze”. I niech każdy indywidualnie odpowie sobie na pytanie, co dla niego oznacza "Dziś", co "Jutro", a co "Pojutrze".
Czytałam tę książkę już wielokrotnie i na pewno jeszcze wiele razy ją przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńMam tak samo :)
UsuńKamienie na Szaniec. Pierwsza książka, przy której poryczałam się jak bóbr. Do dziś mam traumę.
OdpowiedzUsuńTeż płakałam, gdy pierwszy raz ją czytałam.
UsuńKsiążkę już czytałam, ale oczywiście jeszcze raz do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńTej książki nie da się nie znać ^^
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak właśnie jest :)
UsuńPiękna książka, uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMam tak samo! :)
UsuńJakie piękne, filmowe wydanie. Chyba muszę je nabyć.
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu filmu w kinie postanowiłam, że muszę mieć go w swojej biblioteczce :)
UsuńCzytałam i lubię co jakis czas wracać
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo :)
Usuń