Przejdź do głównej zawartości

Kino #30



Tym razem Paolo Sorrentino i jego „Wielkie piękno” nagrodzone Oscarem.

Gep Gambardella (w tej roli niezastąpiony Toni Servillo) to nasz przewodnik. Przewodnik po Rzymie, który aż zniewala swoją wielkością, monumentalnością, estetyką, pięknem… Tak, to miasto niewątpliwie wywiera olbrzymi wpływ na jego mieszkańców. Od kilkunastu lat wywiera wpływ i na Gep’a, który swego czasu totalnie zatracił się w tętniącej życiem stolicy. Był obiecującym pisarzem, teraz jest dziennikarzem. Nie tworzy, a jedynie wykonuje zadania. Tak, rozmawia z ludźmi. Tak, pisze dla ludzi, ale … coraz częściej dostrzega, że wszystko jest iluzją, a nie każdy ma odwagę dopuścić do siebie tę myśl. Większość woli tę iluzję podtrzymywać. Iluzję piękna. Iluzję swojej wyjątkowości. Iluzję swojej ponadprzeciętności. Tu każdy jest indywidualnością, a raczej tak chce być postrzegany.

A Gep? A Gep pogodził się z tym, że jego życie przemija… Pogodził się z tym, że sukcesu swojej pierwszej (i jedynej) powieści już nie powtórzy. Pogodził się z tym, że bezpowrotnie utracił swoją młodość, swoją młodzieńczą miłość… Ale nie zamierza udawać kogoś, kim nie jest… Cóż mu pozostało? Czerpać garściami z tego życia, które jeszcze przed nim. Miał uczestniczyć w czymś wzniosłym. Miał należeć do elit tego miasta… Tak, należy do elit, ale chyba nie tego się spodziewał. Zepsucie, dwulicowość, obłuda, hipokryzja, marnotrawstwo… To są rzymskie elity, w kręgu których obraca się i Gep… Czy tego chciał? Nie do końca, ale czasu już nie cofnie.

„Wielkie piękno” to … piękny film. Mimo gorzkiej prawdy o nas samych to film, w którym obrazy są urzekające, muzyka ujmująca i potęgująca doznania. Ta szykowność i wytworność sprawia, że nawet my, widzowie, mamy iluzję uczestniczenia w czymś wyjątkowym. Elegancja, estetyczność i dobry smak. To one są dominujące.




A gdy mowa o Paolo Sorrentino chciałabym wspomnieć o pewnej publikacji…

Maestria. Nic dodać, nic ująć. „Nieistotne wizerunki” to efekt współpracy Paolo Sorrentino i Jacopa Benassi. Reżyser i pisarz oraz fotograf. Pomysł przedni. Jacopo Benassi stworzył czarno-białe portrety przypadkowych osób, a Paolo Sorrentino dopisał do nich życiorysy. Różnorodność. To kolejne słowo w pełni oddające istotę tej publikacji. Portrety, a co za tym idzie i historie, przedstawione w tej niewielkiej książce to przekrój całego włoskiego społeczeństwa. Tu nie ma nudy. Każdy jest inny. Każdy ma swoje sekrety, ukryte pragnienia, niespełnione marzenia. Każdy ma swoją tajemnicę. Każdy ma swoje gorsze i lepsze dni. Ot, życie.

Sorrentino w charakterystyczny dla siebie sposób przedstawia czytelnikom poszczególne sylwetki. Nie będę wymieniać wszystkich. Wspomnę tylko o miliarderce, która wiedziała kiedy zakołysać biodrami, co przynosiło oczekiwany efekt … do czasu. To Elsina. Inżynier-elektryk, niby pogodny, a skrywający w sobie mrok. To Roberto. Rozczarowana życiem farmaceutka. To Ada. Romantyczny śpiewak z piano baru, którego życie w pewnym momencie kręciło się wokół niepełnosprawnego syna. To Peppino. Ukrywający się przywódca klanu Varriale. To Salvatore. Kobieta-naukowiec. Kobieta-uwodzicielka. To Enza. Aktorka teatralna. To Antonella. Niepoprawny optymista. Człowiek, który poprzez swój entuzjazm może wykończyć drugiego człowieka. To Aristide. Żona portiera. Postrach wszystkich lokatorów. To Donna. Niby leń i nieudacznik, a karierę polityczną zrobił. To Arcadio.

Niezależnie od tego, o kim mówi Sorrentino, robi to z niezwykłą lekkością, polotem, fantazją. Zdania są proste i krótkie, ale zarazem uderzające swoją wytwornością. Tu mniej znaczy więcej. Nie trzeba pisać elaboratu, aby sportretować człowieka. Sorrentino przywołuje kluczowe fakty z życia poszczególnego bohatera, by nieoczekiwanie dodać o nim coś pozornie absurdalnego i nieistotnego. Ale tylko pozornie. Bo te nieistotne szczegóły składają się na życie człowieka. Te nieistotne wizerunki to ludzie żyjący obok nas…

Muszę jeszcze napisać o samym wydaniu tej książki. Jest piękne, bo tu zachwyca nie tylko treść, ale i forma. Wszystko ze sobą idealnie współgra.

Gdy już użyłam słowa „pięknie” muszę nawiązać do filmu… Czytając wymyślone biografie sfotografowanych osób miałam nieodparte wrażenie, że prezentacji dokonuje sam Gep Gambardella… Ta sama inteligencja, ta sama elokwencja, ta sama ironia, ten sam cynizm, ta sama szczerość, ta sama celność wypowiedzi.



Komentarze

  1. Świetny film :) Nie oglądałem, - do nadrobienia, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta ludzka różnorodność, nieoczywistość i indywidualność sprawia, że życie jest tak barwne i nie sposób się nudzić 😉 I film i publikacja świetnie to ukazują. Każdy z nas pisze niezwykłą historię o sobie. I każdy wnosi do świata coś niepowtarzalnego. Myślę, że na podstawie życia wielu z nas, można byłoby nakręcić film, który zdobyłby Oskara 😄 Bardzo fajny i inspirujący post, pozdrawiam! 🖐️

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie obejrzeć ten film. Bardzo mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam wcześniej o tym filmie. Intrygująco się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś bardzo chciałam obejrzeć ten film, ale jakoś nigdy się nie udało.
    Książka, o której piszesz, wydaje się bardzo interesująca ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam do poznania i filmu, i książki. Są wyjątkowe :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #258

Graham Masterton, Susza Od wydawcy: Przerażająca wizja świata bez wody. San Bernardino w Kalifornii dotyka susza w samym środku wyjątkowo upalnego lata. Skorumpowani politycy cynicznie wykorzystują sytuację dla własnych celów i odcinają wodę najuboższym dzielnicom, w których mieszkają podopieczni Martina Makepeace’a (byłego żołnierza marines, a obecnie pracownika opieki społecznej). W mieście wybuchają zamieszki, których policja nie jest w stanie opanować. Na dodatek córka Martina jest bardzo chora, a jego syn zostaje niesłusznie aresztowany za gwałt i zabójstwo. Martin nie ma wyboru i musi uciec się do drastycznych środków, żeby ratować swoją rodzinę. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 352 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)