Przejdź do głównej zawartości

Poezja #22

Jeśli sierpień, to wiersze odnoszące się do Powstania Warszawskiego. Tym razem zaczytuję się w poezji Marty Reszczyńskiej-Stypińskiej. A wiersze pochodzą z tomiku "Wiersze ocalone i rozproszone".



Warszawski chłopiec

Warszawski dzielny chłopiec

nie lęka się smoka,

warszawski dzielny chłopiec

na wszystko gotowy -

bo takich mamy chłopców:

twardych, jak opoka,

co smokom w paszczę włażą,

zuchwale wznosząc głowy.

Że się żaden z nich śmierci

i wroga nie lęka -

należy się tym chłopcom warszawskim

piosenka!



Powstanie

Najpierw zagrały cekaemy -

po murach przeszedł dreszcz...

Potem granat rąbnął z łoskotem -

potem cisza - i blask, jak błysk noża...

Zaczęło się od Żoliborza.

Jeszcze park był pusty i niemy,

pełen słonecznych plam, żółknących drzew...



Domy, kwitnące balkonami,

na działkach - jak u Van Gogha - kwiaty...

W nocy już wszędzie barykady!

Wyrosły z bruku pod kulami

z parkowych ławek i kamieni,

a słowo "Wolność" ponad nimi

jak sztandar trzepotało w górze...

W wolnej Warszawie huczał pożar,

w wolnej Warszawie rosły groby

przy każdym poszczerbionym murze,

na placach i na miejskich skwerach.



Duch nie umierał - tylko ludzie...

Pokotem kładły się po ziemi

piętnastolatki z ogniem w oczach.

Chłopcy na czołgi szli, jak burza,

dziewczęta w bluzkach i warkoczach,

w granatów jęku i skowycie

niosły, jak uśmiech, własne życie...



W piwnicach się modliły matki,

W komunikatach wielkie słowo

dźwięczało śmiercią - i nadzieją...

Bez przerwy grały cekaemy,

huczały działa i płomienie,

dachy waliły się na głowy...



W dymach nad miastem, głucho kracząc, 

krążyły nisko samoloty...

Szept "Wolność"... gasł i łuną świecił...

W komunikatach wielkie słowo

dźwięczało śmiercią i rozpaczą...



Z tym słowem na stygnących wargach,

z tym krwawym słowem marły dzieci...

Aż wreszcie przyszła noc ostatnia,

i wieść ostatnia, jak cios noża:

Kapitulacja! - Świat się walił...



Na czarnym niebie szumiał pożar,

huk armat umilkł, jak pytanie,

na które nie ma odpowiedzi -

z pytaniem w tych gasnących oczach

w tę noc ostatnią marły dzieci...


----------------------------------


Dziś groby ich porosły trawą,

szumi im wiatr pod dłonią Boską

dzisiaj nad nimi, nad Warszawą

pochylasz się w żałobie Polsko...







Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #258

Graham Masterton, Susza Od wydawcy: Przerażająca wizja świata bez wody. San Bernardino w Kalifornii dotyka susza w samym środku wyjątkowo upalnego lata. Skorumpowani politycy cynicznie wykorzystują sytuację dla własnych celów i odcinają wodę najuboższym dzielnicom, w których mieszkają podopieczni Martina Makepeace’a (byłego żołnierza marines, a obecnie pracownika opieki społecznej). W mieście wybuchają zamieszki, których policja nie jest w stanie opanować. Na dodatek córka Martina jest bardzo chora, a jego syn zostaje niesłusznie aresztowany za gwałt i zabójstwo. Martin nie ma wyboru i musi uciec się do drastycznych środków, żeby ratować swoją rodzinę. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 352 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga