Przejdź do głównej zawartości

Hanna Bańkowska to przekleństwo Julii i Marianny.


Anna Klejzerowicz, List z powstania


Hanna Bańkowska to urocza, piękna, młoda dziewczyna, która tak jak i setki innych młodych mieszkańców Warszawy 1 sierpnia 1944 stanęła do walki z niemieckim okupantem.

Hanna Bańkowska to córka doktorstwa Bańkowskich, którzy zostali zamordowani w ostatnich dniach września 1944. Bynajmniej nie zginęli z rąk hitlerowców. Nie do końca to był też napad rabunkowy.

Hanna Bańkowska to o wiele starsza siostra Julii, którą rodzice tuż przed powstaniem przezornie wywieźli do podwarszawskiej wsi. Julia miała tam zostać jedynie do końca powstania. Została nieco dłużej. Czekała na rodziców, czekała na starszą siostrę. Doczekała się jedynie pracowników sierocińca, którzy zabrali ją z powrotem do Warszawy. Nie zawieźli jej niestety do ich przepięknej willi na Żoliborzu, a do placówki powołanej do życia dla takich dzieci jak ona. Dzieci osieroconych. Dzieci osamotnionych. Dzieci opuszczonych. Teraz miała troszczyć się o nich władza PRL-u. Na szczęście dla Julki odnalazła ją ciotka, która mimo tego, iż była bardzo daleką krewną postanowiła zaopiekować się dziewczynką. Po pewnym czasie przeprowadziły się do Gdańska.

Hanna Bańkowska to ciotka Marianny, córki Julii. Marianna, łudząco podobna do Hanki, wspomagała swoją matkę w kilkunastoletnich poszukiwaniach zaginionej łączniki z powstania.

Hanna Bańkowska to przekleństwo Julii i Marianny. Najpierw Julia, a potem Marianna opętane były obsesją odnalezienia Hani. Nigdy nie traciły nadziei, że jakimś cudem przeżyła powstanie. Latami tłumaczyły sobie, że Hania nie odzywa się do nich, ponieważ boi się ujawnienia czy powrotu do kraju. Wariantów mogło być kilka. Wszak wiadomo, że AK-owcy nie byli zbyt mile widziani w nowo urządzonej powojennej Polsce.

Temat Powstania Warszawskiego przez wiele lat był tematem tabu. Tematem, o którym nie mówiło się głośno. Cóż to było za szaleństwo wciąż i wciąż drążyć, co się stało z Hanią. Pomimo ostrzeżeń, aby zaprzestali poszukiwań, cała rodzina (Julia, Janusz i Marianna) była zaangażowana w ujawnienie prawdy. Prawdy dla wielu ludzi w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nadal niewygodnej. Nie wystraszyły ich rewizje, pogróżki, głuche telefony, zainteresowanie UB … Chcieli poznać prawdę. A prawdę poznała jedynie Marianna. Może to i dobrze, że Julia nie doczekała tego i nie przeżyła tak potwornego rozczarowania, jak jej córka.

I co z tym wszystkim ma wspólnego prawosławny krzyż i odrzucone uczucie pewnego młodzieńca?

Mimo, iż styl pani Klejzerowicz nie przekonał mnie (nie wiem czy sięgnę po inną książkę jej autorstwa) to opowieść skonstruowana z tak  bogatym obyczajowo-historycznym tłem jest ciekawą książką.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)