Przejdź do głównej zawartości

A tej zwykłej - niezwykłej żonie przyszło uczestniczyć w wydarzeniach historycznych.


Danuta Wałęsa, Marzenia i tajemnice


Marzenia.

Marzeniem Danuty Wałęsy była rodzina. Czy to marzenie zostało w pełni urzeczywistnione? Poniekąd. Bo mając męża, czterech synów i cztery córki bardzo często czuła się samotna. Samotna czuje się i dziś, o czym otwarcie mówi w swojej książce.

Tajemnice.

Publikując swoje wspomnienia opowiedziała dużo, ale pewne sprawy pozostawiła tylko dla siebie i swoich najbliższych. I bardzo dobrze. Książka to nie spowiedź generalna z całego życia. Książka to przedstawienie swojego punktu widzenia i zaakcentowanie jak czuła się w konkretnych sytuacjach.

Myślę, że ludzie rzucając ot tak sobie opinie na temat pani Danuty wyrządzili jej krzywdę. Osądzali to, jaką Pierwszą Damą była nie zadając sobie nawet odrobiny trudu, aby zrozumieć jej racje i jej sytuację. O zwykłej empatii już nie wspominając.

Czego dowiedziałam się o Danucie Wałęsie? Przede wszystkim zrozumiałam, że odznacza się silnym charakterem. Bez niego pewnie nie dałaby sobie rady. Jakże często musiała sama radzić sobie z niełatwą codziennością opiekując się przy tym gromadką dzieci. A ówczesna codzienność do lekkich nie należała. A mąż? A mąż zajęty był przepędzaniem komunistów z rządu. Mąż najpierw walczył o wolną Polskę, a później stanął na jej czele.

Mimo tego, że Danuta Wałęsa jest żoną polityka o polityce mówi niewiele. I chyba to w książce najbardziej mi się podobało. Wszystkie ważne wydarzenia, które możemy teraz znaleźć w podręcznikach z historii siłą rzeczy nie mogły zostać pominięte, ale poznajemy je z zupełnie innej perspektywy. W jednym pokoju toczą się wzniosłe rozmowy o demokratycznej Polsce, a w drugim toczy się normalne, zwyczajne, rodzinne życie. Dwa jakże różne światy funkcjonujące tak blisko siebie. A tej zwykłej – niezwykłej żonie przyszło uczestniczyć w wydarzeniach historycznych. Tylko raz pani Danuta czuła się w obowiązku, aby godnie kontynuować dzieło męża. Działo się to w czasie internowania Lecha Wałęsy. Jak sama pani Danuta mówi, musiała być wtedy jego rzecznikiem. To ona była łącznikiem między przywódcą „Solidarności” a pozostałymi opozycjonistami i społeczeństwem. Gdy Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1983 roku pani Danuta znowu stanęła na wysokości zadania. To ona zastąpiła męża na gali w Oslo. Swoje zadanie wykonała celująco, choć od męża otrzymała znacznie niższą ocenę. Wykazała się niezwykłą odwagą. Z czego czerpała siłę i ten spokój? Może wynikało to z tego, że była mocno nastawiona na wykonanie zadania. Polecieć do Oslo? Jak trzeba, to polecę. Tłuc się przez całą Polskę do Arłamowa, gdzie internowany był Lech Wałęsa? Jak trzeba, to pojadę. Robiła to, co trzeba było robić. Nie użalała się nad sobą. Nie załamywała rąk. Nie rozpaczała. Nie mogła się rozkleić, bo musiała zadbać o dzieci. Przecież ich wychowanie i troska o nie spoczywała na jej barkach.

Bardzo podobało mi się podejście pani Danuty podczas wyjazdu do Oslo. W tym momencie pierwszy raz zasygnalizowała swoją silną osobowość. Do tej pory zawsze była gdzieś z tyłu. Była żoną sławnego męża. A teraz? A teraz ma szansę pokazać, że też jest wartościowym człowiekiem. Oczywiście w Oslo odbierała nagrodę w imieniu swojego męża, ale jechała tam z przeświadczeniem, że reprezentuje wszystkie Polki, które zmagają się z trudną codziennością poświęcając całe swoje życie rodzinie. Mam wrażenie, że Lech Wałęsa był trochę zazdrosny o to, że jego żona tak świetnie poradziła sobie w tej wyjątkowej sytuacji. Zresztą nie raz pani Danuta podkreśla, że ma w sobie taką umiejętność stosownego zachowania się w różnych sytuacjach. Z czego to wynika? Ona nie jest gwiazdą. Nie musi być w centrum zainteresowania. Nie musi być na pierwszym planie.

Książka nie jest wyrównaniem rachunków z mężem. Pani Danuta nie przyjmuje postawy, że całe lata żyła w cieniu męża, więc teraz mu pokaże. Książka nie jest też usprawiedliwianiem siebie czy męża. Pani Danuta jest bardzo krytyczna i wobec siebie, i wobec swojego męża. Czasem nawet odnoszę wrażenie, że jest dla samej siebie zbyt surowa. Ona wcale nie chciała tego życia na świeczniku. Nikt, a przede wszystkim jej nie mąż nie pytał jej o zdanie. W przypadku wszystkich kluczowych wydarzeń była postawiona przed faktem dokonanym. I przyjmowała wszystko z tym swoim spokojem. Tak musi być i już. Musi sobie z tym poradzić. Ale cieszę się, że podkreśliła jedną kwestię. W moim odczuciu bardzo ważną. Taki smutek, że Lech Wałęsa nie jest doceniany w swoim własnym kraju za to, co zrobił dla Polski. Cenę za jego wybory i decyzje zapłaciła przede wszystkim ich rodzina. A teraz …

Pamiętam liczne opinie przeróżnych ludzi, że co to za Pierwsza Dama, która nawet nie przeprowadziła się do stolicy. Łatwo jest osądzać innych i mówić co jest poprawne, a co nie. Choćby z tego względu dobrze, że pani Danuta zabrała głos w tej sprawie. To była jej decyzja i przy jej podejmowaniu kierowała się wyłącznie dobrem dzieci. I z takim przekonaniem podjęła według siebie słuszną decyzję. Nie nam to oceniać. To była jej decyzja i jej wybór. Miała do tego prawo. Przy okazji zwróciła uwagę na inną istotną rzecz i tym samym zamknęła usta wszystkim szydercom. Raptem znalazła się w sytuacji dla siebie nowej i nieznanej. Nie miała wokół siebie sztabu doradców co i jak robić. Często była zdana na własną intuicję. Czy zawsze wyszła obronną ręką? Pewnie nie zawsze, ale zachowywała się tak, jak według własnego przekonania powinna się zachować. Zresztą skierowano wobec niej sporo zarzutów. Na przykład brak zaangażowania się w sprawowanie obowiązków publicznych. Może byłaby bardziej aktywną Pierwszą Damą, gdyby nie zazdrość jej męża … Pani Danuta nie raz zwróciła na to uwagę. Lech Wałęsa był nieco zazdrosny o jej swobodę bycia i umiejętność odnalezienia się w różnych sytuacjach. A to przecież on jest gwiazdą.

O tej książce mogłabym napisać naprawdę dużo. Nie sądziłam, że wywoła we mnie aż tyle emocji. Po lekturze panią Danutę jeszcze bardziej szanuję i jeszcze bardziej doceniam jej hart ducha. Myślę, że wiele kobiet z jej pokolenia może się z nią utożsamiać, a ci, którzy urodzili się już w wolnej Polsce nigdy nie będą mieli w sobie wystarczającego zrozumienia.

Całości obrazu uzupełniają liczne fotografie. To ciekawe udokumentowanie codziennego życia rodziny wielkiego Polaka. Zdjęcia i styl, w jakim pani Danuta snuje opowieść swojego życia sprawiają, że mam wrażenie, że słucham wspomnień bliskiej mi osoby, z którą przy filiżance herbaty przeglądam rodzinny album.

Ta książka to również świetna lekcja historii. Szczególnie dla tych, którzy o życiu w PRL-u dowiadują się z podręczników.

Komentarze

  1. Słyszałam dużo o tej książce, że chwyt marketingowy, że dla pieniędzy i takie tam inne. A przecież to człowiek, który znalazł się po prostu w niewygodnej pozycji społecznej, wystawiony na forum opinii publicznej. Ale niestety, takie jest życie w świetle jupiterów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ilu ludzi, tyle teorii :) Tak będzie zawsze. Pytanie, czy wszyscy wypowiadający się na temat tej książki w ogóle ją przeczytało.
      Dla mnie ta książka jest wartościowa i cieszę się, że ją przeczytałam. Taka lekcja historii :) Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #258

Graham Masterton, Susza Od wydawcy: Przerażająca wizja świata bez wody. San Bernardino w Kalifornii dotyka susza w samym środku wyjątkowo upalnego lata. Skorumpowani politycy cynicznie wykorzystują sytuację dla własnych celów i odcinają wodę najuboższym dzielnicom, w których mieszkają podopieczni Martina Makepeace’a (byłego żołnierza marines, a obecnie pracownika opieki społecznej). W mieście wybuchają zamieszki, których policja nie jest w stanie opanować. Na dodatek córka Martina jest bardzo chora, a jego syn zostaje niesłusznie aresztowany za gwałt i zabójstwo. Martin nie ma wyboru i musi uciec się do drastycznych środków, żeby ratować swoją rodzinę. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 352 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)