Bieszczadzkie połoniny zafascynowały
mnie nie tak dawno, ale z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że Bieszczady to
miejsce, do którego będę wracać. Tym razem było mniej spacerowo, za to bardziej
rowerowo. Urocze przejażdżki wzdłuż szumiącego Sanu, magiczne wieczorne spacery
po Wetlinie i okolicach, cisza i spokój. I lektura z Bieszczadami w tle. Czego
chcieć więcej? :)
Blog o książkach, ale nie tylko.
Już za niedługo również będą podziwiać bieszczadzkie krajobrazy :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemności życzę! :) Też Wetlina czy nieco inny rejon?
UsuńOjej przez Twoją relacje zatęskniłam za moimi wakacjami w górach, których w tył roku zabrakło, ale jeszcze nic straconego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W takim razie wszystko przed Tobą :) Pozdrawiam!
Usuń