Bernd
Heinrich, Chrapiący ptak. Rodzinna
podróż przez stulecie biologii.
To
fascynująca powieść o losach rodziny Heinrichów. To książka bardzo szczera,
mimo tego, że napisana w formie dość żartobliwej i anegdotycznej. To dowód na
to, jak ważne miejsce w życiu autora zajmował jego ojciec, nazywany w książce
nie inaczej niż papą. Ich relacje nie były łatwe. Mimo tego, że Bernd poszedł
później śladami ojca… Całe swoje życie związał z przyrodą i biologią. Badania
przyrodnicze wyglądały wtedy już zupełnie inaczej, ale Bernd, dzięki swojemu ojcu
mógł doświadczyć tego, jak to było dawniej… Bernd, w przeciwieństwie do swojego
ojca zdobył wykształcenie uniwersyteckie i przez to znalazł się w obozie
akademików. Ale czy na pewno w 100% przynależał do tego obozu? A jego papa? Ale
od początku…
Gerd
Heinrich urodzony w 1896 roku był człowiekiem należącym do starej epoki, co
szczególnie było widoczne pod koniec jego życia w Ameryce. Mam wrażenie, że
zawsze tak się czuł. Niepasujący, wyobcowany, niezrozumiany… Mimo tego, iż był
właścicielem wielkiego majątku w Borówkach, które miał w przyszłości odziedziczyć
po swojej matce nie mógł długo w tych Borówkach usiedzieć. Choć bardzo był
związany z nimi i na emigracji z nostalgią je wspominał to zawsze gnało go w
świat. W świat przyrody tej z najbliższego otoczenia oraz tej dalszej,
egzotycznej, nieznanej. Żył od ekspedycji do ekspedycji. Zabiegał o zlecenia od
uniwersytetów i muzeów przyrody naturalnej. Sam całkiem niezłą prywatną kolekcję zgromadził…
Tylko na łąkach, bagnach, w lesie czuł się szczęśliwy. Zafascynowany światem
przyrody chciał odkrywać więcej i więcej. Odkrywać, nazywać, katalogować i klasyfikować.
Jego serce skradły gąsieniczniki. Na zawsze. Nie żadna z żon, ani żadne z
dzieci. Tylko gąsieniczniki. I ta miłość trwała do końca jego dni. Mimo
zgorzknienia, że świat uniwersytecki nie przyjął go do swojego grona, że zawsze
był traktowany jako zleceniobiorca biegający po łąkach z siatką na owady myślę,
że nie żałował swojego życia. A życie miał niezwykle barwne i bogate w
przeróżne doświadczenia.
Gerd
Heinrich to też osoba dość zagadkowa. Niby swoje obowiązki spełniał, bo tak
został wychowany, ale… Odsłużył dwie wojny światowe, bo taki miał obowiązek.
Ale w życiu osobistym kierował się nie do końca zrozumiałymi dla mnie zasadami.
Choć jeśli przyjąć, że dążył tylko do wygody swojej i stworzenia sobie
idealnych warunków do pracy w terenie to sprawy mają się wtedy zgoła inaczej.
Sam mówił, że pewne rzeczy robił tak a nie inaczej, bo tak trzeba było. Ale
absolutnie nie przeszkadzało mu, że stworzył rodzinę iście cygańską. Był taki
czas, że prowadził wspólne życie i prywatne i zawodowe z dwiema kobietami. Żoną
oficjalną i nieoficjalną. Z jedną i z drugą miał dzieci, a i na tym się nie
skończyło. Obie panie, choć naprzemiennie, albo towarzyszyły mu w ekspedycjach,
albo zostawały w domu i zajmowały się wszystkimi dziećmi. Do czasu… A jakim był
ojcem? Poznając kolejne decyzje w sprawie dzieci może się wydawać, że był ojcem
surowym, nieczułym, apodyktycznym. Ale znowu ciężko jednoznacznie wyrokować…
Powieść Bernda
Heinricha to ekscytująca podróż z przyrodą w tle. Przyroda, która fascynuje i uczy.
Ale też przyroda, która wyżywi. Gdy rodzina Heinrichów uciekała z Borówek na
Zachód przed Armią Czerwoną zatrzymała się na kilka lat w Hahnheide. Musieli od
początku uporządkować jako tako swoje życie. Nie mieli niemalże niczego.
Standardy życia w leśnej zatłoczonej chacie diametralnie różniły się od życia,
jakie wiedli w majątku w Borówkach. Do tego dochodziło jeszcze zmartwienie o
pracę zarobkową. Przecież jakoś trzeba utrzymać byłą żonę, obecną żonę oraz
trójkę dzieci. A cóż Gerd potrafił robić, skoro całe swoje życie biegał z
siatką za owadami? W jakiej pracy najlepiej się odnajdzie? Jak długo będą
leśnymi mieszkańcami? Bo wiedzieli, że prędzej czy później trzeba będzie podejmować
kolejne decyzje. I taki czas nadszedł. Cała cygańska rodzina Heinrichów w 1951
roku wyemigrowała do Ameryki. Jak tam potoczą się ich losy? Jak odnajdą się w
zupełnie dla nich nowym świecie? Czy kiedykolwiek wrócą do Europy? Czy zobaczą
jeszcze kiedyś swoje ukochane Borówki? Czy odnajdą zbiory papy zakopane gdzieś
na terenie ich majątku? Jak potoczy się życie Bernda? I zawodowe i prywatne?
Czy też będzie czuł się wyobcowany, jak ojciec? A jakim z kolei on będzie ojcem
dla swoich dzieci?
O
tym wszystkim możemy przeczytać w tej rewelacyjnej powieści, która mnie urzekła.
Oprócz Borówek pojawiają się i inne polskie wątki, ale nie będę ich zdradzać.
Chrapiący ptak.
Rodzinna podróż przez stulecie biologii to nie tylko opowieść o losach
pewnej rodziny. To świetna lekcja biologii i … historii. To świadectwo Bernda jak
szybko zmieniał się świat w każdej dziedzinie życia. To świadectwo tego, jak zmienił się ich świat po I Wojnie Światowej, czym
była dla nich II Wojna Światowa, jak wyglądały ich losy powojenne, jak przyjęła ich
Ameryka. Ale to też doskonałe świadectwo o relacjach między ojcem i synem. To
wzajemna miłość, ale też i rozczarowanie. To wzajemne zrozumienie w umiłowaniu
przyrody, ale też liczne spory. To posłuszeństwo, ale też brak pokory. To
wzajemny szacunek i dzielenie się doświadczeniem. To była relacja trudna, ale
bardzo ważna dla nich obu…
Książka na pewno warte uwagi. 😊
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
UsuńCiekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńBardzo :)
UsuńHmm nie wiedziałam, że prowadził życie z dwiema kobietami. To z pewnością nietuzinkowy człowiek.
OdpowiedzUsuńBył dość łatwo zakochujący się :)
UsuńFascynacje, emocje, pasje są tym, co zaraz po Rodzinie i miłości napędza mój motor działań. Bez względu na kontrowersyjność postaci Heinricha z ogromnym zainteresowaniem przeczytam tę książkę. Nie wspomnę już o zoologii, biologii czy historii, które bardzo mnie interesują. Napisałaś wspaniałą i wiele obiecującą recenzję, po której lekturę uznam pewnię za BOMBĘ. Bardzo dziękuję za tę propozycję i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz zawiedziony :)
UsuńBardzo ciekawa i przekonująca recenzja. :) Barwna historia. Zestawienie pasji, skomplikowanego charakteru, skomplikowanego życia osobistego i wojennych losów - kusi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie pozostaje nic innego, niż sięgnąć po książkę :)
UsuńUwielbiam takie pozycje już sobie zapisuję ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury :)
UsuńNie słyszałam o niej wcześniej, ale wydaje się bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJest bardzo wciągająca. I to się tyczy zarówno treści, jak i stylu narracji :)
UsuńCiekawa propozycja lektury...
OdpowiedzUsuńO tak! I świetnie się czyta :)
Usuń