Przejdź do głównej zawartości

Tu nie ma emocji pośrednich.

Tomasz Organek, Teoria opanowywania trwogi


Podchodziłam do tej powieści z pewną rezerwą. Jak zawsze w takich sytuacjach bałam się rozczarowania. Bo gdy autorem jest uznany muzyk... Bo gdy powieść już w chwili wydania zostaje zdefiniowana jako powieść pokoleniowa... Wydaje mi się, że Tomasz Organek faktycznie trafnie dokonał swoistego podsumowania. I myślę, że osoby z roczników 70. i wczesnych 80. (w tym ja), jeśli nie w pełni to z całym przekonaniem w większym lub mniejszym stopniu mogą odnaleźć cząstkę siebie w głównych bohaterach. 

Paradoksalnie głównych bohaterów nie polubiłam. Denerwowała mnie ich niemoc, bezsilność, a jednocześnie bezczelność, buta, arogancja i rozzuchwalenie. Tak jak o dzisiejszym młodym pokoleniu mogę powiedzieć, że jest bardzo roszczeniowe, tak o pokoleniu, które może utożsamiać się z głównymi bohaterami mogę powiedzieć, że jest bardzo sfrustrowane. I rzeczywiście poniekąd skrzywdzone. Bo im zawsze wszystko przechodzi koło nosa. Zawsze są pominięci. Zawsze są stratni. Zawsze są albo za szybko, albo za późno. A czasu cofnąć nie można. Cóż pozostaje? A no pozostaje odnaleźć się w tym nowym świecie po raz kolejny, zostawiając swoje frustrację gdzieś daleko.

Nie polubiłam Borysa za jego nijakość, za jego marnowanie cennego przecież czasu, za jego narzekanie, za jego rezygnację, za jego chore i depresyjne wręcz przywiązanie do Anety....

Nie polubiłam Anety za jej bezczelność i chamstwo, za jej sposób traktowania innych, za jej przeświadczenie o własnej wyjątkowości podczas gdy… Za jej maskę i udawanie, że jest kimś zupełnie innym. Pozornie silna i żyjąca w luksusie kobieta. Naprawdę to cały czas mała skrzywdzona dziewczynka nie potrafiąca nawiązać dialogu z najbliższymi, nie potrafiąca nawiązać wartościowej relacji z drugim człowiekiem. 

Teoria opanowywania trwogi została okrzyknięta nieprzeciętną powieścią drogi. I to bez dwóch zdań jest świetna powieść drogi. Drogi w znaczeniu zarówno dosłownym, jak i metaforycznym. Dla tych, którzy szukają w powieści nie tylko rozważań i rozmyślań natury filozoficzno-psychologicznej, a najzwyczajniej w świecie rozrywki i sensacji też znajdą coś dla siebie. Bo okazało się, że przystanek na małej i zapyziałej stacji benzynowej pociągnie za sobą niemało przygód. Przygód raczej bolesnych i mało przyjemnych, ale za to zapewniających dreszczyk emocji. 

Jest i o relacjach międzyludzkich. Tych przyjacielskich, i tych rodzinnych. Czy uda się odbudować relacje zerwane tak dawno temu? Czy można wybaczyć te wszystkie cierpienia i krzywdy, które nagromadziły się przez lata? To niezrozumienie drugiego człowieka… Czy można wyrzucić z własnego serca dom rodzinny, nawet jeśli do najszczęśliwszych nie należał? Jak to będzie wpływać na przyszłe związki? 

Pytań można zadać o wiele więcej, bo do tego skłania lektura. Odpowiedzi znajdziemy znacznie mniej. 

Teoria opanowywania trwogi wywołuje skrajne emocje. Tu nie ma emocji pośrednich. Są albo pozytywne, albo negatywne. Jedno jest pewne. To powieść, która jest dobrze napisana i po którą warto sięgnąć. Mimo bohaterów, których przecież nie polubiłam. Mimo pojawiających się dość często wulgaryzmów. Mimo irracjonalnych niekiedy sytuacji. Mimo braku recepty na to, jak wyjść z tego swoistego impasu. ...

Komentarze

  1. Czekałam na tę recenzję i mam mieszane uczucia. Bo twierdzisz, że powieść jest bardzo dobrze napisana, ale bohaterowie beznadziejni. A mnie tacy bohaterowie potrafią całą radość z lektury zatruć. Tak więc entuzjazm spadł mi zdecydowanie poniżej poziomu, na którym szukałabym tej książki w księgarniach, skoro mój egzemplarz recenzencki zaginał w akcji. Podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na tym polega paradoks tej powieści :)

      Usuń
  2. Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że psycholog znajdzie tu dużo ciekawych problemów :)

      Usuń
  3. Niestety, ale nie jestem przekonana. Tym razem odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę, ale jeszcze jej nie czytałam. Ciekawe, jak ją odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to powieść zdecydowanie o moim pokoleniu, więc sięgną po nią z ogromną ciekawością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bohaterowie zbliżeni wiekowo i do mnie. Ale póki co muszę odpuścić sobie tę książkę 😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #246

Erich Maria Remarque, Na Zachodzie bez zmian Od wydawcy: Powieść „Na Zachodzie bez zmian” należy do najgłośniejszych dzieł literatury XX wieku. Jej bohaterowie, podobnie jak sam autor, należą do „straconego pokolenia”: pokolenia, którego młodość przepadła w okopach pierwszej wojny światowej. Osiemnasto-, dziewiętnastolatkowie trafiają na front niemal prosto ze szkolnej ławy, namawiani przez nauczycieli do spełnienia obowiązku wobec ojczyzny. Czymże jednak jest ten obowiązek? – pytają siebie, świadomi, że strzelają do takich jak oni młodych, tęskniących za domem i pokojem i pytających o sens wojny wrogów. Mistrzowskie wniknięcie w emocje bohatera, gwałtowność opisu ataków z lądu i powietrza, atmosfera nieuchronności śmierci – wszystko to sprawia, że powieść ta do dziś przejmuje grozą. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 192 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga