„Ziarno prawdy” to druga część trylogii kryminalnej z prokuratorem Teodorem Szackim w roli głównej. Teodor Szacki. Na prowincji znalazł się, bo tak jakoś wyszło. W Sandomierzu akurat mieli wolny etat, a on bardzo chciał opuścić Warszawę. Chciał zacząć wszystko od nowa. W nowym miejscu, w nowym środowisku, ale w starej profesji. Szybko okazało się, że Sandomierz jest dla niego zbyt powolny, zbyt ciasny, zbyt nudny. Prowincja. Sielanka. Monotonia. Znudzenie. Na prawdziwe morderstwo raczej nie ma co liczyć. Taka sytuacja nie sprzyjała psychice Szackiego. Przez głupi romans stracił wszystko. I nie potrafił odnaleźć się w nowej dla niego sytuacji. Był sam. Bez żony. Bez córki. Totalnie sam. Nie mógł nawet rzucić się w wir pracy, bo w pracy wszystkie sprawy były tak pospolite, tak trywialne. Do czasu…
Do czasu kiedy pojawił się pierwszy trup. I to nie byle jaki. Znalazło się i domniemane narzędzie zbrodni. I to nie byle jakie. Zamordowana. Anioł tryskający uśmiechem każdego dnia. Kobieta z sercem na dłoni. Szczęśliwa żona szczęśliwego męża odnoszącego sukces za sukcesem. Kto mógł zrobić coś takiego? Pojawia się pierwsza rysa na nieskazitelnym obrazie prowincjonalnego Sandomierza. Pojawi się kolejna i kolejna. Pojawi się ich tyle, że Szacki przestanie wierzyć w cokolwiek i komukolwiek. Przedtem jeszcze popełni mnóstwo błędów. Szukał nie tam gdzie trzeba. Dał się zwieść. Dał się zmanipulować. Zapomniał o tym, że czasem nie warto silić się na filozofię i spektakularne wyjaśnienia. Czasem po prostu wystarczy skupić się na rzeczach najprostszych i jak najbardziej przewidywalnych. Dlaczego postąpił inaczej? Dlaczego ciągle coś nie dawało mu spokoju? Coś, czego żadną siłą nie potrafił określić? Bo ciągle coś nie pasowało. Ciągle coś mu umykało…
O fabule pisać więcej nie będę z wiadomych względów. „Ziarno prawdy” to rewelacyjny, znakomity i zgrabnie napisany kryminał. Kryminał ze sporą dozą niewygodnej historii i niewygodnej charakterystyki polskiego społeczeństwa i polskiej prowincji. Kryminał rozprawiający się ze stereotypami. Kryminał ze świetnie nakreślonymi bohaterami. Pomijając już Szackiego… Cynicznego, czasem aroganckiego, czasem błyskotliwego, piekielnie inteligentnego, dość przystojnego, tajemniczego… Drugoplanowe postaci też są ciekawe i intrygujące. Najbardziej (dla mnie oczywiście) inspektor Leon Wilczur. Na pierwszy rzut oka antypatyczny, odrażający wręcz, ale … i zaskakujący w pewnych sytuacjach. Jego opanowanie, celność wniosków, cierpliwość i autokontrola. A jak się okazało jego historia do najłatwiejszych nie należała…
Ale bohaterem tej powieści jest też miasto. Sandomierz. Miasto w całej swej okazałości. Ze swoimi wspaniałymi zabytkami, żyjące swoim powolnym tempem, miasto serialowego ojca Mateusza. Ale to też miasto ze swoim mrocznym obliczem, ze swoją posępną historią, o której nie mówi się głośno i do której nie chce nikt wracać…
Nie czytałam pierwszego tomu, ale możliwe, że kiedyś nadrobię tę trylogię. Lubię ten gatunek, a recenzja zachęca.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja przepadłam. Cała trylogia już na półce czeka :)
UsuńWiem kogo ta trylogia może zainteresować. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńNie przepadam za autorem, a Sandomierz kojarzy mi się tylko z ojcem Mateuszem, czyli niezbyt dobrze. Nie jestem przekonana...
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze zmienisz zdanie :) Niebawem napiszę o całej trylogii :)
UsuńChcę przeczytać tę trylogię, przynajmniej pierwszą część 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
Mi również ta książka przypadła swego czasu do gustu ;-)
OdpowiedzUsuńCzytałaś całą trylogię?
UsuńCoś sobie upatrzyli ten Sandomierz na miejsce zbrodni i scenarzyści i pisarze :)
OdpowiedzUsuńPodobno piękny jest :) W Sandomierzu jeszcze nie byłam. Wszystko przede mną :)
UsuńPrzeczytałem kilku polskich pisarzy kryminalnych i stwierdziłem - nigdy więcej. Przeczytałem Miłoszewskiego - i to samo (Bezcenny). Ale wreszcie obejrzałem film "Ziarno Prawdy" i zdziwiłem się nie tylko tym, że kryminał jest sprawnie nakręcony (Borys Lankosz umie robić kryminały), ale też zainteresowałem się książką. Muszę przeczytać (jak otworzą biblioteki)
OdpowiedzUsuń"Bezcennego" akurat nie czytałam. Może kiedyś...
Usuń