Aleksander Potiomkin, Biurko
Nie masz biurka? Jesteś nikim w urzędniczej hierarchii. A generał Arkadij Lwowicz Dulczykow biurko miał i za nic w świecie nie odda go nikomu. Bo biurko to koryto. Koryto, które potrafi dobrze wykarmić. A co z tego, że nieuczciwie… Przez jeden dzień towarzyszymy naczelnikowi w ważnym resorcie. Jeden dzień, a bilans tego dnia przyprawia o zawrót głowy. I Dulczykow. Poruszający się mistrzowsko w gąszczu hipokryzji, zakłamania, okradania. Łapówka, przykrywka, biurko. Przysługa, łapówka, biurko. Łapówka, łapówka, biurko. Zawsze biurko. Niezmiennie. Dulczykow ani na chwilę nie przestaje myśleć o swoim biurku. Dochodzi do takiego uwielbienia dla biurka, że tylko myśląc o nim potrafi odczuć pełne spełnienie. Nawet, gdy mowa o spełnieniu czysto fizycznym. Takiej rozkoszy jak owe biurko nie daje mu nawet apetyczna sekretarka, która doskonale wie, co należy do jej obowiązków poza regulaminowych. Ale powtarzając za dziewczyną: a co mi za różnica… Fakt, nie ma żadnej różnicy…
Bo tu każdy zna swoje miejsce. Ręka rękę myje. Korupcja. Kumoterstwo. I liczenie zysków. Tylko to się liczy. A że okrada się przy tym zwykłego obywatela? Któż by się tym przejmował?! Nic to, że gdzieś tam w głuchej prowincji ludzie z pół roku wynagrodzenia nie otrzymują. Siedzą przy świeczkach jak za cara czy śpią w walonkach i kurtkach, żeby nie zamarzli. Nieważne… Dla urzędnika, który codziennie cieszy się widokiem z okna na Kreml ma to najmniejsze znaczenie. Czasem nawet pomyśli o tych wszystkich biednych ludziach, ale tylko przez ułamek sekundy. I tylko wtedy, gdy ma w tym swój interes…. Albo gdy złości się, że jakiś interes właśnie przeszedł mu koło nosa.
Nikogo nie dziwią owe praktyki. Dziesiątki dyrektorów, dziesiątki zastępców dyrektora, setki biurek. A każde biurko łapczywe i chciwe. Każde biurko domaga się swojej doli. Każde biurko zdaje sobie sprawę, że korzyści są chwilowe. Bo przyjdzie nowe władza i biurka odda innym. Ale póki biurko jest… trzeba nakraść tyle, ile to tylko możliwe, aby w odpowiednim momencie dać nogę z tego kraju.
„Biurko” to groteska obnażająca smutną prawdę o skorumpowanej urzędniczej machinie. Absurdalność czasem aż poraża. Ale najgorsze i najbardziej przerażające jest to, że to wszystko nie jest jedynie fikcją literacką… Akurat Potiomkin wiedział, co pisze.
Na ten moment, nie mam ochoty na tego typu lekturę. 😊
OdpowiedzUsuńWarto jednak o niej pamiętać.
UsuńLubię taki groteskowe historie, które obnażają prawdę, dlatego z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Super! Bardzo się cieszę!
UsuńCiekawa fabuła, a co do groteskowości ostatnio codziennie przekonuję się, że zaczyna się ona dobrze czuć w naszej rzeczywistości ;)
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga :)
UsuńŚwietny tytuł na książkę o takiej groteskowej wymowie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak!
UsuńPozycja zdecydowanie do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Tak! :)
Usuńooo zaintrygowałaś mnie opisem tej książki. Z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńGroteska o urzędniczej machinie. Cos dla mnie. Po takie książki lubię zagladać na inne blogi
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo się cieszę :)
Usuń"najbardziej przerażające jest to, że to wszystko nie jest jedynie fikcją literacką" brrr... domyślam się, że to lektura którą czyta się z podirytowaniem wiedząc jak mocno pokrywa się z prawdą :D
OdpowiedzUsuńNiestety tak...
Usuń