Tarjei Vesaas, Pałac lodowy
Przepadłam od pierwszego dźwięku! Słuchowisko pierwszorzędne! Muzyka, śpiew, interpretacja aktorska, tekst. Bez wątpienia głos Karoliny Gruszki idealnie pasował do tego utworu literackiego. Kapitalnie oddała jego nastrój.
A nastrój jest … baśniowy, tajemniczy, na pograniczu snu i jawy. Tarjei Vesaas wszystkie wydarzenia przedstawił z perspektywy jedenastoletniej dziewczynki, a przedstawiając je pozostawił wielkie pole do popisu dla naszej wyobraźni. A to z kolei czyni z tej książki coś bardzo wyjątkowego, niepowtarzalnego i indywidualnego.
Siss. Owa jedenastoletnia dziewczynka. Ma silny charakter. W szkole pełni rolę przywódcy. Jest śmiała i lubiana. Zawsze otoczona koleżankami. Gdy w ich klasie pojawia się Unn, totalne przeciwieństwo Siss, zaczyna dziać się coś … dziwnego. Siss bardzo pragnie zaprzyjaźnić się z nową. Sama jeszcze nie rozumie dlaczego tak się dzieje, ale jakaś siła przyciąga ją do Unn. To tak, jakby poprzez zdobycie sympatii Unn, Siss miała pokazać, jak wiele znaczy. Jak bardzo jest wartościowa. Jak bardzo jest wyjątkowa.
Spotkanie. Na to spotkanie obie dziewczynki czekały z niecierpliwością. I obie wiedziały, że od tego spotkania zależy wiele. To miało być ich pierwsze spotkanie poza szkołą. I miało przebiegać na warunkach Unn. Gdy Siss podążała do domu Unn niemal czułam w sobie te emocje, które nią szastały. I te niekończące się pytania… A później?
A później Unn zaginęła. Przepadła! I zaczynamy obserwować kolejną przemianę Siss. Jak z wesołej dziewczynki zmienia się w milczka. Jak z liderki staje się osobą wycofaną i stroniącą od wszelakich relacji. Czyżby aż tak mocno przeżyła zaginięcie Unn? Unn, którą ledwo zdążyła poznać? Czy przyczyna tkwi gdzie indziej?
Pałac lodowy. To zjawiskowy wytwór przyrody lodowych krajobrazów. Zachwycający, otumaniający, fascynujący, potężny, mroczny, budzący strach. Ale też … uzdrawiający. Bo to tu ostatecznie Siss jakby przebudziła się z letargu, w którym tkwiła przez kilka miesięcy po stracie Unn.
Unn odeszła. Bezpowrotnie. I (muszę to napisać) Tarjei Vesaas tak pięknie opisał jej śmierć. Zrobił to po mistrzowsku. Początkowo nawet nie chciałam w to uwierzyć, że … Unn już nie będzie, że to koniec…
Nieuchwytność. Niedopowiedzenie. Delikatność. Subtelność. Właśnie te słowa najlepiej oddają klimat „Pałacu lodowego” Tarjei Vesaasa.
Miło czytać, jak ktoś "przepadł" przy powieści
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo zachęcająco piszesz o tej książce. Chyba się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńPrzyjemnie jest przepaść w powieści :)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńKusząco brzmi :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa chyba nie muszę pisać, że ją przeczytam ;).
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jeśli lubisz audiobooki to koniecznie też i posłuchaj! :)
UsuńTak pięknie i przekonująco piszesz o tej książce, że nie można się oprzeć lekturze. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńZaintrygowała mnie Twoja recenzja, być może przeczytam kiedyś tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Bardzo się cieszę :)
UsuńNie jestem pewna, czy to książka dla mnie. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńWarto o niej pamiętać :)
Usuńzapowiada się naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPiękna jest! :)
UsuńZachęcająco. Tak jak lubię.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuń