Piotr Kulpa, Pan na Wisiołach. Trzeba to zabić.
No i dokonało się. Pan na Wisiołach jest tylko jeden. Niekwestionowany. Tymoteusz Smuta…
Ale zanim wszystko się dokona sporo się wydarzy. I tylko Tymoteusz zdaje sobie sprawę, że szczęśliwego zakończenia dla rodziny Smutów nie będzie. Wraz z Czarusiem (a raczej Czarkiem, bo to już nastolatek) podejmie walkę. I może nawet będzie dumny z tego, że tak świetnie im idzie, ale… tylko zwycięzca weźmie wszystko. A zwycięstwo będzie niepodzielne.
Po dość zagmatwanym wstępie zapraszam na krótką recenzję ostatniego tomu trylogii „Pan na Wisiołach”.
Mamy tu sporo starych i znanych już bohaterów z poprzednich części, ale pojawiają się i nowi. I to całkiem sporo. Bo jest i marnotrawny brat Magdy, i szalona pani psychiatra, i odnoszący sukcesy Antonii, i podejrzany bezdomny, i koleżanka Czarka – Zuza, i multum wcieleń Gajgara i … Anielka. Anielka, owoc romansu Magdy i Cygana, który na jakiś czas użyczył sobie ciała Tymka… Plan Gajgara trochę nie wypalił. Anielka miała być nowym domem dla Anieli, jego ukochanej, ale dziewczynka urodziła się chora. Poważnie chora. Otóż Anielka choruje na progerię. I choć Magda w chorobie córeczki upatruje karę bożą za własne grzechy nie potrafi przemóc się do miłości do własnego dziecka. Anielka ją drażni. Anielka ją męczy. Anielka ją brzydzi. Do czasu… Bo nadejdzie taki czas, kiedy Magda na Anielkę spojrzy zupełnie inaczej. A gdy jeszcze okaże się jaką mocą dysponuje ta niepozorna i wątła dziewczynka… Czarek też ponownie odkryje w sobie moc. Silną moc sprawczą. Jednak różnica między mocą Anielki a mocą Czarka jest diametralna. To tak jakby toczyła walka dobra ze złem. Bo Anielka swojej mocy używa w obronie, a Czarek niekoniecznie.
Ten tom jest najbardziej dynamiczny porównując go z poprzednimi. Akcja zmienia się jak w kalejdoskopie. I zła jest znacznie więcej. To zło jest wszędzie. To zło jest w każdym. Czy to zło można okiełznąć? Czy wystarczy zabić Gajgara, który zło rozsiał po rodzinie Smutów? Ale czy można zabić kogoś, kto już od dawna nie żyje? Czy wystarczy pozbyć go ciała? I co wspólnego mają z tym wszystkim skrzypce?
Anielka. To zdecydowanie do niej należy ten tom. Niestety jej przyjście na ten świat nie było z radością wyczekiwane. Później okazało się, że Anielka dotknięta jest poważną chorobą. Na tyle poważną, że jej czas tu, na ziemi, był z góry ograniczony. Kilka, a może kilkanaście lat. Nie więcej. Anielka… krucha dziewczynka o dobrym serduszku. Anielka, która chciała być kochaną. Anielka, która nie rozumiała, dlaczego ludzie tak dziwnie na nią patrzą. Anielka ukrywana w domu. Ukrywana przed wścibskimi spojrzeniami. Ukrywana przed chorobliwą ciekawością. Ukrywana przed złem tego świata. A co, jeśli to zło mimo wszystko przeniknie do domu, który w jednej chwili przestanie być bezpiecznym bastionem? A co, jeśli to zło opęta mamę. A co, jeśli ludzie z HUMANGEN w końcu ją porwą? Tak, bardzo bałam się o Anielkę…
„Trzeba to zabić” to dobre zakończenie całej trylogii. Nie odpowiada na wszystkie pytania. Nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Ale trzyma w napięciu przez cały czas jak żadna poprzednia część.
Widzę, że wciągnęła cię ta trylogia. W swoim czasie i ja ją przeczyta. Fajnie, że jest to dobre domknięcie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tak! I mam nadzieję, że czwartej części nie będzie, bo boję się, że będzie słaba :(
UsuńNie znam tej trylogii ,ale to, że trzyma w napięciu podczas lektury, jest dla mnie jej dużym atutem. 😊
OdpowiedzUsuńTo specyficzna trylogia, zazwyczaj nie sięgam po historie z elementami nadprzyrodzonymi. Teraz zrobiłam wyjątek i nie zawiodłam się :)
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej trylogii, ale widzę, że zdecydowanie trzeba to zmienić! :)
OdpowiedzUsuńTak! :)
UsuńCała ta trylogia dopiero przede mną.
OdpowiedzUsuńWarto o niej pamiętać.
UsuńSeria wciąż przede mną :)
OdpowiedzUsuńWarto o niej pamiętać :)
Usuń