„Noworoczny lot” (reżyseria Nana Dzhordzhadze). Uwielbiam ten mini serial. Lubię do niego wracać szczególnie w okolicach nowego roku. Moskwa i Petersburg. Nowoczesna kawalerka i komunałka. Dwa zupełnie inne światy. I one. Bronia (Maria Antonova) i Stefani (Svetlana Hodchenkova).
Bronia to młoda dziewczyna zakochana po uszy w Olegu. Szkopuł w tym, że Oleg ma żonę. Bronia absolutnie nie może pogodzić się z tą sytuacją i stara się robić wszystko, aby Oleg zrozumiał swój błąd.
A Stefani? Ona z kolei od miłości chce uciec. Ona nie kocha, a jedynie pozwala być kochaną. Dlaczego więc nie chce rozstać się z Pietią? Chce! Tylko to nie jest takie proste. Jak?! Jak porzucić takiego dobrego człowieka, jakim jest Pietia? Ucieczka będzie lepszym pomysłem. A po Nowym Roku może to Pietia porzuci ją?
Zamiana mieszkaniami na czas Nowego Roku? Pomysł idealny. Bronia nieco zmieni otoczenie, a Stefani będzie miała dokąd uciec. I zaczęło się… Chyba żadna z nich nie przypuszczała, jak ten noworoczny lot odmieni ich życie. Czasem trzeba po prostu pozwolić działać przeznaczeniu. I nie bać się ryzyka. Bo może okazać się, że właśnie dzięki temu można znaleźć miłość… tę prawdziwą. Tę, która spada na człowieka jak grom z jasnego nieba. Tę, która nie pozostawia wątpliwości. Tę, która nie jest na chwilę. Tę, którą pragną obie strony.
Ale nie tylko do nich uśmiechnął się los. Swoje szczęście odnalazła jeszcze ona, Wiera (Oksana Fandera). Niegdyś popularna petersburska rockmenka. Dziś zahukana wręcz kura domowa. Do tego zdradzana kura domowa… Dla niej noworoczny lot także okazał się przełomowy.
W tym mini serialu wszystko mi się podoba. Moskwa i Petersburg. Moskwę poznałam i cały czas za nią tęsknię. Petersburg to moje jeszcze niespełnione marzenie. Dlatego tym bardziej miło było przenieść się do tych miejsc wraz z bohaterami. Ale tu istotną rolę grają nie tylko obrazy. Muzyka! Przewspaniała! Kapitalna! Czarująca! Tak, zachwyciłam się tą muzyką. I dzięki temu serialowi odkryłam ich, Asea Sool!
No cóż, niektórzy co roku oglądają Kevina. Ja co roku oglądam „Noworoczny lot” :)
Ciekawa recenzja. Ja powtarzam się - nic prawie nie oglądam, Netflixu nie mam, do kina nie chodzę. telewizja rzadko. Poza Eurowizją :-) . A Kevina mam po dziurki w nosie ;-) .
OdpowiedzUsuńTeż nie mam Netflixu :)
UsuńPrzyznam, że nie widziałam jeszcze tego mini serialu. Fajnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChyba nie widziałam, muszę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o nim czytam.
OdpowiedzUsuńNie znałam wcześniej, ale wydaje się, że może się sprawdzić na rodzinne oglądanie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy post, wcześniej o tym nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń