„Wysoka dziewczyna” to kino wzruszające i wstrząsające zarazem. Akcja dzieje się wkrótce po zakończeniu II wojny światowej. W Leningradzie. Miasto, po słynnym oblężeniu, jest totalnie wyniszczone. Ci, którzy przetrwali próbują powoli zaczynać życie od nowa. Choć nie jest to łatwe. Głód nadal króluje. Koszmarne warunki mieszkaniowe doskwierają niemalże wszystkim. Warunki w szpitalu są równie okropne. I w szpitalu właśnie pracuje wysoka dziewczyna. To Ija (Viktoria Miroshnichenko) zwana przez wszystkich „tyczką”. Ija pracuje jako sanitariuszka, ale nie zawsze miała ten komfort, żeby pracować na szpitalnej sali. Wcześniej była na froncie, z którego została odesłana z poważnym urazem i … Paszką. Tak, Ija zaopiekowała się malcem. Obiecała to jego matce, Maszy (Vasilisa Perelygina), która z frontu nie została odwołana. Czy Ija okazała się dobrą opiekunką dla Paszki?
Wojna minęła. Zostały jej skutki. Przepełnione sale szpitalne okaleczonych ludzi. Przepełnione domy okaleczonych ludzi. Okaleczonych i fizycznie, i psychicznie. Reżyser filmu (Kantemir Balagov) skupia się na dramacie tych dwóch kobiet, które los połączył ze sobą już na zawsze. I niemalże z każdym kadrem dokłada widzom emocji. Więcej i więcej. Nawet wtedy, gdy już wydaje się, że repertuar został wyczerpany.
Masza. Dla mnie to ona jest najbardziej skrzywdzoną. Pozbawiona tego, co było dla niej najważniejsze. Próbuje wybrnąć z katastrofalnej dla niej sytuacji i wpada na jedno rozwiązanie. Rozwiązanie irracjonalne, ale… Ale ona wszystko zaplanowała w najdrobniejszych szczegółach. Wszystko przemyślała. I miała narzędzie, aby wyegzekwować to, co sobie założyła. Była w tym bezwzględna. W ogóle nie liczyła się z uczuciami i emocjami innych. A te emocje aż kipiały…
Ale ten film ma jeszcze jednego bohatera. To lekarz wojskowy, Nikolay Ivanovich (Andrey Bykov). I obraz, który niezwykle mnie uderzył, a raczej dwa tak boleśnie kontrastujące ze sobą obrazy. Ivanovich w mundurze wydający polecenia na oddziale i Ivanovich w domu w znoszonej koszuli, w znoszonym swetrze. W szpitalu, mimo głodu i zmęczenia, to człowiek podejmujący często trudne decyzje i z misją do wykonania. Poza szpitalem to człowiek zmęczony i przegrany. Człowiek nie łudzący się nadzieją, że wszystko jakoś się ułoży…
„Wysoka dziewczyna” to film, który pozostanie w mojej głowie długo i do którego kiedyś na pewno wrócę. Gdy emocje nieco opadną.
Wojna minęła. Zostały jej skutki. Przepełnione sale szpitalne okaleczonych ludzi. Przepełnione domy okaleczonych ludzi. Okaleczonych i fizycznie, i psychicznie. Reżyser filmu (Kantemir Balagov) skupia się na dramacie tych dwóch kobiet, które los połączył ze sobą już na zawsze. I niemalże z każdym kadrem dokłada widzom emocji. Więcej i więcej. Nawet wtedy, gdy już wydaje się, że repertuar został wyczerpany.
Masza. Dla mnie to ona jest najbardziej skrzywdzoną. Pozbawiona tego, co było dla niej najważniejsze. Próbuje wybrnąć z katastrofalnej dla niej sytuacji i wpada na jedno rozwiązanie. Rozwiązanie irracjonalne, ale… Ale ona wszystko zaplanowała w najdrobniejszych szczegółach. Wszystko przemyślała. I miała narzędzie, aby wyegzekwować to, co sobie założyła. Była w tym bezwzględna. W ogóle nie liczyła się z uczuciami i emocjami innych. A te emocje aż kipiały…
Ale ten film ma jeszcze jednego bohatera. To lekarz wojskowy, Nikolay Ivanovich (Andrey Bykov). I obraz, który niezwykle mnie uderzył, a raczej dwa tak boleśnie kontrastujące ze sobą obrazy. Ivanovich w mundurze wydający polecenia na oddziale i Ivanovich w domu w znoszonej koszuli, w znoszonym swetrze. W szpitalu, mimo głodu i zmęczenia, to człowiek podejmujący często trudne decyzje i z misją do wykonania. Poza szpitalem to człowiek zmęczony i przegrany. Człowiek nie łudzący się nadzieją, że wszystko jakoś się ułoży…
„Wysoka dziewczyna” to film, który pozostanie w mojej głowie długo i do którego kiedyś na pewno wrócę. Gdy emocje nieco opadną.
Rzadko niestety mam okazję by zobaczyć film rosyjski, ale tytuł będę pamiętała :)
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńMuszę koniecznie obejrzeć ten wstrząsający film.
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńO rany. Chciałabym zobaczyć ten film niemal natychmiast. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale :)
UsuńNiestety jak na razie nie miałam okazji zobaczyć ten film, choć chciałam od pierwszego trailera, który swoją drogą wyświetlił mi się przez przypadek.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Może jeszcze kiedyś się nadarzy.
UsuńCzytałam o tym filmie- bardzo przejmujący obraz świata po II wojnie światowej... chyba jednak nie dla mnie. Za dużo emocji;/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Może kiedyś... gdy będziesz miała możliwość dawkować sobie te emocje... Film trwa 2 godziny i 20 minut, a w kinie nawet nie zauważyłam kiedy to minęło.
UsuńSłyszałam pnim ;)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńKurcze, opowiedziałaś to tak, żeby w gruncie rzeczy niewiele powiedzieć i teraz zaraz chciałabym film obejrzeć, tylko gdzie???
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo pilnowałam się, żeby za dużo nie napisać :)
UsuńWojna mineła...są nadal jej skutki...
OdpowiedzUsuńCzasem odczuwalne całe lata...
Usuń