Eugeniusz Paukszta, Spowiedź Lucjana Skobiela
Lucjan Skobiel. W młodości student nie
przepuszczający żadnej okazji do dobrej zabawy. Szczodry i hojny. Chłopak
mający gest. Absolutnie nie miał problemu z tym, aby przepijać i przehulać z
kolegami pieniądze, które otrzymywał z domu. Nie raz był głównym sponsorem
libacji. Lucjan to także chłopak, który błyskawicznie podejmuje decyzje i w
krytycznych momentach przystępuje do działania. Przynajmniej taki był przed
wojną. Bez wahania wskoczył do rzeki, aby ratować pewną topielicę. Cóż z tego,
że był na przeogromnym kacu? W wodzie była kobieta, która potrzebowała pomocy.
A Lucjan był człowiekiem skorym do pomocy niezależnie od stanu swojej
trzeźwości.
Trzeźwość myślenia bez wątpienia
zatracił, kiedy zakochał się w Lucynie. Nic nie wskazywało na tragedię. Pewne
niepokojące sygnały powinien dostrzec dużo wcześniej. Wszystko, a raczej
wszystkich zweryfikowała wojna. A więc stało się! Wybuchła wojna, do której
dążył niebezpieczny człowiek dzielący narody na ludzi i podludzi. A co z tymi,
którzy pochodzili z mieszanych rodzin? Tak jak Lucyna? Do wojny była Polką, a
po jej wybuchu i w czasie okupacji odkryła w sobie pokłady swojej niemieckości.
Lucyna od tej pory była Niemką i jej córka, Małgosia, też była Niemką. Co z
tego, że Małgosia miała ojca Polaka? I to Polaka z matki i ojca, Polaka
kochającego swoją ojczyznę i walczącego o jej wolność. Jakież było jego
zdziwienie, gdy po przegranej kampanii wrześniowej, po udanej ucieczce z
pociągu wiozącego go na pewną śmierć, po przebyciu niebezpiecznej i dalekiej drogi
do domu zdał sobie sprawę, że wrócił do zupełnie innego domu. Do domu, którego
już nie ma. Do żony, która swoim zachowaniem nie przypomina jego żony. Do
córeczki, która ma obowiązek zwracania się do niego wyłącznie w języku
niemieckim.
A po wojnie? Okazało się, że Lucyna
zginęła. A dziecko? Dziecko było pod opieką kogoś z rodziny żony. Dzień, w
którym Lucjan pojechał po swoją ukochaną córeczkę był niezwykle trudnym dniem.
Gdy znalazł się na progu domu, w którym Gosia czuła się bezpiecznie i
komfortowo nie poznał swojej ukochanej córeczki. To już nie była ta
szczebiocząca tatusiu kruszynka. To
była prawie dziesięcioletnia dziewczynka, która właśnie w tej chwili przeżywała
dramat. Bo przyjechał obcy człowiek i zabiera ją od rodziny.
Całą historię poznajemy z perspektywy
Lucjana, który jest już u schyłku swego życia. Oczekując na wieści od Małgosi,
która wraz ze swoim mężem i dziećmi wyjechała w góry, spowiada się przed sobą
samym z całego swojego życia. Najczęściej powracają dwie kwestie. Dlaczego nie
jest dla Gosi najważniejszą osobą w jej życiu? Po kim odziedziczyła charakter?
Po nim czy po Lucynie? W książce pojawia się wiele innych, również istotnych
kwestii, ale te dwie uderzyły mnie najbardziej. Ta wieczna rywalizacja o miłość
dziecka z nieżyjącą już matką. Ta niechęć do zrozumienia, że Lucyna była dla
Gosi przede wszystkim matką, którą kochała. Dziecko nie potrafiło przecież
zrozumieć rozgrywek, które toczyły się między dorosłymi. Dla Gosi przyjazd ojca
do Niemiec i zabranie jej ze sobą nie było powrotem do domu. Dla niej był to
dramat, gdy obcy dla niej mężczyzna przyjechał i zabrał ją do obcego dla niej
kraju. Dlaczego Lucjan nie potrafił docenić i okazać tego, jak bardzo dumny
jest ze starań Gosi odnalezienia się w nowej dla nich rzeczywistości? Zamiast
tego bezustanna zazdrość o pamięć o
matce i o miłość do niej …
Gosia. Dzielna z niej dziewczyna. W
pewnym momencie potrafiła spojrzeć krytycznie na przeszłość i wyciągnąć
odpowiednie wnioski. Potrzebowała sporo czasu, aby zaaklimatyzować się w nowym
miejscu mimo tego, że nie szczędziła wysiłków. Ale nie wszystko zależało
przecież od niej. Gdy nie potrafiła jeszcze posługiwać się językiem polskim
była narażona na wiele nieprzyjemności ze strony dzieci i co niektórych
rodziców. Cóż to dziecko było winne okupacji? Cóż to dziecko było winne, że
pochodziło z mieszanej rodziny? Czy to miało oznaczać, że zawsze już będzie
wykluczona z grupy?
Spowiedź Lucjana Skobiela to książka
bardzo wartościowa. Zwraca uwagę na wiele problemów. Uświadamia jak ważne są
szczere rozmowy, aby zrozumieć drugiego człowieka i spojrzeć na problem z jego
perspektywy. Podkreśla jak ważne jest budowanie dobrej relacji rodzic –
dziecko. Lucjan był świadomy błędów, które popełnił w wychowywaniu Gosi.
Potrafił się do nich przyznać. Z drugiej strony sam był zagubiony, gdy nagle stanął
przed tak ważnym zadaniem i nie zapominajmy, że to zadanie miał bardzo
utrudnione. Ale niestrudzenie, krok po kroku, spełniał swój rodzicielski
obowiązek.
ciekawa historia
OdpowiedzUsuńroznie to w zyciu i w rodzinie bywa
ale dobro dziecka powinno byc zawsze na pierwszym planie
O czym dorośli czasem niestety zapominają.
UsuńPolecam książkę! Pozdrawiam!
Wyglada na to, że to bardzo ciekawa lektura, niestety z gatunku tych, które ostatnio omijam szerokim łukiem
OdpowiedzUsuńWarto zapamiętać tytuł i sięgnąć po powieść, gdy nadejdzie odpowiedni ku temu czas. Pozdrawiam :)
UsuńTo książka, która powinna raczej mi się spodobać. Z tego co piszesz, to taka lektura "ku pamięci".... tytuł już sobie zapisałam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy wyniesie z tej książki naukę dla siebie. Warto ją przeczytać i co jakiś czas do niej wracać. Pozdrawiam :)
Usuń