Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2018

żaden ślad nie ginie

Jakub Małecki, Ślady Ślady Jakuba Małeckiego to zbiór opowiadań powiązanych ze sobą poprzez bohaterów. Niektórzy z nich byli rodziną, inni tylko znajomymi. Niektórych losy splotły się tylko na chwilę, inni spędzili ze sobą całe życie. Jedni żyli wyłączenie we wspomnieniach innych osiągając z czasem status legendy. Inni byli tu i teraz. Każde opowiadanie dzieje się w konkretnym miejscu (załączone są nawet mapki) i dotyczy konkretnych osób. Zabieg z mapkami jest świetny, ponieważ w moim przekonaniu uniwersalne problemy czy zwyczajna codzienność nie rozmywa się dzięki nim w anonimowości czy abstrakcyjności. To są konkrety. Konkretni ludzie. Konkretne problemy. Konkretne życiorysy. Małecki opisuje pozornie zwyczajne życie mniej lub bardziej zwyczajnych ludzi. Pokazuje coś znacznie więcej. Jakże złudne bywają nasze oceny. Czasem wyciągamy bardzo mylne wnioski obserwując życie osób, którzy są wokół nas. Wydaje nam się, że wszystko jest przecież takie oczywiste, choć prawda bywa zu

Aktualnie czytam #125

Jakub Małecki, Ślady Od wydawcy: Wielobarwny i zaskakujący kalejdoskop ludzkich życiorysów. Koniec świata za każdym razem wygląda inaczej. Jest pędzącą kulą, błyskiem szkła, odgłosem pukania do drzwi. Czasami nadchodzi w huku. Czasami cicho krąży wokół stołu. Tadeusz ginie na wojnie, ale nie umiera cały. Pada na ziemię z rozerwaną głową, aby od tej pory trwać w życiach innych. Bożena, jego daleka krewna, zostaje światowej sławy modelką, nigdy jednak nie przestaje uciekać przed samą sobą. Ludwik, jej ojciec, co rano budzi się, nie wiedząc, kim jest, a jednak próbuje być kimś. Kolejne życiorysy przeplatają się coraz gęściej, tworząc niepokojącą mozaikę radości, tęsknot i lęków. Wojna, miłość, szaleństwo i wspomnienia. Samotnicy, kochankowie i ofiary. Ludzie z wielkimi marzeniami i przeszłością, o której nieraz chcieliby zapomnieć. Ci, którzy żyją tylko w połowie, i ci, którzy chcą żyć wiele razy. A pośród nich coś, o czym żaden z nich nie ma pojęcia. Choć niektóry p

Ale z niewygodnym życiorysem aż tyle...

Sofi Oksanen, Gdy zniknęły gołębie Oksanen wprowadza nas do swojej powieści sceną pożegnania Juudit i Rolanda. Jest rok 1948. Mimo zakończenia II Wojny Światowej Estonia nadal pozostawała pod drugą okupacją sowiecką. Któż pamięta tych kilka chwil, w których Estonia była naprawdę wolna? Komu tak naprawdę była potrzebna wolna Estonia? Flaga estońska trzepotała na wietrze tylko kilka przez kilka dni… Między odejściem Niemców a powrotem Sowietów… Gdy zniknęły gołębie to powieść o wielowątkowej narracji. Ówczesną estońską rzeczywistość poznajemy z perspektywy trzech bohaterów: wspomnianych wcześniej Juudit i Rolanda oraz z perspektywy Edgara. Wszyscy są ze sobą mocno powiązani, a jakże są różni. I jak różnie potoczyło się ich życie… Zupełnie inaczej postrzegali otaczający ich świat. W życiu kierowali się zupełnie innymi zasadami. Ich pragnienia i marzenia też były bardzo odległe, choć… Juudit i Roland mieli więcej podobieństw. Jedynie Edgar był odszczepieńcem. A sprawa była o ty

Aktualnie czytam #124

Sofi Oksanen, Gdy zniknęły gołębie Od wydawcy: Gdy zniknęły gołębie to wielowątkowa opowieść o dwóch kuzynach dokonujących wyborów życiowych i moralnych w brutalnych warunkach zawieruchy wojennej, okupacji niemieckiej i sowieckiego terroru, ukazująca pasjonujący obraz Estonii lat czterdziestych i sześćdziesiątych. Przemarsze wojsk radzieckich i niemieckich, bombardowania, walki, rzeczywistość okupowanego kraju, pomysł stworzenia rezerwatu dla Żydów z Europy Wschodniej oraz paraliżujący strach przed pokazowymi procesami i zsyłką na Syberię. Oksanen opowiada o różnych strategiach przetrwania i adaptacji do warunków życia w kraju najpierw bezlitośnie wyzyskiwanym przez Niemców, a potem totalnie niszczonym przez Sowietów. Gołębie, które zdążą uciec przed pancernymi wozami, ocaleją, a te, które wpadną w pułapkę zastawioną przez najeźdźców, zostaną zjedzone… Wydawnictwo Czarne Rok wydania: 2015 Liczba stron: 367

Rzeczywisty jest jedynie głód, który stał się ich zabójcą...

Alma Katsu, Głód Czy powieść osnuta na prawdziwych wydarzeniach, ale wzbogacona o elementy grozy i … fantastyki może się udać? W przypadku Głodu autorstwa Almy Katsu taki eksperyment można uważać w pełni za udany.  Kanwą powieści jest wędrówka niemalże stuosobowej grupy składającej się z mężczyzn, kobiet i dzieci, której trasa biegła ze Springfield w stanie Illinois do Kalifornii. To rodziny i osoby samotne, które z całym swoim dobytkiem postanowili porzucić dotychczasowe życie w Springfield i zacząć wszystko od nowa w nowym miejscu. Każdy miał swoją motywację, każdy miał swoją historię, każdy miał swoje demony. Każdy miał nadzieję, że droga, którą podejmuje w ostatecznym rozrachunku warta będzie ich wysiłku. Wszakże przez nimi droga długa, trudna i mozolna. Wydawać by się mogło, że byli do niej świetnie przygotowani. Co prawda nie pokonywali codziennie długich tras, ale też specjalnie się nie spieszyli. Życie karawany miało swój ustalony rytm i zwyczaje. Ale co niektórzy

Aktualnie czytam #123

Alma Katsu, Głód Od wydawcy: Zło jest namacalne. I wszechobecne. Zostali przeklęci. Tylko tak można wytłumaczyć serię nieszczęść, które spadły na grupę pionierów zmierzających przez nieprzyjazne pustynie i góry Ameryki do Kalifornii. Mężczyzn, kobiet i dzieci, których wędrówka bardziej przypomina drogę ku zatraceniu niż ku lepszej przyszłości. Zaczyna brakować jedzenia. Wychodzą na jaw skrywane tajemnice. Znika dziecko, a kiedy zostają odnalezione jego zwłoki, ich stan budzi grozę. Giną kolejne osoby i uczestnicy wyprawy nabierają przekonania, że mają do czynienia z nienazwanym złem. Nie wiadomo tylko, czy jego źródło jest w karawanie, czy czai się na zewnątrz. A każdy kolejny krok doprowadza odizolowanych od cywilizacji podróżnych na skraj szaleństwa. Niezależnie od tego, czy przyczyną niepowodzeń jest klątwa, nierozważny wybór trasy, czy najzwyklejszy pech, dziewięćdziesiąt osób zmierza ku nieuchronnej tragedii. Porywająca powieść, która nawiązuje do jednej z najb

Przypadkowe spotkanie tak bardzo zmieniło jej życie.

Jarosław Iwaszkiewicz, Tatarak  Powojenna rzeczywistość. Mała miejscowość. A w tej małej miejscowości życie zgodnie z utartym schematem prowadzi Marta. Wydawać by się mogło, że powinna być zadowolona i tryskać nieustannie dobrym humorem. Wszak należy do elity i prowadzi życie na odpowiednim poziomie. Mieszka w pięknym dworku. Jej mąż to szanowany i dobrze zarabiający lekarz. Obowiązków też nie mam zbyt wielu. Ot, zadbać o to, aby dom był czysty i schludny oraz zapisywać pacjentów na kolejne wizyty. I to wszystko. Resztę domowych obowiązków wykonuje gosposia. Marta ma dużo wolnego czasu, który może poświęcić tylko sobie. Sęk w tym, że Marta tego czasu ma za dużo. Gdyby chłopcy nie zginęli w czasie okupacji… I znowu te wyrzuty sumienia, dlaczego tylu młodych zginęło na wojnie, a ona wciąż żyje? Marta wręcz wstydzi się tego, że też nie straciła życia. Choć tego życia pozostało jej już niewiele… Osamotnienie. Takie osamotnienie, którego od śmierci synów doświadcza Marta jest chyb

Jakże szybko potrafi zmienić się perspektywa

Alexander Polonius, Widziałem oblężenie Warszawy.  Lato, a szczególnie wrzesień 1939 roku było bardzo upalne i bardzo suche. Niczym jakaś klątwa, która spadła na Polskę. Wszystko i wszyscy byli przeciwko niej. To było wyjątkowe lato pełne napięcia i niepokoju. To było lato pełne rozterek o przyszłość i to tę najbliższą. Wojna wisiała w powietrzu od bardzo dawna i w końcu stała się faktem. Mimo wszystko ta wojna, z potworności której niewielu zdawało sobie jeszcze sprawę była zaskoczeniem. Pod koniec sierpnia ci, którzy wcześniej wybrali się do kurortów na wypoczynek wracali w pośpiechu do swoich domów. Byle zdążyć nim cały kraj będzie sparaliżowany i … zaatakowany. W sierpniu 1939 roku na wakacje do Polski przyjechał Alexander Polonius. Planował wypocząć, spotkać się z rodziną i przyjaciółmi. Wojna zastała go w Warszawie. Pierwsze naloty. Pierwsze bombardowania. Pierwsze niebezpieczeństwo, które później towarzyszyło mu nieustannie. Lekarstwem okazało się pisanie dziennika, który s

Kino #6

Mieć czy być? Czy za wszelką cenę spełniać marzenia? Gdzie jest granica, której nie należy przekraczać? Czy można pogodzić miłość z wielkimi pieniędzmi? Czy wszystkich można kupić? Gdzie jest moje miejsce? Czy na pewno chcę należeć do świata, do którego aspiruję? To tylko kilka z wielu pytań, które cały czas się przewijają. Czy to wypowiedziane wprost przez bohaterów czy to pojawiające się w głowie widza po kolejnych obrazach. A obrazami są scenki z życia głównych bohaterów. To film, który przemawia przede wszystkim obrazem. Słowa nie mają tu kluczowego znaczenia. Zresztą bohaterowie są bardzo skąpi w wypowiadaniu swoich uczuć i myśli. Nawet muzyka jest na dalszym planie. Wbrew temu, co sugeruje tytuł. Song to song . Piosenka za piosenką. To najnowszy film w reżyserii Terrence’a Malick’a. Przyznam szczerze, że wybierając się na seans nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać. Opis filmu sugerował, że będzie to historia o miłości z piosenką w tle. Była i historia o miłoś

Kino #5

Dobre ręce ( Хорошие руки ) – dwanaście odcinków tego kryminalnego serialu obejrzałam w dwa wieczory i dwie noce. Tak bardzo wciągnęła mnie fabuła i losy głównej bohaterki. Z jednej strony nie mogłam doczekać się ostatniego odcinka, tak bardzo zżerała mnie ciekawość, z drugiej – nie chciałam, żeby serial się kończył. Tym bardziej, że koniec był nie po mojej myśli … Może reżyser, Jurij Kuzmenko, zaskoczy nas drugą serią. Olga Saveleva (w jej rolę świetnie wcieliła się Elena Ksenofontova) to elegancka kobieta, z której bije silny charakter i zdecydowanie. Zawodowo spełniony i ceniony lekarz ginekolog-położnik. Prywatnie matka nastoletniego bardzo uzdolnionego syna. Rozwódka. Wydaje się nie ubolewać nad rozstaniem. Co czekało ją u boku mężczyzny bez ambicji? Jaka kariera czekała śledczego, który nie był zainteresowany wspinaniem się wyżej i wyżej? Samobójstwo chorej psychicznie młodej dziewczyny. Choć już wcześniej podejrzewano u niej chorobę duszy kompletnie rozsypała się po

Aktualnie czytam #122

Alexander Polonius, Widziałem oblężenie Warszawy.  Od wydawcy: Z płonącej stolicy przez Wilno, Kowno i Rygę do Londynu, a teraz książka o tym po 77 latach ukazuje się w Polsce. Widziałem oblężenie Warszawy jest jak scenariusz dobrego, trzymającego w napięciu filmu – zwykły przyjazd na wakacje do Polski zamienia się nagle w ciąg dramatycznych przygód i walkę o życie we wrześniu 1939 roku. Oblężenie Warszawy, rdzeń tej książki, świetnie udokumentował już amerykański fotograf Julien Bryan… który zresztą się tu pojawia. Dziennik Poloniusa jest równie dobrą relacją. Autor ma dar obserwacji i doskonale potrafi opowiadać – jego opisy są szczegółowe i plastyczne jak zdjęcia, emocje rewelacyjnie ukazane, napięcie nie opada, a z kart wyłania się prawdziwy obraz życia w atakowanej Polsce i obleganej stolicy, z jasnymi, optymistycznymi akcentami, ale też z całym okrucieństwem wojny: ogromnymi zniszczeniami i śmiercią. Książka, wydana w Wielkiej Brytanii w 1941 roku, natychmiast

nie dla wszystkich zarezerwowane było szczęśliwe zakończenie

Pierre Lemaitre, Do zobaczenia w zaświatach Albert Maillard, Edourd Pericourt i porucznik Pradelle. Ich losy połączyły się na frontach I Wojny Światowej. Porucznik Pradelle to dowódca śmiały i nie cofający się przed trudnymi zadaniami. To człowiek nieobliczalny i gotowy zabić nie tylko wroga. Ma swój cel, do którego dąży dosłownie po trupach. Nie liczą się niepotrzebnie przerwane życia. Liczy się jego zwycięstwo. To człowiek, który jest nieustannie w natarciu. Nawet jeżeli wojna już się skończyła… Albert Maillard i Edourd Pericourt to zupełne przeciwieństwa porucznika Pradelle. Pierwszy to księgowy, który niemal przez całą wojną zadawał sobie pytanie, co on tu właściwie robi. Albert zawsze był w nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim   miejscu. Ale skoro udało mu się jakoś przeżyć te cztery lata wojennej zawieruchy to może i uda się dotrwać do końca. Tym bardziej, że ten koniec już świta na horyzoncie. Skoro przetrzymał to okopowe piekło przez tyle miesięcy głupio byłoby zgin