Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Aktualnie czytam #64

Anna Szczęsna, Myśl do przytulania Od wydawcy: Zachwycająca historia kobiety, która postanawia zmienić swoje życie. Hanka Popławska to młoda, zmęczona prozą życia kobieta. Kiedy trafia na tajemnicze ogłoszenie o pracę, bez wahania na nie odpowiada. Podążając za głosem intuicji, udaje się w podróż do podlaskich Różanych Dołów. Sielankowa rzeczywistość ma odmienić jej całe życie. Kobieta dostaje pracę w lokalnej bibliotece. Urzeczona idyllicznym otoczeniem i bajkowymi krajobrazami, ma poczucie, że odnalazła swoje miejsce na ziemi. Coraz śmielej zapuszcza korzenie i rozwija znajomość z intrygującym brodaczem. Kiedy wydaje się, że już lepiej być nie może, rzeczywistość zrzuca maskę beztroski, a Różane Doły odsłaniają gorzkie sekrety. Czy otucha zaklęta w sercu Hanki pomoże jej pokonać przeciwności losu? Wydawnictwo Kobiece Rok wydania: 2017 Liczba stron: 348

Wszakże uczymy się całe życie.

Michał Rusinek, Pypcie na języku Pypcie na języku to książka niebanalna. I nie tylko o treść książki chodzi, ale także o jej wydanie. A treść jest rewelacyjna! Czytając kolejne felietony budzi się we mnie słodko-gorzka refleksja. Motywem przewodnim felietonów są wpadki słowne, które autor nazywa pypciami. Jedno niefortunnie użyte słowo, a diametralnie zmieniające sens wypowiedzi. Czasem nawet czytelnik dochodzi do szokujących wniosków. Co też autor danej wypowiedzi miał na myśli? I czy na pewno miał na myśli właśnie to? A wszystkie przypadki opisane są tak piękną polszczyzną, że chce się czytać bezustannie. Słodka refleksja to zachwyt nad mistrzowsko zbudowanymi zdaniami. Ależ bogaty jest nasz język. Tyle możliwości. Gorzka refleksja to świadomość, jak często kaleczymy nasz piękny język. Mało tego! Trudności z poprawnym posługiwaniem się polszczyzną ma naprawdę bardzo wielu. Do tego grona zaliczają się także ludzie wykształceni. Dlaczego tak się dzieje? Czy to zwy

Aktualnie czytam #63

Michał Rusinek, Pypcie na języku Od wydawcy: Pypcie: z życia (autora) wzięte, kulturalne, historyczne i nostalgiczne, współczesne, wirtualne i komórkowe, kulinarne, zapożyczone, językoznawcze i obywatelskie. PILNE. Nie znajdziesz lepszej polszczyzny niż Rusinka! Taki intrygujący komunikat przewijałby się dziś jako „pasek” w telewizji. Jako odpowiednik Paska Jana Chryzostoma, najbardziej szalonego naszego zabytku językowego. To taka pętla czasowa, że można by się na pasku powiesić. Tylko po co to robić? Czy nie lepiej się bawić i dziwić, zanurzać w odmętach i mętach języka i znajdować w tym czystą przyjemność? Wzorem Rusinek. Michał Rusinek. Michał Ogórek „Pypcie na języku” to zbiór uroczych, napisanych z wielką kulturą anegdot wziętych z życia autora, dla których punktem wyjścia jest niefortunnie użyte słowo („Awaria toalety. Prosimy załatwiać się na własną rękę”) czy jakaś zagadka językowa. Te opowieści, właściwie błahe, lecz nakreślone z prawdziwym mistrzostwem,

Kopciuszek dwudziestolecia międzywojennego.

Tadeusz Wittlin, Pieśniarka Warszawy. Hanka Ordonówna i jej świat Kopciuszek dwudziestolecia międzywojennego. Chyba właśnie to sformułowanie wybrałabym, gdybym jednym krótkim zdaniem miała wypowiedzieć się o Hance Ordonównie, a właściwie o Marii Annie Tyszkiewicz z domu Pietruszyńskiej. Urodzona w 1902 roku w rodzinie kolejarza zdołała wypracować sobie status międzynarodowej gwiazdy. A poprzez małżeństwo z hrabią Michałem Tyszkiewiczem w hierarchii społecznej awansowała jeszcze wyżej. Jak ta skromna dziewczyna trafiła na scenę najsłynniejszego teatrzyku przedwojennej Warszawy Qui Pro Quo? Zdawać by się mogło, że los zawsze jej sprzyjał. Najpierw wybór szkoły. Rodzice posłali Hankę do Szkoły Baletowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie z czysto prozaicznych powodów. Szkoła zapewniała swoim uczniom bezpłatne śniadania i obiady, co było niezwykle istotne dla małej Hanki, bo w domu nie zawsze był obiad. Później przychodzi czas na debiut w teatrzyku Sfinks. I wtedy również może mówić o s

Aktualnie czytam #62

Tadeusz Wittlin, Pieśniarka Warszawy. Hanka Ordonówna i jej świat Od wydawcy: Tadeusz Wittlin (1901-1998) był pisarzem i publicystą, a także współredaktorem przedwojennego warszawskiego tygodnika „Cyrulik Warszawski”. We wrześniu 1939 roku wziął udział w obronie Warszawy. W roku 1940 znalazł się w obozie pracy w Workucie, skąd przedostał się do armii Andersa. Od 1946 roku przebywał w Wielkiej Brytanii, następnie (w latach 1950-1951) we Francji, po czym w 1952 wyjechał na stałe do USA, gdzie redagował wydawany po polsku miesięcznik „Ameryka”. Jego twórczość obejmuje książki satyryczno-wspomnieniowe, powieści, nowele i poezje. Pieśniarka Warszawy to barwna opowieść biograficzna, napisana przez człowieka, który znał Ordonkę osobiście. Opisał jej losy, opierając się na wspomnieniach artystki, relacjach ludzi z jej otoczenia i własnych spostrzeżeniach wyniesionych ze spotkań z nią. Książka znakomicie oddaje atmosferę czasów, w których żyła i występowała na scenach warszawskic

Wanda to kobieta pełna sprzeczności.

Anna Kamińska, Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci to moje drugie spotkanie z twórczością Anny Kamińskiej. I muszę przyznać, że i tym razem nie zawiodłam się. Z wielkim zainteresowaniem pochłaniam stronę za stroną. Nie tylko dlatego, że książka dotyczy legendarnej Wandy Rutkiewicz, ale także dlatego, że jest świetnie napisana. Nie ma przytłaczającej liczby dat. Autorka ogranicza się jedynie do tych najważniejszych i przełomowych. Nie ma specjalistycznej terminologii dotyczącej wspinania się w górach wysokich, która dla laików i tak byłaby nie do końca zrozumiała. Za to znajdziemy w tej biografii rzetelny, obiektywny obraz kobiety legendy, jaką bez wątpienia jest Wanda Rutkiewicz, pierwsza Europejka na Mount Evereście, pierwsza kobieta na K2. Wszystko to napisane barwnym językiem i podawane czytelnikowi w odpowiednim tempie. Jakim człowiekiem była Wanda? W jakiej rodzinie się wychowywała? Co wyniosła z domu rodzinnego? Czy bardziej

Aktualnie czytam #61

Anna Kamińska, Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci Od wydawcy: Wanda. Kobieta legenda. Kobieta tajemnica. „Zginę w górach” – mówiła. Dotrzymała słowa. 12 maja 1992 roku zaginęła na górze Kanczendzonga w Himalajach. To miał być dziewiąty zdobyty przez nią ośmiotysięcznik. Jej śmierci nikt nie widział, jej ostatniego słowa nikt nie słyszał, jej ciała nikt nie odnalazł. Jej odejście, tak jak wiele zdarzeń z jej życia, do dziś pozostaje tajemnicą. Wanda Rutkiewicz (1943-1992) najwybitniejsza polska himalaistka, zdobywczyni najwyższych szczytów Ziemi. Pierwsza kobieta ma najtrudniejszym z nich – K2. Pierwsza Europejka na Mount Evereście. Już jako dziecko słynęła ze żmudzkiego uporu. Szybko musiała dorosnąć. Dźwigała ciężar niełatwej historii rodzinnej. Nigdy nie zdecydowała się na macierzyństwo. Żyła od wyprawy do wyprawy. Najważniejsza była dla niej wolność. Jej prawdziwą miłością były góry. Wyżej i dalej niż ona nie można już zajść. Anna Kamińska z detektywistycznym

Prawie każde zdanie to perełka.

Harper Lee, Zabić drozda Smyk. Tak najbliżsi i nie tylko zwracają się do rezolutnej ośmiolatki. Nazywa się Jean Louise Finch i jest niezwykle śmiałą i inteligentną dziewczynką. Świat wykreowany w powieści poznajemy właśnie z jej perspektywy. To ona jest narratorką. Polubiłam Smyka od samego początku. Istny z niej ancymonek. Gardzi sukienkami i zamiast nich nosi swój ukochany kombinezon. Trochę chłopczyca, ale nie powinno nas to dziwić. W końcu starszy brat jest dla niej ogromnym autorytetem i Smyk próbuje dotrzymać mu kroku we wszystkim. Dla niej bójka to bułka z masłem. Szczególnie, jeśli chodzi o obronę jej rodziny. Pod uwagę trzeba wziąć również fakt, że Smyk i Jem wychowują się bez matki. Niezaprzeczalnie ojciec wspaniałe opiekuje się dziećmi, ale dziewczynce zdecydowanie brak kobiecego wzorca. Gdybym miała zacytować wszystkie wyśmienicie stworzone zdania, które autorka włożyła w usta Smyka musiałabym przepisać niemal całą książkę. Prawie każde zdanie to perełka. Ta ksi

Aktualnie czytam #60

Harper Lee, Zabić drozda Od wydawcy: Harper Lee urodziła się w 1926 roku w Monroeville, Alabama. Studiowała prawo na uniwersytecie w tym stanie. Książka „Zabić drozda” jest jej pierwszą powieścią. Natychmiast stała się bestsellerem. Została nagrodzona nagrodą Pulitzera w 1961 roku i przetłumaczona na wiele języków. W ZSRR wydano ją w milionowym nakładzie. Film oparty na tej powieści otrzymał w 1963 roku nagrodę na Festiwalu w Cannes. Wydawnictwo Książka i Wiedza Rok wydania: 1975 Liczba stron: 390

Ale czy można kochać innych nie kochając siebie?

Majgull Axelsson, Pępowina To pierwsza powieść Majgull Axelsson, którą przeczytałam, dlatego na początku lektury nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. To książka trudna, bo poruszająca trudny temat. Ale to też książka ważna i potrzebna. Nie daje gotowych rozwiązań. Nie uzdrawia. Ale skłania do refleksji i podpowiada, w czym tkwi problem, z którym każdy musi uporać się sam. Bohaterkami są kobiety w różnym wieku i na różnym etapie życia. Tym, co łączy te wszystkie kobiety, to brak szczęścia. Są nieszczęśliwe z różnych powodów. Jedne mogą jeszcze powalczyć o swoje szczęście, innym będzie nieco trudniej. Pępowina. W dosłownym znaczeniu to przewód łączący płód z matką. Kiedy dziecko się rodzi niemalże od razu następuje odpępnienie, czyli odcięcie pępowiny. Ale czy emocjonalne odcięcie pępowiny dziecka od matki także następuje w odpowiednim momencie? Losy naszych bohaterek świadczą o tym, że jednak nie. Autorka doskonale pokazała wypaczone relacje między córką i ma

Aktualnie czytam #59

Majgull Axelsson, Pępowina Od wydawcy: Jest to jedna z najlepszych powieści najwybitniejszej szwedzkiej pisarki współczesnej, skupiająca wszystkie charakterystyczne cechy jej pisarstwa. Małe miasteczko. Jesienny sztorm, nadciąga powódź. Grupa mieszkańców znajduje schronienie w restauracji Minny. Dla przepełnionych trwogą gości restauracja staje się więzieniem. Stres wyzwala skrajne emocje, uwalnia demony przeszłości, a na jaw wychodzą coraz mroczniejsze tajemnice… Książki Axelsson – wnikliwe i doskonale skonstruowane – opowiadają o życiu naznaczonym traumą relacji z najbliższymi i nie przynoszą pocieszenia. Bohaterkami są kobiety – tłamszone, krzywdzone, dźwigające tragiczny bagaż doświadczeń z przeszłości. Ich tajemnice poznajemy w kolejnych, pełnych napięcia odsłonach. Jesteśmy naszą pamięcią , pisze Axelsson, a jedyne, co możemy zrobić z własnym losem, to stawić mu czoło. Wydawnictwo W.A.B. Rok wydania: 2016 Liczba stron: 254

Twitcher nie jest zbyt lubiany przez birdwatchera.

Stanisław Łubieński, Dwanaście srok za ogon Dwanaście srok za ogon to zbiór dwunastu historii. Autor, jak na humanistę przystało, ma szerokie pole widzenia, co znajduje odzwierciedlenie w książce. Jest i o malarstwie, i o filmie, i o historii, i o muzyce, i o ochronie środowiska, i o konsekwencjach bezmyślnego działania człowieka, i o ornitologach, i o ptasiarzach. Ale przede wszystkim jest to książka o ptakach. To one są motywem łączącym wszystkie eseje. Pojawiają się żurawie, jaskółki, rudziki, bociany, strzyżyki, czajki, rokitniczki, myszołowy, derkacze, błotniaki, strumieniówki, sikorki, słowiki, puszczyki i wiele, wiele innych. Łubieński pisze niezwykle poetycko i literacko. Tak pięknie opisuje przyrodę i zachowanie podglądanych ptaków, że nie potrzeba zdjęć. Można je sobie po prostu wyobrazić. Jednak, gdy wyjaśnia czytelnikowi, kto to jest birdwatcher i twitcher, i jaka jest między nimi różnica wychodzi z niego niesforna dusza i literat o ciętym języku. Jednocześnie

Aktualnie czytam #58

Stanisław Łubieński, Dwanaście srok za ogon Od wydawcy: W Wielkiej Brytanii ptaki obserwuje około sześciu milionów ludzi. W Polsce wciąż jest to niszowe hobby. A przecież birdwatching (brak sensownego polskiego terminu!) to nie tylko wielogodzinne obserwacje fascynujące dla grupy zapaleńców. Podglądanie ptaków może być celem samym w sobie, ale też punktem wyjścia do rozmów o sztuce, kulturze, historii. To książka dla tych, co „cierpią” na Birding Compulsive Disorder, i tych, co myślą, że James Bond to agent z licencją na zabijanie, dla ornitologów, którzy chcą wyjść poza ścisłe ramy nauki, i dla ptasiarzy, którzy chętnie uzupełniają swoją wiedzę. I dla wszystkich ciekawskich, bo kto nie chciałby się dowiedzieć, o co chodziło ptakom Hitchcoka? To jest książka o miłości. O miłości autora do istot skrzydlatych, a także o wielu ludziach, którym wspólne było to zamiłowanie. Stanisław Łubieński umie pisać tak, że opisywane staje się widzialne i słyszalne. I mówi nam: „Trzeba