Przejdź do głównej zawartości

Twitcher nie jest zbyt lubiany przez birdwatchera.

Stanisław Łubieński, Dwanaście srok za ogon

Dwanaście srok za ogon to zbiór dwunastu historii. Autor, jak na humanistę przystało, ma szerokie pole widzenia, co znajduje odzwierciedlenie w książce. Jest i o malarstwie, i o filmie, i o historii, i o muzyce, i o ochronie środowiska, i o konsekwencjach bezmyślnego działania człowieka, i o ornitologach, i o ptasiarzach. Ale przede wszystkim jest to książka o ptakach. To one są motywem łączącym wszystkie eseje. Pojawiają się żurawie, jaskółki, rudziki, bociany, strzyżyki, czajki, rokitniczki, myszołowy, derkacze, błotniaki, strumieniówki, sikorki, słowiki, puszczyki i wiele, wiele innych.

Łubieński pisze niezwykle poetycko i literacko. Tak pięknie opisuje przyrodę i zachowanie podglądanych ptaków, że nie potrzeba zdjęć. Można je sobie po prostu wyobrazić.

Jednak, gdy wyjaśnia czytelnikowi, kto to jest birdwatcher i twitcher, i jaka jest między nimi różnica wychodzi z niego niesforna dusza i literat o ciętym języku. Jednocześnie ubolewa nad tym, że w języku polskim brak ekwiwalentów wyżej wymienionych angielskich określeń. Birdwatcher to osoba obserwująca ptaki. A osoba obserwująca ptaki to niekoniecznie ornitolog. Ornitologiem można być z wykształcenia i zawodowo zajmować się obserwacją ptaków. A birdwatcher, czyli ptasiarz, to osoba, która podgląda ptaki hobbystycznie. I bynajmniej nie brakuje mu wiedzy z zakresu ptaków i ich zachowań. Takiej wiedzy może zabraknąć jednak twitcherowi, który nie czerpie przyjemności z wielogodzinnych obserwacji jednego ptaka, a gna i pędzi przed siebie, żeby odhaczyć jak najwięcej wypatrzonych gatunków. Twitcher nie jest zbyt lubiany przez birdwatchera. Trochę to skomplikowane, ale Łubieńskiemu zależało na tym, aby uświadomić czytelnika w czym różnica.

Ogromne poczucie humoru autora i nutka ironii sprawiają, że jego relacje z ptasich wypraw czyta się z zapartym tchem, uśmiechając się przy tym pod nosem. Bardzo zaciekawił mnie esej o Akcji Bałtyckiej. Łubieński dość szczegółowo opisuje ten obóz obrączkarski z wieloletnią już tradycją. Wyjaśnia czemu on służy, jakie ma cele i jak to wszystko wygląda od kuchni. Niesamowita przygoda!

Jak na humanistę przystało w książce nie mogło zabraknąć i wyrażenia troski o ptaki, szczególnie o te żyjące w miastach. Bo nowe pomysły rewitalizacyjne starych parków absolutnie nie biorą pod uwagę ptaków. Termomodernizacja budynków pewnie i jest potrzebna, ale czy trzeba przy tym niszczyć siedliska lęgowe jerzyków? Innym problemem, na który zwraca uwagę autor to polowania myśliwych. Prawo oczywiście wyznacza okresy, w których myśliwi mogą strzelać do woli i określa listę gatunków, do których taki myśliwy strzelać może. Ale czy taki myśliwy patrząc w niebo na lecące gęsi na pewno wie, na co poluje?

Książkę polecam wszystkim. Dlaczego? Dlatego, że jest bardzo pouczająca i zwraca uwagę na ważne problemy. Skłania do tego, aby docenić obecność ptaków w naszym otoczeniu i choć trochę się nimi zainteresować. Do tego jest zabawna. Nie mówiąc już o tym, że ta książka jest po prostu świetnie napisana.

Książka otrzymała nominację do tegorocznej Literackiej Nagrody NIKE.

Komentarze

  1. Książka wyróżnia się na tle innych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominacja do nagrody Nike to nie byle co! Ja na początek chce spróbować sekretne życie zwierząt, a potem może faktycznie sięgnę po tą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura "Dwunastu srok za ogon" to świetna zabawa. Polecam:)
      O "Sekretnym życiu zwierząt" słyszałam. Jestem ciekawa Twojej opinii nt. tej książki. Pozdrawiam!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)

Podróże z książką #87

Aktualnie czytana przeze mnie lektura uruchomiła lawinę ... wspomnień. Tęsknię za górami...

To dobry reportaż. Dobry i potrzebny.

Beata Sabała-Zielińska, TOPR. Żeby inni mogli przeżyć To dobry reportaż. Dobry i potrzebny. Potrzebny dla TOPR-owców, żeby ludzie choć trochę zrozumieli, na czym polega ich praca (tak, praca, za którą zawodowi ratownicy dostają wynagrodzenie). Potrzebny dla turystów, aby wyciągnęli wnioski i choć w minimalnym stopniu przygotowali się do wyjścia w góry. TOPR (nie mylić z GOPR) czuwa. Czuwa nad naszym bezpieczeństwem, gdy mniej lub bardziej beztrosko hasamy sobie w górach. Roztropność. Wielu z turystów ma z tym problem. Ignorują ostrzeżenia TOPR-u. Wychodząc na jakiś szlak nie biorą pod uwagę swoich możliwości. Nie potrafią rozłożyć odpowiednio swoich sił. Tak, jeśli weszło się na jakiś szczyt, należy z niego o własnych siłach także zejść. Wybierają się w góry bez odpowiedniego przygotowania, bez odpowiednich ubrań, bez dostatecznej ilości jedzenia i picia. Bo przecież zawsze można wezwać TOPR. Śmigłowiec przyleci zawsze… I tu pojawia się kontrowersyjne pytanie, czy takich delikwentó