Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Tu mistyka przeplata się z przyziemnością.

Antoni Ferdynand Ossendowski, Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów Przyznam szczerze, że to pierwsza powieść autorstwa Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego jaką miałam przyjemność przeczytać. Tegoż autora odkryłam dopiero teraz i dopiero teraz wiem, że mam co nadrabiać. Tak samo było w przypadku powieści Sergiusza Piaseckiego. Wracając do Antoniego Ossendoweskiego. Publikacja Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów to dziennik z długiej i bogatej w doświadczenia podróży autora. Mimo tego, że autor faktycznie był podróżnikiem i przyrodnikiem i na swoim koncie miał kilka ekspedycji naukowych ta podróż była inna, bo wymuszona. Właśnie tak! Antoni Ossendowski znalazł się na czarnej liście Czeki, bolszewickiej policji politycznej. Chcąc ratować swoje życie nie pozostało mu nic innego, jak zaryzykować i opuścić Rosję bolszewicką, aby przez Mongolię i Chiny przedostać się do świata zachodniego. A że podróż obfita była w przeróżne perypetie tym bardziej nadawała się na powieść. Wcześniej

Aktualnie czytam #74

Antoni Ferdynand Ossendowski, Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów Od wydawnictwa: Antoni Ferdynand Ossendowski - podróżnik, szpieg, awanturnik, wojownik, uczony, dyplomata, poliglota, dziennikarz i wielki erudyta. Podobne określenia można by przytaczać bez końca. Jest drugim po Henryku Sienkiewiczu najbardziej znanym polskim pisarzem na świecie, czego dowodem są 142 przekłady jego książek na języki obce. Najgłośniejsze dzieło Ossendowskiego Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów to zapis przeżyć, jakie były jego udziałem, gdy w czasie wojny domowej uciekał przed bolszewikami przez Syberię, Mongolię i Chiny. Autor zyskał zaufanie mongolskich lamów i w niezwykłych okolicznościach zawarł znajomość ze słynnym „krwawym baronem” von Ungern-Sternbergiem, bałtyckim Niemcem w służbie carskiej, który zamierzał zrealizować idee stworzenia na terytorium syberyjskiej kolonii carskiej Rosji Imperium Panmongolskiego. Przedzierając się przez tajgę, góry i pustynię, Ossendowski dotarł w

Mur Berliński. Ten mur wstydu.

Nina Willner, Lata rozłąki Koniec wojny. A to oznacza, że w końcu będzie normalnie. Z frontu wrócą mężowie, bracia, synowie i będzie można zająć się pracą. Może jeszcze ze wszystkim zdążą. Wszak w gospodarstwie zawsze jest co robić. Niepewność. Jak teraz będzie wyglądać ich życie? Co z nimi będzie? Nawet do ich małej miejscowości docierają informacje, że kraj będzie podzielony na cztery strefy okupacyjne. Teraz alianci będą wprowadzać nowy porządek w pokonanych Niemczech. Czy to prawda co mówią o Rosjanach? Że kradną? Że gwałcą? Że zabijają? A tu same kobiety i ich dorastające córki… Kto stanie w ich obronie? Tak Nina Willner wprowadza nas do opowieści o swojej rodzinie. Te wszystkie pytania kotłowały się w głowie jej babci. To o jej matkę najbardziej się bała. Jak ją uchronić przed nieokrzesanymi radzieckimi żołnierzami? Jakaż była radość i olbrzymia ulga, kiedy do ich miejscowości zawitali amerykańscy żołnierze… Ta radość nie trwała długo, bo niestety ich obawy w ko

Aktualnie czytam #73

Nina Willner, Lata rozłąki Od wydawnictwa: Czy czterdzieści lat to dużo w dziejach ludzkości lub historii Europy? Być może nie aż tak wiele, jak w losach niemieckiej rodziny, której życie śledzimy od momentu, kiedy przychodzi jej borykać się z wprowadzeniem nowego porządku po 1945 roku, gdyż znalazła się w sowieckiej strefie okupacyjnej. Śledzimy losy prawdziwych, żywych ludzi, które przeplatają się z historią NRD i realiami życia w tym kraju – dla jednych to okres konformizmu, próba dostosowania się i przetrwania. Inni czuli, że więzienie, jakim staje się ich państwo, to koszmar… Hanna, najstarsza córka, pragnąc zrealizować zaszczepione w niej przez ojca w innej epoce ideały, decyduje się na desperacką ucieczkę na Zachód. Ma to wprawdzie swoje reperkusje dla tych, którzy pozostali, ale jej przynajmniej pozwala na życie w wolnym świecie. Nigdy jednak nie zapomni o swej miłości do rodziny, która pozostała za żelazną kurtyną i z którą przez czterdzieści lat nie będzi

Tę sztukę opanowała do perfekcji.

Elżbieta Cherezińska, Harda Harda, zawadiacka, zadziorna, niepokorna, przebiegła, zuchwała, pewna siebie. Właśnie taka była Świętosława (Sygryda Storrada, Gunhilda) w powieści Elżbiety Cherezińskiej. Córka polskiego księcia Mieszka I, który dążył do wzmocnienia swojego państwa i czeskiej księżniczki Dobrawy, która przyniosła na pogańskie dotąd ziemie wiarę chrześcijańską. W powieści nie może zabraknąć także brata Świętosławy, Bolesława Chrobrego i przyrodnich sióstr Astrydy i Geiry oraz drugiej żony Mieszka I, Ody, i ich synów. Czytając tę powieść nie mogłam opędzić się od wrażenia, że życie bohaterów przepełnione jest intrygą. To ona była siłą napędową wszystkich decyzji i działań. To ona świadczyła o sukcesie. To ona stała się nieodzownym elementem życia tych, którzy odnoszą zwycięstwo. A Świętosława bez dwóch zdań triumfowała. Potrafiła wyciszyć w sobie prawdziwe uczucia i namiętności, które nią targały. Posłuszna woli ojca została żoną króla Szwecji, Eryka Zwycięs

Aktualnie czytam #72

Elżbieta Cherezińska, Harda Od wydawnictwa: Mężczyzna, którego kocha. Ogień, który rozpala. Królestwa, którymi włada. Świętosława od dziecka była harda. Od najmłodszych lat, wraz z bratem Bolesławem Chrobrym, uczyła się niuansów politycznej gry. Miała stać się pionkiem w układzie sojuszy swego ojca, księcia Mieszka. Jej ambicje sięgały znacznie dalej. Chciała zostać królową. Los okazał się nieprzewidywalny. W drodze na dwór męża spotkała kogoś, kto zawładnął jej sercem. Czy jest w stanie spełnić swe ambicje i kochać? Stawka jest wysoka – przyjaciele zmieniają się we wrogów, miłość w nienawiść. Sakrament w klątwę. Harda to opowieść o kobiecie niezwykłej, której losy nierozerwalnie wplatają się w dzieje Polski, Szwecji, Danii, Norwegii i Anglii. Namiętności, walka o tron, krwawe bitwy oraz zniewalające historie to królestwo, po którym Elżbieta Cherezińska porusza się z lekkością i drapieżnością sokoła. Wydawnictwo ZYSK I S-KA Rok wydania: 2016 Liczba stron:

Wystarczyło postawić na papierze czerwony krzyżyk.

Sergiusz Piasecki, Mgła Aleksander Baran i Aleksander Starcow. Przyrodni bracia. Ani jeden, ani drugi nie wiedzieli o swoim istnieniu i nigdy się nie dowiedzieli, że są rodziną. Fizycznie byli do siebie bardzo podobni. Niektóre cechy charakteru też posiadali identyczne. Obaj inteligentni. Obaj pięli się w górę po szczeblach kariery. Jeden czuł się Polakiem, drugi Rosjaninem. Ale jakże różnie potoczyło się ich życie. Życie, które w pewnym momencie skrzyżowało się w jednym punkcie. Dla jednego z nich był to koniec. Wystarczyło postawić na papierze czerwony krzyżyk. Pierwszy wychowywał się bez ojca, a później także bez matki. Zdany na łaskę dalekiej krewnej, która nieomal zagłodziła go na śmierć. Najważniejszą szkołą Aleksandra była szkoła przetrwania. A tą z kolei było samo życie. Był na tyle skuteczny w swoim złodziejskim fachu i na tyle inteligentny, że stał się blatnym. A to oznaczało, że zaliczał się do elity przestępczego światka. Najpierw wileńskiego, później mińskiego. Ale

Aktualnie czytam #71

Sergiusz Piasecki, Mgła Od wydawnictwa: Mgła to skrócona przez Sergiusza Piaseckiego wersja tzw. trylogii złodziejskiej, na którą składają się powieści: Jabłuszko, Spojrzę ja w okno… oraz Nikt nie da nam zbawienia… Akcja Mgły rozgrywa się w Mińsku Litewskim od wiosny 1918 do lata 1919 roku – podczas okupacji niemieckiej, a następnie sowieckiej. Powieść opisuje życie codzienne mińskiego półświatka, a jej niewątpliwą zaletą jest to, że zarówno bohaterowie – licznie tu występujący przestępcy rozmaitych specjalności – jak i ich meliny są autentyczne, zaś większość wydarzeń została opowiedziana autorowi przez ich świadków. Wydawnictwo LTW Rok wydania: 2016 Liczba stron: 380 TU  można znaleźć także recenzję powieści autorstwa Sergiusza Piaseckiego Żywot człowieka rozbrojonego.

Podróże z książką #12

Lublin był ostatnim celem naszych wakacyjnych wojaży. Jak zawsze piękny i zachwycający. I te liczne, kolorowe uliczki i zaułki. Aż żal było którąkolwiek przegapić. Lublin jest największym miastem wschodniej Polski. Przez długie wieki był też ośrodkiem wielokulturowym, co zaprzepaściła II wojna światowa, której smutnym świadectwem jest muzeum na Majdanku. Dziś o tyglu kulturowym przypominają zarówno działalność ośrodka „Brama Grodzka”, jak i bizantyjskie freski na ścianach gotyckiej kaplicy Trójcy Świętej. Dzięki dużej liczbie wyższych uczelni (w tym dwóch uniwersytetów) Lublin jest też miastem ludzi młodych. Diabelska interwencja. Z gmachem Trybunału Koronnego wiąże się chyba najbardziej znana z lubelskich legend. Toczyła się tu sprawa przeciw możnemu szlachcicowi, który najechał i spalił dom pewnej wdowy. Przekupił on sędziów, by nie ponosić konsekwencji tego czynu. Wydali więc wyrok uniewinniający. Kobieta, oburzona jawną niesprawiedliwością, zakrzyknęła, że diabli wydaliby

Podróże z książką #11

W Zamościu byliśmy jedynie przejazdem. Opuściliśmy urocze Roztocze i udaliśmy się do równie uroczego Lublina. Nie wypadało nie zrobić przystanku w Zamościu. Żar lał się z nieba, a celem był Lublin, więc nie chcąc  tracić czasu i bezmyślnie kręcić się w kółko postanowiliśmy skorzystać z możliwości zwiedzania Zamościa meleksem. Pomysł okazał się przedni. Kanclerz i hetman wielki koronny Jan Zamoyski założył Zamość w 1580 r. Dzięki jego patronatowi miasto bardzo intensywnie się rozwijało – powstała tu m.in. słynna Akademia Zamojska. Zamość starannie zaplanowano pod względem urbanistycznym, co można zaobserwować także dziś. Ciekawym obiektem są zachowane fragmenty dawnej, zlikwidowanej w 1866 r. twierdzy Zamość, czyli murów obronnych miasta. Szczególnie interesująca jest Rotunda, dawna działobitnia. W czasie II wojny światowej na jej obszarze znajdował się obóz jeniecki, dziś jego ofiary upamiętnia Muzeum Martyrologii Zamojszczyzny. Z przewodnika Dookoła Polski, 80 sprawd

Podróże z książką #10

Roztocze. Piękne, urocze, zróżnicowane. Punktem wypadowym był dla nas Krasnobród, z którego wyruszaliśmy i do Zwierzyńca, i do Szczebrzeszyna, i na szlaki Roztoczańskiego Parku Krajobrazowego. Szczebrzeszyn . Gdyby w Szczebrzeszynie komuś nie udało się usłyszeć chrząszcza, to zawsze może go zobaczyć. U podnóża Góry Zamkowej stoi pomnik słynnego owada wykonany z lipowego drewna przez uczniów Szkół Plastycznych w Zamościu. Zwierzyniec. Miasteczko swą nazwę zawdzięcza Janowi Za moyskiemu, który w XVII w. wzniósł w tym miejscu pałacyk myśliwski oraz założył imponujący zwierzyniec. W zagrodzie otoczonej 30-kilometrowym parkanem przebywała zwierzyna łowna: żubry, jelenie, łosie, sarny, daniele, dziki i tarpany. Zamoyscy gościli tu na polowaniach najważniejsze osobistości w państwie. Bywali tu królowie Władysław IV, Jan Kazimierz oraz Michał Korybut Wiśniowiecki. Obecnie Zwierzyniec jest miejscowością turystyczną – najlepszym punktem wypadowym do Roztoczańskiego Parku Narodowego.