Przejdź do głównej zawartości

Wszakże uczymy się całe życie.


Michał Rusinek, Pypcie na języku


Pypcie na języku to książka niebanalna. I nie tylko o treść książki chodzi, ale także o jej wydanie. A treść jest rewelacyjna! Czytając kolejne felietony budzi się we mnie słodko-gorzka refleksja.

Motywem przewodnim felietonów są wpadki słowne, które autor nazywa pypciami. Jedno niefortunnie użyte słowo, a diametralnie zmieniające sens wypowiedzi. Czasem nawet czytelnik dochodzi do szokujących wniosków. Co też autor danej wypowiedzi miał na myśli? I czy na pewno miał na myśli właśnie to? A wszystkie przypadki opisane są tak piękną polszczyzną, że chce się czytać bezustannie.

Słodka refleksja to zachwyt nad mistrzowsko zbudowanymi zdaniami. Ależ bogaty jest nasz język. Tyle możliwości.

Gorzka refleksja to świadomość, jak często kaleczymy nasz piękny język. Mało tego! Trudności z poprawnym posługiwaniem się polszczyzną ma naprawdę bardzo wielu. Do tego grona zaliczają się także ludzie wykształceni. Dlaczego tak się dzieje? Czy to zwykła niedbałość o formę wypowiedzi? Kurczący się zasób słownictwa? Czy zbyt liczne zapożyczenia z języka angielskiego? Rusinek zwraca na to uwagę w jednym z felietonów i muszę przyznać, że te zapożyczenia drażnią i mnie. Nie wierzę, że w naszym języku nie udałoby się nam znaleźć poprawnych odpowiedników. Wystarczy choćby przejrzeć ogłoszenia o pracę. Irytująco duża ilość takowych ogłoszeń podaje anglojęzyczną nazwę stanowiska. Czy brakuje nam odpowiednich słów w naszym rodzimym języku?

Innym problemem, o którym pisze Rusinek są opisy potraw w menu. Tu to już są pypcie nad pypciami. I faktycznie. Przeglądając menu wielu restauracji nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że do jego tworzenia zatrudniono poetów. Przytoczę za autorem kilka przykładów: śledź w oleju przykryty pierzynką z cebulki, domowy pasztet otulony serową kołderką w koleżeństwie sosu tatarskiego i maślaków czy gęsie żołądki zażywające kąpieli w aromatycznym sosie śmietanowym. Hmmm… Kiedy wybieram się do restauracji z mężem i czytam podobne cuda uśmiecham się do siebie pod nosem, ale nie przeżywam kwiecistych opisów serwowanych potraw. Gorzej, kiedy wybieram się do restauracji z zagranicznymi gośćmi i widzę niekiedy konsternację na ich twarzy, kiedy w menu widzą opis bardzo rozbudowany, a ja mówię cztery słowa, bo przed wyjściem zerknęłam do słownika, żeby przypomnieć sobie co nieco z podstawowych słów, ale absolutnie nie spodziewałam się konieczności wznoszenia się na translatorskie wyżyny.

Książka z humorem. Książka z morałem. Książka skłaniająca do refleksji nad dbałością własnych wypowiedzi. Wszakże uczymy się całe życie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)

Aktualnie czytam #258

Graham Masterton, Susza Od wydawcy: Przerażająca wizja świata bez wody. San Bernardino w Kalifornii dotyka susza w samym środku wyjątkowo upalnego lata. Skorumpowani politycy cynicznie wykorzystują sytuację dla własnych celów i odcinają wodę najuboższym dzielnicom, w których mieszkają podopieczni Martina Makepeace’a (byłego żołnierza marines, a obecnie pracownika opieki społecznej). W mieście wybuchają zamieszki, których policja nie jest w stanie opanować. Na dodatek córka Martina jest bardzo chora, a jego syn zostaje niesłusznie aresztowany za gwałt i zabójstwo. Martin nie ma wyboru i musi uciec się do drastycznych środków, żeby ratować swoją rodzinę. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 352 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.