Przejdź do głównej zawartości

Aktualnie czytam #258

Graham Masterton, Susza


Od wydawcy:

Przerażająca wizja świata bez wody.

San Bernardino w Kalifornii dotyka susza w samym środku wyjątkowo upalnego lata. Skorumpowani politycy cynicznie wykorzystują sytuację dla własnych celów i odcinają wodę najuboższym dzielnicom, w których mieszkają podopieczni Martina Makepeace’a (byłego żołnierza marines, a obecnie pracownika opieki społecznej). W mieście wybuchają zamieszki, których policja nie jest w stanie opanować. Na dodatek córka Martina jest bardzo chora, a jego syn zostaje niesłusznie aresztowany za gwałt i zabójstwo. Martin nie ma wyboru i musi uciec się do drastycznych środków, żeby ratować swoją rodzinę.

Wydawnictwo REBIS
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 352

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.



Komentarze

  1. Miłej lektury. Poczekam na recenzję i podrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lektura "Suszy" już za mną - bardzo lubię książki, w których jest kataklizm a potem ukazane sa reakcje ludzkie ( różne, niekiedy skrajne) - Polecam Ci w takiej tematyce i formie te z" Głód" tego autora :-)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę, że tematyka bardzo na czasie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Planuję przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam żadnej książki tego autora :P może właśnie zacznę od tej? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię Mastertona. Muszę znowu do niego zajrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa jestem, jakie będą wrażenia po lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię książki Mastertona. Tej nie znam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja czytam aktualnie reporta, w którym jest poruszony wątek suszy, co prawda w Polsce. Miłej lektury.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka już za mną. Miłego czytania!

    OdpowiedzUsuń
  11. Książkę czytałam juz dawno. Jednak na tyle mną wstrzasnęła, że pamiętam jądo dziś. Mocna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta książka wydaje mi się interesująca. Powieści napisane przez Mastertona chętnie czytuję. Dziękuję za propozycję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Poezja #7

Dziś ponownie Rafał Wojaczek i dwa wiersze: Na jednym rymie (poświęcony Jadwidze Z.) i Była wiosna, było lato . Na jednym rymie Ile kwia­tów tyle świa­tów na tym świe­cie jed­nym Ile oczu tyle świa­tła na tym świe­cie ciem­nym Ile dzwo­nów tyle gło­su na tym świe­cie nie­mym Ile trwo­gi tyle wia­ry na świe­cie nie­wier­nym Ile wier­szy tyle praw­dy na świe­cie nie­pew­nym Ile męki tyle chwa­ły na świe­cie do­cze­snym Ile klę­ski tyle pę­tli na świe­cie śmier­tel­nym Ile śmier­ci tyle szczę­ścia na tym świe­cie nędz­nym Była wiosna, było lato Była wiosna, było lato, i jesień, i zima  Był poeta, co sezony cierpliwie zaklinał Na mieszkanie i na miłość, na trochę nadziei  Na obronę ode klęski, oddalenie nędzy Na ojczyznę, tę dziedzinę śmierci niechybionej  Na jawną różę uśmiechu pięknej nieznajomej Na prawo ważnego głosu, na wiersz nie bez echa  Na Księgę, która by mogła nie zwać się gazeta Na dzień dobry, na noc cichą, na sen, nie na koszmar  Na matkę, na ojca, wreszcie i na litość Boga