Przejdź do głównej zawartości

Uszkier potrafi być cierpliwy

Agnieszka Pruska, Spadkobierca
Rok 1945. Gdańsk. Zamordowano rodzinę. Wszystkie ofiary miały zmasakrowane kolana.
Rok 1965. Gdańsk. Odnaleziono zwłoki dwóch osób. Ofiarami była kobieta i jej syn. Zarówno ona, jak i on mieli zmasakrowane kolana.
Rok 1988. Gdańsk. Pobito do nieprzytomności małżeństwo. Całe szczęście pobicie nie było śmiertelne, ale te zmasakrowane kolana.
Rok 2016. Gdańsk. Znaleziono zwłoki młodego mężczyzny. I te zmasakrowane kolana…

Opisem powyższych zbrodni Agnieszka Pruska wprowadza nas do swojej powieści kryminalnej. To zagadka, którą musi rozwiązać nadkomisarz Barnaba Uszkier wraz ze swoim zespołem. Jeszcze nie wiedzą o poprzednich zbrodniach. Jeszcze nie kojarzą, że wszystkie łączą strzaskane kolana. Krok po kroku będą dochodzić do sedna, aż w końcu nabiorą przekonania, że źródła zbrodni należy szukać w dalekiej przeszłości. Tymczasem kręcą się w kółko i szukają motywu. Analizują wszystko bardzo dokładnie, aby trafić na jakiś trop. Morderca postarał się jednak, aby na miejscu zbrodni nie pozostał żaden ślad. Później nie będzie już tak skrzętnie po sobie sprzątał.

W trakcie śledztwa będą pojawiać się coraz to nowe poszlaki i pomysły. Mimo sprawnie działającego i doświadczonego zespołu śledztwo będzie poruszało się do przodu dość mozolnie. Nawet znalezienie kolejnych zwłok z przekręconymi kolanami długo nie wniesie nic nowego do sprawy. Ale Uszkier potrafi być cierpliwy, a jego ludzie dość upierdliwi. Może poza Marczyńską, która została dołączona do zespołu Uszkiera w ostatniej chwili i to na wypróbowanie. Był taki moment, w którym Uszkier zadał sobie pytanie, czy ta dziewczyna naprawdę jest taka głupia, czy tylko udaje… Później miał otrzymać odpowiedź na swoje pytanie.

W pewnym momencie sprawa przybiera dość niebezpieczny obrót. A to za sprawą anonimowych telefonów na komendę z groźbami pod adresem nadkomisarza prowadzącego sprawę dwóch zabójstw. Uszkier zlekceważył i ostrzeżenie, i przeciwnika…

Tyle o fabule. Nie chcę więcej pisać, aby nie zdradzić zbyt wiele.

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Agnieszki Pruskiej. To świetny kryminał, od którego ciężko się oderwać. Ciekawym pomysłem było umiejscowienie pierwszej zbrodni w 1945 roku tuż po zakończeniu wojny. Zbrodnia miała swoją kontynuację aż do czasów nam współczesnych. Tym samym spektrum motywu było dość szerokie i autorka na tyle umiejętnie manipulowała fabułą, że zasiała sporo wątpliwości i stworzyła wiele możliwości. Dzięki temu książka trzyma czytelnika cały czas w napięciu. Nie wiadomo, do czego jeszcze dokopią się ludzie Uszkiera. Autorka pokazała, że czasem prawdy należy szukać w dalszej przeszłości, a odpowiedzialność przechodzi z pokolenia na pokolenie. W tym przypadku dla jednych jest to odpowiedzialność, dla innych chęć wyrównania rzekomej krzywdy. Dla jednych jest to niechciany spadek, dla drugich wręcz przeciwnie.

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, a mianowicie język. Dlaczego tę książkę czyta się przyjemnie? Mimo tego, że jest to powieść kryminalna nie ma w niej zbędnej wulgarności. Tej zbędnej wulgarności nie ma ani w dialogach bohaterów, ani w opisach choćby zbrodni. Są oczywiście drastyczne fragmenty, ale są one konieczne do prawidłowego odtworzenia powieściowego świata. Dzięki tym wszystkim zabiegom książka jest dla mnie wiarygodna i nieprzerysowana. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do lektury.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Oficynka

Komentarze

  1. Bardzo ciekawie się zapowiada. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I książka faktycznie taką jest! Ciekawa i warta przeczytania :)

      Usuń
  2. Czytałam inne książki tej autorki, po tę również sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Zwłoki powinny być martwe" tej autorki i bardzo mi się podobały. Ten cykl też na pewno kiedyś przeczytam ;)

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Spadkobiercę" polecam jak najbardziej, a po "Zwłoki powinny być martwe" z pewnością też sięgnę. Jestem przekonana, że nie będę zawiedziona :)

      Usuń
  4. Ja także znam Agnieszkę Pruską i jest to autorka zdecydowanie warta czytania. "Spadkobiercy" nie czytałam, dzięki Tobie nie umknie mi ten tytuł, pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobry pomysł z umieszczeniem wcześniejszych morderstw tak daleko w przeszłości! Bardzo mi się to podoba i powiem więcej - mega mnie to zainteresowało. Szczególnie te kolana - co maja symbolizować dla mordercy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie bardzo przemyślana fabuła i pewne wytłumaczenia / tropy są dość zaskakujące. Polecam przeczytać :)

      Usuń
  6. Książka wydaję się być ciekawa, także myślę, że niebawem po nią sięgnę :)

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/tam-dokad-zmierzamy-bn-toler.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Kryminał, to coś dla mnie. Zapamiętam tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam sentyment do wszystkich książek, których akcja toczy się w Gdańsku. Dobrze, że autorka nie przeklina, stanowczo za dużo wulgaryzmów u naszych rodzimych pisarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam tak z Warszawą :) Też uważam, że często użycie wulgaryzmów jest przesadzone.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)

Poezja #25

"Jesień" Jesienna szarość nad bezkresem Bieszczadów przysiadła, Pomiędzy buki i zielone świerki znikąd się nagle zakradła. Delikatną nicią pajęczyny pożółkłe źdźbła trawy złączyła, Niebo nad górami zasnuła, świergot ptaków sobą uciszyła. Wszystkie kolory lata gdzieś w tej szarej nicości zniknęły. I blaski słoneczne nad burymi chmurami też się rozpłynęły. I chociaż czasem jasny promień obłoki skłębione przebije, To nie pokona nostalgii jesiennej, która wśród mgieł żyje. I samotną ławeczkę, po cichu, radość istnienia też opuściła. Smutna będzie stała i w ciszy będzie przed siebie patrzyła. Nikt na niej nie przysiądzie, żadna dłoń się tutaj nie złączy. Nikt czułych słów nie wypowie, złamanych serc nie połączy. Szarość ją dzisiaj pokryje, chociaż wczoraj szczęśliwa była, I widziała piękną namiętność, co zachwycona nas uwodziła. Bo żadna myśl tu nie zmierza, żadne marzenie nie wędruje, Żadna dusza nad nią się już nie unosi i świtu nie wyczekuje. Bo to zły czas jest na uczucia, na

Aktualnie czytam #318

Magda Jaros, Ty pieronie! Biografia Franciszka Pieczki Od wydawcy: Zamknięty w sobie, po śląsku hardy i osobny? A może delikatny, wrażliwy, z gołębim sercem? Jaki był Franciszek Pieczka, wybitny aktor, który zagrał 500 ról filmowych i teatralnych? „Ty pieronie!” to wnikliwy i czuły obraz jego aktorskiej wielkości połączonej ze skromnością, prawością i uczciwością. Do bliskiego kręgu Franciszek Pieczka dopuszczał garstkę osób. Ale wszyscy, którzy go znali, mówią, że był niezwykle skromny i ciepły. Nigdy się nie wywyższał, nie pchał się na pierwszy plan. Bardzo rzadko bywał na bankietach, nie znosił rozgłosu. Koledzy z Teatru Powszechnego w Warszawie żartują, że po premierze przy pierwszym ukłonie stał na przedzie sceny, przy drugim był blisko kulis, przy trzecim… siedział już w domu w Falenicy. Dom to rodzina: żona, dwójka dzieci i wnuki. Oni byli jego światem. Jan Jakub Kolski powiedział, że miarą bezinteresowności i życzliwości powinna być jedna pieczka. I trudno się z tym nie zgodzić