Przejdź do głównej zawartości

nie mamy pojęcia jak bardzo cierpią przez swoją samotność i niezrozumienie przez najbliższych



Maria Kuncewiczowa, Cudzoziemka
Świat Książki (Warszawa, 2007)


Jeden dzień z Różą Żabczyńską. W tym dniu poznajemy prawdę o życiu głównej bohaterki i w tym dniu odchodzi ona na zawsze. W ostatniej scenie jej ciało zostaje przykryte wielkim czarnym szalem koronkowym, tym szczątkiem taganroskiej świetności. Tym samym, który z wściekłością zabierała z mieszkania swojej córki Marty, dochodząc do wniosku, że nie potrafi uszanować tej wyjątkowej pamiątki jej rodziny. Wyjazd Róży z Taganrogu oznaczał dla niej wyrwanie ze znanej sobie społeczności, w której czuła się dobrze, oznaczał przerwanie dotychczasowych przyjaźni i początek życia w obcym dla niej miejscu. Tak właśnie postrzegała przeprowadzkę do Warszawy Róża. Nieco inaczej sprawa wyglądała z punktu widzenia jej rodziców. Była to szansa lepszego życia dla ich córki. Być może tak by było, gdyby nie młodzieńcza miłość, która skończyła się zdradą narzeczonego. To wydarzenie zaważyło na dalszym życiu Róży i zapoczątkowało jej cudzoziemstwo.


Róża była jakby napiętnowana tym cudzoziemstwem. Niezależnie od tego gdzie była, czy przebywała w Warszawie, czy w Saratowie, czy w Berlinie, czy we Włoszech, czy w Królewcu wszędzie czuła się obco, w żadnym miejscu nie potrafiła odnaleźć szczęścia, z żadnym miejscem nie czuła się związana, w żadnym miejscu nie chciała na dłużej zostawać. Ale w każde miejsce, do którego podążała wlokła swój dramat, swoją rozpacz, swoje niepowodzenie, swój żal i swój smutek. Nie potrafiła kochać, nie potrafiła przestać ranić innych, nie potrafiła przestać obarczać za swoje nieudane życie najbliższych jej osób. Jedynym wybrańcem losu był jej syn, Władyś. Żona Władysia już nie miała tyle szczęścia. Córka Marta też długo czekała na to, aby matka ją w ogóle dostrzegła i pokochała. Róża miała jeszcze jednego syna, Kazia, który zmarł w dzieciństwie. O jego śmierć obarczała swego męża, Adama. Miała mu za złe, że pozwolił na śmierć ich synka. 

Do Adama Róża miała pretensję i żal nie tylko o to. Obwiniała go za całe swoje nieszczęśliwe życie, wręcz się nim brzydziła. Jednak największy żal miała do niego o to, że nie był Michałem …

Po przeczytaniu tej książki nie opuszcza mnie jedna refleksja i po głowie kołacze się jedno pytanie. Pytanie o samotność ludzi, których nawet o to nie podejrzewamy. Wydaje się, że są szczęśliwi, ponieważ mają rodzinę, dzieci, dom ... a tak naprawdę nie mamy pojęcia jak bardzo cierpią przez swoją samotność i niezrozumienie przez najbliższych.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)