Jarosław
Iwaszkiewicz
Brzezina
Staś, Oleńka, Bolesław … Najważniejsi bohaterowie opowiadania Iwaszkiewicza, o których myślałam jeszcze długo po przeczytaniu Brzeziny.
- Boże! Jakaż ogromna
– zawołał Stanisław. Bolesław nic nie mówił. – Ale lalkę ma straszną! (…)Bór
pozbawiony był w tej stronie poszycia i Staś, opowiadając z ożywieniem o swojej
podróży, widział, jak bledziutka sukienka Oli migała pomiędzy pniami. Zatrzymał
się na chwilę.
Brzezina
Staś, Oleńka, Bolesław … Najważniejsi bohaterowie opowiadania Iwaszkiewicza, o których myślałam jeszcze długo po przeczytaniu Brzeziny.
Stanisław i Bolesław, bracia, którzy są tak odmienni, że
trudno szukać między nimi podobieństwa. Równie odmienne były ich doświadczenia,
które ukształtowały ich rozbieżne podejście do sprawy ostatecznej, jaką jest
śmierć człowieka. Stanisław, śmiertelnie chory, ostatnie tygodnie życia spędza
żyjąc bardzo intensywnie. Czerpie przyjemność z każdego dnia, z każdego
kontaktu z drugim człowiekiem, zachowuje się głośno (śpiewa, gra na fortepianie,
którego sprowadzenie do leśniczówki było niemałym przedsięwzięciem), jakby cały
czas chciał zaznaczyć, że on jeszcze jest obecny, że on jeszcze żyje. Nie karmi
się złudzeniami, że wszystko będzie dobrze. Doskonale zdaje sobie sprawę, że
lekarze wypisali go z sanatorium, ponieważ nie ma już dla niego ratunku.
Stanisław nie boi się mówić otwarcie, że przyjechał do brata umrzeć, mimo że
bardzo chce żyć.
Stanisław
przyjeżdża do leśniczówki w momencie, kiedy dom ogarnięty jest żałobą. Od
śmierci Basi, żony Bolesława, minęło już trochę czasu, a on cały czas przeszyty był ogromnym smutkiem
i nie pogodził się z pustką. Cały czas pogrążony był w marazmie i otępieniu. A
przecież ma dla kogo żyć. Pod jego opieką została córeczka, Oleńka. Staś od
razu nawiązał doskonały kontakt z małą bratanicą. Nie szczędził jej czasu, uwagi,
rozmów, czułości, żartów … To wszystko, co dziewczynka utraciła wraz ze
śmiercią matki, a czego nie potrafił dać jej ojciec, który na całe dnie
potrafił przepadać w lesie. Pobudką dla Bolesława stała się dopiero śmierć
Stasia.
Dla
mnie najważniejsze co wynoszę z tego opowiadania to nauka, że nawet wtedy,
kiedy nie wiadomo jak bardzo cierpimy po stracie ukochanej osoby, jak bardzo
zatraciliśmy się w smutku i żałobie nie zapominajmy o tych, którzy zostali obok
nas. Szczególnie, kiedy bardzo nas potrzebują, bo już nikogo innego nie mają. W
Brzezinie najbardziej mnie uderzyła
samotność Oleńki, którą ojciec zaniedbał po śmierci Basi. Mała Ola przyszła z głębi domu. Miała niebieskie, nieco wystraszone
oczy. Dźwigała w ręku lalkę, dość obskubaną. W milczeniu dygnęła przed
stryjaszkiem.
- Tak ją puszczasz
samopas? – zagadnął starszego brata. Ten wzruszył ramionami.
Może
przyjazd i śmierć Stasia była potrzebna właśnie dlatego, żeby Bolesław w końcu
się ocknął?
Nie słyszałam wcześniej o tym opowiadaniu i kiedy rozpoczęłam czytanie tego posta od razu myślałam o wycofaniu się z podejścia do utworu, bałam się, że będzie za smutny. Ale doczytawszy wpis do końca stwierdzam, że ten smutek może mieć w sobie coś pokrzepiającego, więc może jednak warto sięgnąć po "Brzezinę"
OdpowiedzUsuńJa też dopiero teraz zabrałam się za to opowiadanie. Postanowiłam poznać lepiej twórczość Iwaszkiewicza po przeczytaniu jego dzienników :)
UsuńMiłego dnia!