Roman Bratny,
Paradoks
istnienia
Młodzieżowa
Agencja Wydawnicza (1989)
Paradoks
istnienia wypożyczyłam z biblioteki kierowana
silnymi emocjami, które wzbudziła we mnie wcześniej czytana książka Bratnego (Miłowanie
kata, o której można przeczytać na
blogu). Paradoks istnienia to trzy opowiadania: Paradoks
istnienia, Kiepskie zmartwychwstanie i Bronić siebie.
Już w trakcie
czytania pierwszego opowiadania czułam się rozczarowana, rozczarowana i
rozczarowana. Na szczęście akurat to opowiadanie było dość krótkie. Niestety po
rewelacyjnym Miłowaniu kata trafił się niezbyt rewelacyjny Paradoks
istnienia. Postanowiłam nie popełniać poprzedniego błędu i do kolejnego
opowiadania podeszłam bez żadnych oczekiwań.
Kiepskie zmartwychwstanie nie
zawiodło. Choćby ze względu na nie warto zaopatrzyć się w tą książkę. Chyba
każdy z nas choć raz w życiu zastanawiał się jak będzie wyglądał jego własny
pogrzeb. Kto przyjdzie. Jakie padną słowa. Kto w jaki sposób będzie nas
wspominał. Bohater tego opowiadania miał okazję przekonać się o tym naprawdę.
Gdy uzmysłowił sobie w jak absurdalnej sytuacji się znalazł (samolot, którym
miał lecieć roztrzaskał się, nikt nie przeżył … nikt oprócz niego, ponieważ nie
wsiadł do tego samolotu) w pierwszym odruchu chciał wszystkim powiedzieć: To
pomyłka! Ja żyję! Mnie nie było na pokładzie! Ale pojawiły się refleksje ....
Miał okazję zmartwychwstać. Nie zrobił tego. Decyzję pomogła mu podjąć jedna
przypadkowo podsłuchana rozmowa.
Najsmutniejszy
dla mnie jest ostatni dialog opowiadania. Podejmujemy w życiu decyzje wg pewnego ustalonego klucza. Robimy tak mniej lub bardziej świadomie. Zdarza
się, że ranimy innych nie mając takiego zamiaru. Chyba najbardziej
przygnębiające jest to, kiedy ktoś
odchodzi z tego świata w przekonaniu, że wyrządziłeś mu świństwo. A to
nieprawda. Ale Ty już nie możesz tego wyjaśnić.
Bronić
siebie to trzecie opowiadanie.
Skomplikowana historia pokazująca jak losy ludzi bardzo się ze sobą splatają.
Jak wpływ na nasze życie mają zupełnie obcy nam ludzie. Jak życie potrafi
płatać nam figla.
Komentarze
Prześlij komentarz