Przejdź do głównej zawartości

Historia uczy jak raptem nasze życie potrafi się diametralnie zmienić.


Edward Kołodziejczyk, Tryptyk warszawski. Wypędzenie, Dulag 121, Tułaczka

Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej (1984)

Książka w pełni poświęcona Warszawiakom zmuszonych opuścić stolicę zarówno w czasie trwania Powstania Warszawskiego, jak i po jego upadku. Czytałam sporo książek o okupacji hitlerowskiej, o Powstaniu Warszawskim, czy o hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Tym razem pierwszy raz wpadła mi w ręce książka o Dulagu 121 w Pruszkowie oparta przede wszystkim na wspomnieniach, które ukazują dramat ludzi wypędzonych do obozu nie posiadających dosłownie niczego… Dramat osieroconych dzieci… Dramat matek widzących śmierć swoich pociech… Dramat ludzi starych nie mających sił walczyć o przetrwanie... Dramat powstańców zaznających gorycz przegranej… Dramat rozdzielonych rodzin… Dramat tułaczki tych, którym udało się opuścić bramę obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie. I w tym wszystkim serca ludzkie. Serca tych wszystkich, którzy ryzykując nieśli pomoc innym nieznanym sobie ludziom. Pomoc nieśli zarówno Ci mniej rozpoznawalni, jak i osoby szerzej znane, np. Jarosław Iwaszkiewicz. Książka pokazująca ogrom problemu ludzi wypędzonych z Warszawy. Z jednej strony mówimy o problemie cywilów wypędzanych przez hitlerowców całymi dzielnicami, z drugiej strony jest to problem całych instytucji (warszawskie szpitale czy sierocińce). Cała lektura była dla mnie wstrząsająca, ale jedno zdanie szczególnie utkwiło mi w pamięci.

Obok mnie szedł, również zwolniony przez lekarza, Stanisław Wojciechowski, były prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, przed wybuchem wojny naczelny dyrektor Związku Gospodarczego Spółdzielni Spożywców „Społem’ i mój były profesor przedmiotu „spółdzielczość” w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Prof. Wojciechowski był bardzo wyniszczony Powstaniem i wiekiem (liczył w tym czasie 75 lat). Wysoki, siwiuteńki, bardzo szczupły, ubrany był w podniszczony, czarny surdut, na ramieniu niósł mały tobołek z rzeczami uwiązanymi do laski.

Historia uczy jak raptem nasze życie potrafi się diametralnie zmienić. Nic nie jest dane nam raz na zawsze. Ani stanowisko, ani spokój, ani wolność, ani godne życie. Dziś jesteśmy na szczycie, jutro możemy być już znacznie niżej. Dziś żyjemy w wolnym kraju, jutro możemy uciekać przed bombami. Dziś mamy wszystko, jutro możemy nie mieć niczego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)