Michele
Fitoussi, Ostatni zamyka drzwi
Wydawnictwo Muza SA (2005)
Helene
i Thomas. Patricia i Elizabeth. Jabłkowy Sad i Cichy Kącik. Pozory, maski,
kłamstwa, zdrady, zazdrość, ograniczanie się własnymi wyobrażeniami, ale też
pogodzenie się i początek dialogu. Ktoś by powiedział: samo życie.
Autorka
świetnie pokazała jak tę samą sytuację przeżywają poszczególni bohaterowie.
Każdy rozdział to narracja jednego z nich. Dzięki tej formie możemy doskonale
zrozumieć perspektywę odbierania rzeczywistości przez poszczególnych bohaterów.
Ale od początku.
Francuska wieś, a w niej dwa domy nazwane sielsko i
romantycznie: Jabłkowy Sad i Cichy Kącik. Dwa domy na odludziu. Wydawać by się
mogło, że między nimi panują dość zażyłe dobrosąsiedzkie stosunki. Tymczasem
mieszkańcy pogrążeni są w obojętności. Ci z Jabłkowego Sadu (Helene i Thomas)
kojarzą, że w Cichym Kąciku mieszka starsza pani na emeryturze, która ma dwie
córki. Jedna przyjeżdża do niej dość często (i to jest Elizabeth), druga
niekoniecznie (i to jest Patricia). Dla Helene i Thomasa ich domek na wsi miał
być odskocznią. Miał być idealnym miejscem do odpoczynku od Paryża, w którym na
co dzień mieszkali. Poznajemy ich w momencie, kiedy się rozwodzą i Jabłkowy Sad
już nie jest ich wspaniałym domkiem na wsi, w którym wraz ze swoimi córeczkami
będą szukać wytchnienia od codzienności. Ich wiejska posiadłość stała się
nieruchomością do podziału.
Z kolei Cichy Kącik to spełnienie marzeń starszej
pani, która wcześniej przyjeżdżała ze swoim jeszcze żyjącym mężem i dwiema córkami
na weekendy i lato. Przy czym wszyscy uwielbiali tu przyjeżdżać, oprócz
Patricii. Później starsza pani zamieszkała na stałe na wsi. Niestety szybko
postępujący Alzheimer sprawił, że córki stanęły przed dylematem: co dalej?
Wiadomo, że matka nie może mieszkać sama na wsi, a one obie mają swoje
mieszkania i życie zawodowe w Paryżu. Przy takiej chorobie nie są w stanie
opiekować się nią dorywczo. Dla Patricii sprawa jest jasna: sprzedaż Cichego
Kącika i umieszczenie matki w domu opieki. Jej mąż mający wiele znajomości i
szerokie wpływy już znalazł odpowiednie miejsce. Byle by mieć spokój. Byle by
nic nie zakłócało ich podporządkowanego karierze życiu. Elizabeth była
odmiennego zdania. Kierowała nią nie tylko miłość do matki i gotowość
poświęcenia się opiece nad nią, ale również chrapka na domek na wsi, o którym
zawsze marzyła, a na który nie mogła sobie pozwolić. Zresztą siostry różniło
nie tylko podejście do dalszej opieki nad matką. Różniło je wszystko! Uroda –
Patricia przesadnie zabiegająca o zatrzymanie młodości i śledząca modowe
trendy, Elizabeth nie zwracająca uwagi na starzenie się jej ciała i oszczędna w
stylizacjach. Status społeczny – Patricia była żoną bogatego człowieka, a
jednocześnie sama robiła karierę (prowadziła znany program kulinarny i wydała
kilka książek kucharskich), Elizabeth – nie była nastawiona na sukces, ona
miała misję do spełnienia, była nauczycielką (tak naprawdę była niespełnioną
pisarką uczącą literatury w szkole). Czy były szczęśliwe? Patricia na pewno
nie. Jak sama podsumowała swoje życie: Córki?
Dwie kozy, nadęte i rozpuszczone, które wychowaliśmy, wmawiając im, że pieniądz
jest najważniejszą wartością. (…) A co do mojego zawodu … Jestem bożyszczem
gospodyń domowych, które skończyły pięćdziesiąt lat. (….) A poza tym cały czas
trzeba walczyć. Walczyć z telewizją, która chce mi zabrać najlepsze pasmo, z
wydawcą, który wyciska mnie jak cytrynę. Jestem bardzo zmęczona. Pozornie
Elizabeth (zdaniem Patricii) wiedzie spokojne, ułożone, normalne życie. Nigdy
nie goniła za pieniądzem. Ma męża (co prawda drugiego, bo z pierwszym się
rozwiodła), który ją wspiera i stawia razem z nią czoła codzienności. W
przeciwieństwie do męża Patricii, który ją zdradza. Ma dzieci, które chcą
wybrać się na studia. Wydawać by się mogło, że ma dobre życie. Ale w tym dobrym
życiu jakże często bywała samotna. Dopiero ta rozmowa (tak naprawdę pierwsza
szczera) między siostrami pokazała, że każda przez tyle lat miała błędne
wyobrażenie o ich życiu, że każda przez tyle lat tłumiła w sobie emocje, że
każda przez tyle lat udawała. A wystarczyło porozmawiać. Wystarczyło słuchać
się nawzajem i szczerze wyrazić słowami swoje pragnienia, swoje obawy, swoje
myśli i uczucia. Okazało się, że nigdy tak nie rozmawiały. Były daleko od
siebie w ważnych momentach swojego życia.
Nastąpił
taki dzień, w którym wszyscy bohaterowie spotkali się na progu jednego z domów.
Sytuacja dość nieoczekiwana i wyjątkowa, która zebrała wszystkich wokół
zniknięcia starszej pani (kolejny raz uciekła z domu). I wszystkie wyobrażenia
pękły jak bańka mydlana. Helene i Thomas nie są przykładnym małżeństwem.
Rozwodzą się. Pikanterii dodaje fakt, że przypadkowo spotkali się w swoim
jeszcze wspólnym domu ze swoimi kochankami. Helene pierwszy raz od odejścia
Thomasa spędziła upojną noc z mężczyzną. I to nie byle jakim, tylko z
bożyszczem nastolatek, który ma na swoim koncie już jeden przybój wszystkich
dyskotek. Nawet zadowolona była z całej tej sytuacji. Thomas w końcu zobaczył,
że nie płacze już po nim w poduszkę, tylko też używa życia. Thomas z kolei
przeżył szok. Zobaczył Helene taką, jakiej nigdy nie znał. Dostrzegł w niej
piękno, które pewnego dnia przestał widzieć. Dla niego była to trudna sytuacja.
Z kolei Helene po raz pierwszy zobaczyła kobietę, dla której Thomas porzucił ją
i ich córeczki. Już na pierwszy rzut oka wyrobiła sobie zdanie o kochance męża
i błyskawicznie uknuła plan, jak się zemścić. Dobrze wykorzystała swoją chwilę.
Trafiła w sedno. To taki mały odwet za upokorzenie, którego doznała po odejściu
Thomasa, za te wszystkie przepłakane noce, za te wszystkie połknięte środki
antydepresyjne, za te wszystkie chwile męczarni, kiedy Thomas przyprowadzał po
weekendzie dziewczynki do domu, a ona widząc go chciała do niego podejść i
wtulić się w niego, ale jak zamurowana stała na miejscu. Nigdy nie dała niczego
po sobie poznać. A może gdyby zrobiła choć jeden mały gest … Thomas
zdecydowałby się na powrót do domu. Często targały nim wątpliwości, czy dobrze
zrobił odchodząc do Chloe.
Jeden próg jednego
domu i cztery osoby, a ileż pogmatwanych historii, emocji i uczuć. Jedno wydarzenie, ale ile punktów
zwrotnych. Maski pospadały. Obnażona prawda sterczała na progu. Po
wyczerpujących wydarzeniach trzeba wracać do Paryża. Każdy do swojego, bo każdy
żyje w swoim świecie. Trzeba jeszcze tylko pozamykać domy. Ostatni zamyka
drzwi.
Komentarze
Prześlij komentarz