Mariola
Pryzwan, Cześć, Starenia! Cybulski we
wspomnieniach
Wydawnictwo Marginesy (2014)
W
swojej książce Mariola Pryzwan przedstawia postać Zbyszka Cybulskiego.
Postawiła przed sobą niełatwe zadanie, bo jak tu przekazać historię osoby, która już za życia stała się fenomenem i legendą? Jak pokazać przede wszystkim człowieka, a nie ciągnący się za nim mit? Myślę, że wybrała świetną formę, bo oddała głos tym, którzy Zbyszka znali. Była to zarówno jego rodzina, jak i znajomi i przyjaciele z dzieciństwa, z czasów studiów, z pracy … Ludzie, którzy znali go dobrze i wiele lat, jak i ci, którzy spotkali się z nim jedynie na planie filmowym czy na deskach teatru. Wszyscy widzieli w nim przede wszystkim człowieka niezwykle przyjaznego i życzliwego, a jednocześnie odpowiedzialnego za swoje słowa i za innych, ze swoim rozbrajającym uśmiechem i przeciągłym, nieśpiesznym Staaareeenia ….., ale też będącego w ciągłym biegu i w pogoni za czymś. Niektórzy dostrzegali, że jego życzliwość do każdego człowieka gubi go.
Postawiła przed sobą niełatwe zadanie, bo jak tu przekazać historię osoby, która już za życia stała się fenomenem i legendą? Jak pokazać przede wszystkim człowieka, a nie ciągnący się za nim mit? Myślę, że wybrała świetną formę, bo oddała głos tym, którzy Zbyszka znali. Była to zarówno jego rodzina, jak i znajomi i przyjaciele z dzieciństwa, z czasów studiów, z pracy … Ludzie, którzy znali go dobrze i wiele lat, jak i ci, którzy spotkali się z nim jedynie na planie filmowym czy na deskach teatru. Wszyscy widzieli w nim przede wszystkim człowieka niezwykle przyjaznego i życzliwego, a jednocześnie odpowiedzialnego za swoje słowa i za innych, ze swoim rozbrajającym uśmiechem i przeciągłym, nieśpiesznym Staaareeenia ….., ale też będącego w ciągłym biegu i w pogoni za czymś. Niektórzy dostrzegali, że jego życzliwość do każdego człowieka gubi go.
Książka
wzbogacona jest o liczne zdjęcia, dokumenty, listy czy wycinki prasowe, co
znacznie ją uatrakcyjnia.
Mimo,
że to wydanie liczy 367 stron (łącznie z kalendarium najważniejszych wydarzeń z
życia aktora) czyta się ją dość szybko. Z wielką ciekawością przechodziłam od
jednego wspomnienia do drugiego i za każdym razem w myślach pojawiała się
refleksja: on naprawdę był fenomenalnym człowiekiem. Nie chcę snuć żadnej
biograficzno–psychologicznej analizy, bo nawet nie mam potrzebnej do tego
wiedzy (i chyba nikt jej nie posiada). Z wypowiedzi niektórych osób wynika, że
Zbyszek był nieodgadniony i pełen sprzeczności, taki kot chodzący własnymi
ścieżkami, zawsze otoczony tłumem, a jednocześnie samotny i … zagubiony. To
tylko moje odczucia. Czy słuszne? Nie wiem, dlatego lepszym rozwiązaniem dla
przybliżenia samej publikacji będzie przedstawienie fragmentów kilku wspomnień.
Niech one będą zachętą do lektury, jak i sama postać Zbyszka Cybulskiego.
Tak
zakończyły się nasze dzierżoniowskie szczenięce lata. Zbyszek z tych lat
pozostał mi w pamięci jako młody chłopak ciekawy świata, odpowiedzialny za
nasze nieokrzepłe osobowości, szeroko uśmiechnięty, radosny poważnie. Szósta
Dzierżoniowska była naszym rajem dzieciństwa, który Zbyszek wypełniał sobą.
(Andrzej Cybulski)
Żaka
traktował jak swój drugi dom. A my jego jak swoją własność: nasz Zbyszek, idol,
przyjaciel, jeden z nas, a zarazem postać symbol. (Andrzej Cybulski)
Barwność
Zbyszka prowokowała do ciągłego ubarwiania jego postaci, jak choćby w
dorobionym mu w Żaku życiorysie:
Urodził
się w dżinsach i kufajce. Matka, zobaczywszy dziecię, powiedziała: „Mój Boże,
on chyba będzie inny”. Prorocze słowa. Latem chodził po polach wśród łopuchu i
śmiał się He, He, He. A kobiety żegnały
się i mówiły: „Znowu jakieś Turki albo Szwedy, bo i armaty mają”. Pastuszkowie
jego wzorem zaczęli się ubierać w dżinsy i kufajki. Potem przyszła wojna.
Pastuszkowie poszli na front, potem jedni dostali się na zachód i tam zanieśli
mogę na dżinsy, a inni poszli na wschód, gdzie zanieśli kufajki. Ale on był pierwszy.
(Andrzej Cybulski)
Ciągle
gonił życie, z którego mu wojna, jak każdemu z nas, wyrwała całe sześć lat.
Gonił je jak wskakujący do pędzącego wagonu chłopak z „Pociągu”, którego grał w
tym filmie. (Andrzej Cybulski)
Zbyszek
był minimalistą życiowym i to go zgubiło. W pociągu na przykład nie dbał o to,
żeby mieć wygodne miejsce, by nie palono w przedziale. Nie interesowały go
takie drobiazgi. Żył daną chwilą i filmem, który aktualnie kręcił. To była
pasja i tylko ona naprawdę się liczyła. (Renata Kułakowska)
Był
dobrym człowiekiem. Wszyscy mu podpowiadali, jaki ma być. Stał się ofiarą
stereotypu. Nie wytrzymał ogromnej popularności. (Jerzy Goliński)
Oczywiście
ciągle czegoś szukał, nawet pod dywanem sprawdzał, czy nic nie zostawił. Gdy
zmienialiśmy pościel, szukał w poduszkach. Żartowaliśmy i kpiliśmy z niego, ale
Zbyszek nie obrażał się; potrafił się śmiać także z siebie. (Wojciech Furman)
Trudno
mu było wyjść poza legendę Maćka z „Popiołu i diamentu”. Wszyscy niemalże
domagali się, by ciągle grał tę postać. Chyba się zagubił, zaplątał … Krytycy i
reżyserzy często szufladkują aktorów. Niestety Zbyszka to spotkało. (Wojciech
Furman)
Zbyszek
całe życie walczył z pociągami. Nie wiem, czy kiedykolwiek wszedł do stojącego
na peronie pociągu. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że nie interesował go
stojący pociąg. Dopóki pociąg stał, miał czas, by do niego wsiąść. Jeszcze
tupał po peronie i sprawdzał, czy czegoś nie zgubił … (Zofia Czerwińska)
Był
szalenie lojalny wobec inny, a oni nie zawsze. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego
reżyser, który go wylansował, odwrócił się od niego. To był dramat Zbyszka.
Bożyszcze tłumów, a miewał lata bez propozycji! W żadnym kraju nie byłoby to
możliwe, jedynie u nas. Ukarać go za to, że był inny niż wszyscy. Wyjątkowy …
(Mirosława Dubrawska)
I
to było właśnie to, co my, jego przyjaciele, ubóstwialiśmy w nim. Zbyszek
oprócz talentu aktorskiego miał w sobie jakąś nieprawdopodobną niewinność. I
zachował ją już jako dorosły człowiek. Mino że był bardzo doświadczany przez życie,
wciąż nosił w sobie świeżość. Naiwność dziecka – czego nie należy mylić z
głupotą. Był cudownym, wiernym przyjacielem. Mimo że wielokrotnie się spóźniał
bądź zapominał o spotkaniu, mówiąc potem swoim nieprzytomnym głosem” „Starenia …
ach… ach… no tak, umówiłem się. No aleje zapomniałem, tak jakoś wyszło”, to i
tak czuło się, że Zbyszek bardzo lubi człowieka. O rzeczach ważnych nigdy nie
zapominał. (Agnieszka Osiecka)
Młodość
była jego siłą i młodość stała się jego tragicznym przeznaczeniem. Pozostanie
młody w naszej pamięci, młody będzie dla tych, którzy po latach poznawać go
będą z ekranu. Wniesie w ich życie element buntu i niepokoju. (Zygmunt Hubner)
Masz bardzo ciekawe książki na swoim blogu, inne niż ma setki innych osób, a to zwraca uwagę :)
OdpowiedzUsuńCo do Twojego komentarza na moim blogu: czasem tak jest, że to okładka zwraca naszą uwagę, przyciąga nas i potrafimy wyłonić cudeńko :)
Bardzo dziękuję za tak miłe słowa :) Pozdrawiam!
Usuń