Przejdź do głównej zawartości

Nie wiedzą, że on ma już swoich protektorów.

Alan Furst, Szpiedzy na Bałkanach



Rewelacyjna powieść Alan’a Furst’a, która przenosi nas do Grecji, a dokładniej do Salonik. Jest rok 1940. Niemalże w całej już Europie od roku szaleje II wojna światowa, która prędzej czy później dotrze i do Grecji. Pytanie, kto zaatakuje wcześniej? Mussolini czy Hitler? Jak zachowają się sąsiedzi? Widać krajom bałkańskim nie jest pisany pokój. Ledwo co skończyły się wyczerpujące wojny bałkańskie, które zmusiły całe rodziny do tułaczki po świecie, a u progu stoi nowa wojna. Na własnej skórze doświadczył tego i Costa Zannis, oficer policji, którego najbliższa rodzina mimo wszystko wróciła do swojej ojczyzny.

Autor doskonale oddaje nastrój panujący w Salonikach w owym czasie. Mam wrażenie, że czuję tą unoszącą się w powietrzu niepewność i to oczekiwanie na coś złego. Niektórzy nie mają złudzeń i zawczasu uciekają w bezpieczne jeszcze miejsca. Najbliżej jest Stambuł i Aleksandria. Nad wywiezieniem rodziny myśli także Costa. Nie musi nawet specjalnie namawiać swoich bliskich do opuszczenia Grecji. Pozostaje tylko pytanie jak długo bezpiecznie mogą zostać jeszcze na swojej ziemi? Do którego momentu mogą zwlekać? Czy uciekać pociągiem czy statkiem? Skąd wziąć na to pieniądze? Czy Costa jedzie razem z nimi? Tak było by najlepiej ze względu na jego zawód. Przecież wiadomo, że jak przyjdzie tu Hitler ze swoim gestapo w pierwszej kolejności zapukają do drzwi takich jak Costa. Albo Zannis ewakuuje się ze wszystkimi póki jeszcze jest taka możliwość, albo pójdzie w góry. Nie wiedzą, że on ma już swoich protektorów. Są nimi brytyjscy szpiedzy…

Furst przez całą powieść trzyma nas w napięciu. Dużo się dzieje, ale wszystko w większym lub mniejszym stopniu skupia się wokół głównego bohatera i jest połączone w logiczną całość. Książka zaczyna się od obserwacji przez Zannisa niemieckiego szpiega, który przybył do Salonik na pokładzie tureckiego frachtowca. Później autor przechodzi do kolejnego tematu, który przewija się już do końca. Mowa o zorganizowaniu kanału przerzutowego Żydów z nazistowskich Niemiec do neutralnej Turcji. W całą akcję mimo dużego ryzyka i niebezpieczeństwa angażuje się Costa. Nie ukrywam, że ten wątek był dla mnie najbardziej interesujący.

Cała operacja była i skomplikowana, i kosztowna. Costa poprzez siatkę swoich znajomych zarówno w samej Grecji, jak i w sąsiedzkich krajach świetnie zorganizował szlak, którym mogli podążać Żydzi. Furst świetnie opisał cały proces. Poznajemy Emilię Krebs, która napędzała w Niemczech całą akcję. To ona informowała Zannisa o kolejnych wyjeżdżających, wskazywała kogo i gdzie Costa ma przechwycić i bezpiecznie odstawić w miejsce docelowe. To ona z narażeniem własnego życia wyrabiała fałszywe paszporty dla swoich przyjaciół. Z kolei na terenie swoich wpływów to Zannis roztaczał opiekę nad podróżnymi. To on przekupywał celników, to on kupował wizy tureckie, których Turcja nie chciała wydawać, to on czuwał nad nimi dopóki nie znaleźli się w Stambule.

Alan Furst umiejętnie wplata w treść fakty historyczne, przez co łatwiej można zrozumieć decyzje i motywacje głównego bohatera. W powieści nie brak i zaskakujących informacji takich jak używanie roztworu z aspiryny do zapisania danych, które adresowane są do konkretnej osoby i które ta osoba będzie w stanie odczytać po uprzednim wyprasowaniu listu. Książka mimo tematu szpiegowskiego osadzonego w czasie II wojny światowej jest niebanalna i bogata w wiele ciekawych wątków. Daje też do myślenia i mówi o trudnych decyzjach, które przyszło podejmować głównemu bohaterowi.

Wydawnictwo Sonia Draga (2013)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)