Przejdź do głównej zawartości

Siła rodziny!

Ałbena Grabowska, Stulecie Winnych
Ci, którzy walczyli, tom II sagi


Drugi tom sagi to opis kolejnych dwudziestu sześciu lat rodziny Winnych. Tym razem obserwujemy ich losy od 1942 roku z krótkim nawiązaniem do roku 1939, aż do demonstracji studenckiej w 1968 roku. I to właśnie ostatnie zajście, które miało miejsce w styczniu 1968 roku i które tak boleśnie zaważyło na życiu Ewy ogromnie mną wstrząsnęło. To, co spotkało Ewę tak bardzo mnie poruszyło, że na dalszy plan zostały zepchnięte równie drastyczne wydarzenia z czasów okupacji czy z pierwszych lat powojennych.

Tak jak i w pierwszym tomie główną bohaterką jest Ania. Ta Ania, która zawsze była wrażliwa, spokojna, z głową pełną marzeń … Ta Ania, która długo nie mogła pogodzić się z małżeństwem Pawła z Manią … Ta Ania, dla której rodzina i Brwinów były całym światem … Właśnie ta Ania została żoną początkującego poety z Krakowa, Kazimierza. Gdyby nie wojna z pewnością nie oddałaby mu swego serca i nie związała się z nim. Gdyby nie wojna nie przekonałaby się jakim egoistą, tchórzem i chamem jest jej mąż. Gdyby nie małżeństwo z Kazimierzem nie wyprowadziłaby się do Warszawy. Wydaje się niepojętym, jak w takich czasach można było dobrowolnie przenieść się do stolicy ogarniętej hitlerowskim terrorem. Oczywiście w czasie wojny nie było bezpiecznego miejsca na polskiej ziemi, ale trzymając się na uboczu można było mieć więcej szans na przetrwanie. Okupacja, terror, strach o własne życie i życie swoich najbliższych, niepewność jutra, głód, brud, łapanki, getto, lęk, który stał się codziennością i te wieczne wątpliwości, komu można zaufać, a kogo się wystrzegać. Mimo strasznej rzeczywistości trzeba było funkcjonować, pracować, przetrwać i przede wszystkim być człowiekiem. Ania potrafiła schować dumę do kieszeni i mimo tego, że marzyła tak jak wszyscy o zupełnie innym życiu zakasała rękawy i zabrała się do pracy. Inteligencja i spryt niewątpliwie były dla niej ułatwieniem. I co najważniejsze, pozostała człowiekiem. W książce zostało to pięknie pokazane w wątku dotyczącym Róży. Ania nie bacząc na przeszłość, ani na konsekwencje swojego postępowania pomaga Żydówce. W krytycznej sytuacji potrafiła skutecznie działać i błyskawicznie podejmować decyzje. Do Brwinowa wróciła ze swoją córką, Ewą. Dopiero po latach przeszłość miała znów o przypomnieć o sobie. Może gdyby Ania posłuchała Broni i sama wytłumaczyła swojej córce, dlaczego Michał nie jest jej ojcem, dlaczego wcześniej miała na imię Chawa, dlaczego na uczelni syczą za nią Żydóweczka, dlaczego rodzice nie wspominają jej narodzin, jej pierwszych kroków, pierwszego słowa? Skąd w niej silne powołanie, aby skończyć medycynę i specjalizować się w pediatrii? Zupełnie jak całe pokolenie Freilichów… I jak to w życiu bywa, ziarenko niepokoju raz zasiane w sercu Ewy kiełkuje i kiełkuje. W końcu wystarczyło jedno nieprawdopodobne i przypadkowe spotkanie z obcym człowiekiem, który bredził coś o córeczce Ewuni… o swojej żonie Ani… o tym, że to wszystko przez niego … ale przecież dziecko wyciągnięte z getta to dla wszystkich pewna śmierć … I dlaczego ten obcy człowiek miał w portfelu zdjęcie Ewy i jej matki, Ani? Ewa jak najszybciej chciała wszystko wyjaśnić i pędziła na pociąg do Brwinowa. To nic, że w Warszawie demonstracja studentów. To nic, że na ulicach nie było nikogo oprócz milicji. Gdyby zatrzymała się na wezwanie i wytłumaczyła, że ona nie jest studentką i nie ma nic wspólnego z manifestacją. Długo zostały ze mną powtarzane w kółko pytania jej współaresztanta: To czemu biegłaś? To czemu uciekałaś?

W powieści autorka przedstawiła wiele wątków. Zgrabnie wplotła losy bohaterów w historię Polski. Na przykładzie zarówno znanych nam już bohaterów, jak i tych nowych poruszyła wiele ważnych i trudnych spraw, które są częścią przeszłości Polaków. Pokazała okrucieństwo okupacji. Poruszyła kwestię getta, powstania w getcie, powstania warszawskiego, obozów koncentracyjnych, w tym eksperymentów medycznych przeprowadzanych na kobietach w Ravensbruck. Odtworzyła życie w ciężkich czasach powojennych, kiedy skończyła się okupacja hitlerowska, a zaczęło się polowanie na wrogów ludu i zaczęło się rozliczanie ludzi z tego, jak się zachowali i co robili w czasie wojny. Nie zapomniała o tych, którzy walczyli na dalekich frontach i po zakończeniu wojny nie wrócili do kraju. Zaznaczyła, że w jednej rodzinie może być i ubek i były powstaniec. Zwróciła uwagę, że do partii zapisywali się nie tylko ludzie ogarnięci ideą socjalistyczną, ale jej szeregi zasilali także ci, którzy po prostu chcieli żyć normalnie na tyle, na ile pozwalała im nowa rzeczywistość. Wojnę i walkę chcieli zostawić za sobą, a książeczka partyjna pozwala na spokojniejsze życie.

Na końcu chciałabym jeszcze podkreślić coś, co mnie uderzyło, a co w pierwszym tomie nie zapadło mi w sercu. Siła rodziny! Jak to dobrze być częścią dużej i silnej rodziny. Z takim wsparciem łatwiej przetrwać liczne przeciwności.

W drugim tomie również zaskoczyła mnie Bronia. Ta babunia, która w trudnych sytuacjach potrafiła opanowanym głosem uderzyć w strategiczny punkt. Siła jej słów uchroniła Anię przed rozstrzelaniem. Co takiego powiedziała ta starowinka? Otóż przypomniała pewnemu bezwzględnemu gówniarzowi, który myślał, że jest panem sytuacji kim jest tak naprawdę i gdzie jego miejsce. Dla niej nie był ważną personą, którą trzeba błagać o litość. Dla niej był chłystkiem, którego należy przywołać do porządku ostrym tonem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)