Przejdź do głównej zawartości

Z każdą przeczytaną stroną rozumiem ją coraz bardziej i tym samym coraz bardziej jej współczuję.

Paula Hawkins, Dziewczyna z pociągu
Zawsze bardzo sceptycznie podchodzę do wszelkich debiutów, które od razu stają się bestsellerami. Tak samo było w przypadku tej powieści. Miałam wrażenie, że czytali ją wszyscy i wszyscy mówili tylko o niej. Gdy w kinach pojawiła się jej ekranizacja stwierdziłam, że chyba czas ją przeczytać.

Rachel to tytułowa dziewczyna z pociągu. Dla Cathy jest dawną znajomą, której pomaga pozbierać się po rozwodzie dzieląc z nią swój dom. Dla Toma jest byłą żoną, która przez swój alkoholizm zniszczyła ich małżeństwo i kobietą, która zatracając swoją godność stoczyła się na dno. Dla Anny jest byłą żoną swojego obecnego męża, która jest wariatką zdolną do wszystkiego, aby tylko zaszkodzić ich małżeństwu. Dla Scotta i Megan jest zupełnie obcą osobą, która podgląda ich dom i ich życie.

Dla mnie Rachel jest kobietą, której zawalił się cały świat i która długo nie mogła się z tym uporać. Z każdą przeczytaną stroną rozumiem ją coraz bardziej i tym samym coraz bardziej jej współczuję.

Czy naprawdę potrzebna była tragedia, aby uwolniła się od tego, co ją przez ostatnie lata niszczyło? Gdyby była trzeźwa szybciej stanęłaby na nogi. Ba! Gdyby była trzeźwa nie pozwoliłaby wmówić sobie tych wszystkich kłamstw na swój temat i przede wszystkim nie uwierzyłaby w nie. Ale nie była trzeźwa. Piła coraz więcej i więcej próbując zagłuszyć ból, który nie pozwalał jej normalnie funkcjonować. Nie miała przecież zbyt wygórowanych ambicji. Nie miała przecież marzeń niemożliwych do spełnienia. Miała męża. Miała dom. Do pełni szczęścia brakowało jej dziecka. Mogę sobie jedynie wyobrazić jak koszmarnie czuła się, gdy raptem straciła wszystko. 

Mąż rozwiódł się z nią. Musiała wyprowadzić się z ich domu. Z tego domu, do którego błyskawicznie wprowadziła się nowa żona. Z tego domu, po którym za chwilę miała biegać córeczka Toma i Anny. To był straszny cios dla Rachel …

Książka początkowo wydała mi się trochę nudna. Przez pierwszych kilkanaście stron zaczęłam mieć obawy, że cała powieść to podróż pociągiem pewnej alkoholiczki, która z uporem maniaka obserwuje jeden dom znajdujący się przy torach i z takim samym uporem maniaka zamyka oczy, nie chcąc widzieć swojego dawnego domu. Wszystko zmienia się, gdy znika Megan. Z tą chwilą akcja nabiera tempa.

Opinie w sieci na temat tej powieści są bardzo różne, dlatego postanowiłam w końcu po nią sięgnąć. Według mnie czas poświęcony na jej przeczytanie nie jest czasem straconym.

Komentarze

  1. Mam ją na liście książek do przeczytania, sama jestem ciekawa, jakie będą moje wrażenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Również jestem ciekawa Twojej opinii. Czekam na recenzję u Ciebie :)

      Usuń
  2. Tak sobie teraz myślę, że to chyba pierwsza książka, którą czytałam, której bohaterka była aż tak nieszczęśliwa i żałosna. Mnie trudno było jej współczuć. Zła byłam, że się w tym wszystkim pogłębia, sama prowokuje sytuacje trudne i nie chce sobie pomóc, a przecież Cathy na pewno by jej we wszystkim pomogła.
    Jednak to, że przez tę jej trudną sytuację wypełnia swoją codzienność obserwowaniem życia i innych, i co z tego wynika jest bardzo fascynujące.
    A jeszcze gdy wychodzi na jaw jak naprawdę wygląda życie "idealnych" par.... świetne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam na nią zła. Zwłaszcza na początku. Jednak im bardziej poznawałam jej historię moja złość przechodziła we współczucie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)