Patrycja Bukalska, Sierpniowe
dziewczęta ‘44
Powstanie Warszawskie to temat, który
nigdy mi się nie znudzi. Chętnie sięgam po literaturę właśnie z tego zakresu.
Tym razem przeczytałam publikację Patrycji Bukalskiej zatytułowaną Sierpniowe dziewczęta’44. Według mnie
pomysł na książkę okazał się bardzo dobry. I nie chodzi jedynie o prezentowaną
treść, ale także o formę. Czytając opowieści na temat Powstania Warszawskiego
będące relacjami uczestniczek nie przytłacza mnie ogrom danych statystycznych,
dat, liczb, opisów walk. Oddając się lekturze czułam się tak, jakbym siedziała
z tytułowymi sierpniowymi dziewczętami przy stole, popijając herbatkę i
słuchając ich wspomnień. Jakbym na chwilę naprawdę mogła zrozumieć, czym dla
każdej z nich było Powstanie Warszawskie.
Jednak książka to nie luźny esej o tym,
co było. Autorka uporządkowała wypowiedzi i poprzez stawiane pytania
nakierowała je na odpowiednie tory. Padły pytania o sam początek Powstania
Warszawskiego. O to, w jakich okolicznościach wybuch walk wyzwoleńczych zastał
dziewczyny. Jak były przygotowane na ten moment? W jakim ubraniu ruszyły do
walk? Czy czuły się żołnierzami, mimo tego, że większość z nich nie walczyła z
bronią w ręku, a wypełniała szereg innych zadań? Czy i kiedy poczuły smak wolności?
O czym marzyły? Jak radziły sobie w tak ekstremalnych warunkach, które
rozpanoszyły się w Warszawie? Skąd czerpały siłę, aby nie poddać się? Jak
radziły sobie ze zmęczeniem zarówno fizycznym, jak i psychicznym? Szczególnie,
gdy już zdawały sobie sprawę, że Powstanie nie może się udać… Czy żałowały
wtedy, że założyły na ramię powstańcze biało-czerwone opaski i tak jak stały, w
letnich sukienkach, poszły do Powstania? Czy do końca chciały być żołnierzami i
pójść do niewoli jako kombatanci wojenni czy wolały wmieszać się w ludność
cywilną i wraz z nią opuścić Warszawę? Czy Powstanie powraca do nich w snach? Czego
bały się najbardziej?
Na te i inne pytania odpowiadają
uczestniczki Powstania Warszawskiego. Dzięki temu otrzymujemy obraz jak
wyglądało Powstanie z ich perspektywy. Każda z nich inaczej zapamiętała chwilę,
w której wybiła godzina W. Każda z nich bez zawahania przystąpiła do
wypełnienia tego, do czego młodzi przygotowywali się od dawna.
Mnie najbardziej uderzyło to, jak
bardzo te młode dziewczyny wyszły z Powstania okaleczone. I fizycznie, i
psychicznie. Mocno poruszyły mnie słowa Mrówki:
(…) Nie byłam przygotowana, że zostanę inwalidką, że to na
całe życie tak zostanie. Dzieci tak nie rozumują. Na bohaterską śmierć, owszem,
byłam przygotowana, ale nie na to, co się stało.
Wstrząsające były również wspomnienia tych
dziewczyn, które przeżyły gehennę przejścia kanałami. Selekcja, kto mógł zejść
do kanałów, a kto nie była dość prosta. Tych z poważnymi, otwartymi ranami
trzeba było zostawić. I znowu dziewczęta-sanitariuszki często podejmowały
ryzyko i zostawały z tymi, dla których droga ucieczki kanałami została
zamknięta. Śmierci w samotności i opuszczeniu bali się chyba wszyscy.
Uderzyło mnie również to, że na pytanie
o marzenia najczęstszą odpowiedzią, jaka padała było: nie miałam marzeń, chyba tylko takie, żeby przeżyć.
Patrycja Bukalska zaproponowała nam wyjątkową
opowieść o Powstaniu Warszawskim. Opowieść bardzo emocjonalną, ale bez zbędnej
górnolotności. Opowieść prawdziwą. Tak sobie myślę, że to dobrze, że autorka zdążyła porozmawiać z sierpniowymi dziewczętami,
zanim odejdą na zawsze.
To tematyka trochę nie dla mnie, ale znam osobę, która byłaby zachwycona tą książką. :-)
OdpowiedzUsuńP.S: Tak, dla mnie też atmosfera jest ważna. W końcu znalazłam siłownię odpowiednią dla siebie a na dodatek niedaleko mojego mieszkania, także bywam tam dość często.. a Ty jaką siłownię znalazłaś? Oczywiście, jeśli możesz zdradzić. :-)
:)
Usuń