Przejdź do głównej zawartości

Jakby to było wczoraj ...


Randy Singer, Adwokat


Miałem czternaście lat, gdy dowiedziałam się, jak to jest być ukrzyżowanym. Tym zdaniem Randy Singer zaczyna swoją intrygującą powieść. Ta wypowiedź należy do Teofila, który jako młody chłopak został na niby ukrzyżowany przez swoich kolegów ze szkoły Seneki. To była taka zemsta Kaliguli, późniejszego cesarza Imperium Rzymskiego.

Ukrzyżowanie jeszcze nie raz miało pojawić się w życiu wybitnego prawnika, ale już bardzo na serio. Teofil, jako asesor Poncjusza Piłata w Judei, przyczynił się do wydania wyroku śmierci przez ukrzyżowanie na Jezusa. Teofil wiedział, że Jezus jest niewinny, a jednak przez jego nieprzemyślany pomysł skazał go na śmierć. Na śmierć przez ukrzyżowanie. Obraz Jezusa pokornie przyjmującego to, co wokół niego się dzieje miał już nie opuścić Teofila do końca życia. Nawet przez głowę mu nie przemknęła myśl, że sam właśnie w taki sposób zakończy swoje życie. Tylko, że on nie będzie dźwigał krzyża na Golgotę. Ziemia się nie zatrzęsie. On będzie ukrzyżowany na arenie. Ziemia będzie wtedy płonąć.

Tak, Teofil pod koniec swojego życia stanie się wyznawcą nauki Nazarejczyka. Ale zanim to nastąpi przebędzie długą drogę jako adwokat spraw beznadziejnych, z których w ostatecznym rozrachunku zawsze wyjdzie zwycięsko. Jego klienci nie stracą życia. To największy sukces, jakim będzie mógł się chlubić.

Gdy po skończonej misji asesora Poncjusza Piłata Teofil wraca do Rzymu znów trafia pod opiekuńcze skrzydła Seneki. To jego nauczyciel poprosił go, aby przyjął pierwszą poważną sprawę. Sprawę co prawda nie do wygrania, ale dającą możliwość zabłyśnięcia jako niezrównany orator. A sprawa dotyczyła osławionych już procesów o zdradę stanu. W związku z tym, że wygrywający proces zgarniali cały majątek skazanych rzymscy senatorowie urządzili swoiste wyścigi w oskarżaniu siebie nawzajem. Niektórzy byli w tym tak świetni, że udało im się zbić niezłą fortunę na nieszczęściu innych. Absolutnie nie zwracali uwagi na to, że niewinnego człowieka, który padł ofiarą ich intrygi pozbawiają życia w imię bogactwa. I tak Teofil za namową Seneki przyjął sprawę Aproniusza. Zgodnie z przewidywaniami nie zdołał uchronić swojego klienta przed śmiercią. Zrobiła to za niego przepiękna westalka, Flawia…

Teofil w życiu nie przypuszczałby, że za jakiś czas przyjdzie mu bronić i Flawię. W tym przypadku Flawia faktycznie była winna i powinna ponieść karę śmierci, ale Teofil jako obrońca spisał się wspaniale. A co takiego zrobiła szanowana kapłanka? Złamała zasady i nie zachowała dziewictwa. To było ogromne sprzeniewierzanie się. Szkopuł w tym, że ona również padła ofiarą, ale ofiarą samego Kaliguli, któremu nie chciała się oddać. Znieważony Kaligula nie puścił tego w niepamięć. Wręcz przeciwnie. Miał niezbite dowody winy Flawii i Mansweta. Teofilowi tym razem udaje się wybronić swoich klientów. Ale Kaligula i tak dopnie swego. Manswet, ten niesamowity gladiator, zginie na arenie. A od wolności dzieliła go raptem jedna walka …  Śmierć gladiatora była wystarczającą karą dla niepokornej wetsalki.

Trzecia istotna sprawa Teofila, której się podjął to obrona św. Pawła z Tarsu przed Neronem. Problem w tym, że uczeń Nazarejczyka nie szedł na żadne ustępstwa. Tym razem nie przypadek czy wspaniała obrona Teofila uwolniły św. Pawła, a wola szalonego i nieobliczalnego Nerona. Przygotowując się do procesu do Teofila wrócił obraz niewinnie skazanego Jezusa. Jego spokojną w obliczu śmierci twarz widział bardzo wyraźnie. Jakby to było wczoraj … Już wtedy Teofil dostrzegł w nim jakąś siłę. Tę samą siłę widział w św. Pawle i pod wpływem jego nauk przyjął wiarę chrześcijańską. Nie podejrzewał wtedy, że przyjdzie mu zginąć tak jak Jezusowi. Bronił innych, a siebie wybronić nie zdołał. Jakież to bliskie Jezusowi … A wszystko przez pożar! Lato 64 roku. Wieczne Miasto zostało strawione przez ogień. Wielki pożar przyniósł ze sobą niewyobrażalne zniszczenia, a jeszcze bardziej niewyobrażalne skutki. Winą za wybuch pożaru obarczono wyznawców Jezusa. Szybko zaczęło się polowanie na chrześcijan, którzy masowo ginęli na arenie. To nie była zwykła śmierć. Tylko potwór mógł zarządzić egzekucje przeprowadzane w tak wymyślny sposób.

Niby to wszystko wiemy. Wiemy jak przebiegał proces Jezusa i jego męczeńska śmierć. Wiemy choćby w podstawowym stopniu jak wyglądała codzienność starożytnego Rzymu. Słyszeliśmy o kapłankach rzymskiej bogini domowego ogniska, Westy. Słyszeliśmy o gladiatorach, walczących na arenie. Kojarzymy postaci historyczne takie jak Seneka, Tyberiusz, Kaligula, Neron. A jednak Randy Singer stworzył fascynującą powieść, od której nie można się oderwać.

Fenomenalnie oddał atmosferę Rzymu rządzonego przez okrutnych i niepoczytalnych cesarzy. Kapitalnie opisał procesy o zdradę stanu i towarzyszące im przyczyny i skutki. Aż strach wypowiadać na głos swoje myśli, aby nie paść ofiarą spisku. Z kartek powieści aż bije to wszechobecne niebezpieczeństwo czyhające na każdego. Czytając opisy igrzysk i walk gladiatorów dosłownie słyszę ryk tłumu spragnionego rozlewu krwi. Mogę powtórzyć za Teofilem nurtujące go pytanie: jak to możliwe, że ci zepsuci obywatele rzymscy uważani są za twórców tego wspaniałego Rzymu, który uznawany jest za kolebkę cywilizacji?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)