Krzysztof Jan Drozdowski, Meandry wojny Bieszczadem naznaczone
Tę książkę czytałam z wielkim zaciekawieniem.
Tym bardziej, gdy uświadomiłam sobie jak mało do tej pory przeczytałam powieści
związanych z pierwszą wojną światową czy wojną polsko-bolszewicką. Zazwyczaj
sięgałam po lekturę traktującą o drugiej wojnie światowej i czasach okupacji.
Powieść Meandry wojny
Bieszczadem naznaczone nie zawodzi, choć ten, kto nastawia się
na szczegółowe opisy walk stoczonych na froncie wschodnim nie znajdzie ich.
Trochę rozczarowany może być również czytelnik liczący na rozbudowany wątek
miłosny. Bo jest i o wojnie, jest i o miłości, ale przede wszystkim jest to
książka pokazująca absurdalne i tragiczne położenie Polaków na polach bitew
pierwszej wojny światowej.
Autor uświadamia czytelnika, na czym
owa arcytrudna sytuacja Polaków polegała. Musimy mieć na uwadze, że do wybuchu
Wielkiej Wojny w 1914 roku Polska znajdowała się pod trzema zaborami. W chwili
formowania wojsk powołania do służby nie ominęły i Polaków. Tym samym Polacy
znaleźli się w trzech różnych armiach i często walczyli w walkach
bratobójczych. Jak wywalczyć sobie wolną Polskę, gdy noszą różne mundury i
znajdują się na walczących ze sobą nawzajem frontach?
Drozdowski zwrócił uwagę na jeszcze
jeden ważny problem. Jak to los bywa często przewrotny i przynosi takie zmiany,
które okazują się totalnym zaskoczeniem. Świetnie pokazał to na przykładzie
dwóch głównych bohaterów. Aleksander Kazanowski i Borys Bołkunow. Polak i
Rosjanin. Poznali się dość wcześnie, gdy obydwaj znaleźli się w Szkole Kadetów
w Petersburgu. Tak się złożyło, że i rodzice Aleksandra, i Borysa zaplanowali
dla swoich synów kariery wojskowe.
W tym miejscu warto zaznaczyć kolejną
kluczową kwestię. Obecność Borysa w Szkole Kadetów nie budzi żadnych
wątpliwości. To młodzieniec pochodzący z dość wysoko postawionego rodu w
carskiej Rosji. Ale Aleksander? Jak to się stało, że rodzice posłali go do
Szkoły Kadetów, aby zasilał szeregi armii zaborcy?! I tu wychodzi na jaw
przenikliwość polskiej inteligencji. Tak, Aleksander będzie zasilał szeregi
armii carskiej, ale … do czasu. Przecież kiedyś Polska w końcu odzyska
niepodległość, ale potrzebuje do tego ludzi wyszkolonych. Bo kto tę
niepodległość wywalczy? A jak już wywalczy, to ten kraj przecież będzie musiał
ktoś odbudować. Młode pokolenie musi być gotowe do odbudowy kraju. To było
myślenie z perspektywą na przyszłość i nadszedł czas, aby zbierać żniwa swojej
rezolutności i racjonalności.
Wracając do Aleksandra i Borysa. Gdy
Wielka Wojna stała się faktem Aleksander dylematy na temat swojej narodowości
musiał zachować dla siebie. Póki co jest pułkownikiem armii carskiej i nosi carski mundur. Mimo swojej przyjaźni z
Borysem nawet przy nim musi uważać na słowa. To Borys jest oficerem armii
wielkiego imperium, jakim jest carska Rosja. Póki co jest pod rozkazami swoich
rosyjskich przełożonych. Sytuacja zmienia się wraz z obaleniem caratu i
przejęciem władzy przez bolszewików. W tym samym czasie wojna zbliża się do
końca. A po wojnie …
Polska odzyskała niepodległość!
Aleksander zrzuca wreszcie carski mundur i z dumą zakłada polski. A Borys?
Przecież jego świat właśnie legł w gruzach. Nie ma już carskiej Rosji, której
służył przez tyle lat. Nie ma już carskiej Rosji, za którą walczył na froncie.
Nie ma Rosji, do której może wrócić. W jego kraju panuje czerwona zaraza –
bolszewizm. Nie ma dla niego przyszłości. Kto by pomyślał, że sprawy przybiorą
taki obrót. Zaczynał rozumieć Aleksandra
…
Nie wiem, chyba pierwszy raz słyszę o książce w temacie I wojny światowej. Bardzo rzadko trafiam na takie pozycje.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo rzadko na takie trafiam, a szkoda. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo ciekawa pozycja, na pewno warto się z nią zapoznać i wzbogacić swoją wiedzę
OdpowiedzUsuńJak najbardziej warta przeczytania :)
UsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)
Usuń