Przejdź do głównej zawartości

A w sercu wieczna wiosna!

Agnieszka Osiecka, Dzienniki (Tom I 1945-1950)
Ballada o pancernych, Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma, Małgośka, Na całych jeziorach Ty, Kto tam u Ciebie jest, Na zakręcie, Na kulawej naszej barce, Nie żałuję, Uciekaj moje serce … To kropla w morzu tego, ile rewelacyjnych teksów stworzyła Agnieszka Osiecka. Niesamowicie utalentowana poetka, której wiersze zostały wyśpiewane przez całą plejadę gwiazd. To wiersze, po które cały czas sięgają kolejni i kolejni artyści, bo wciąż zachwycają, bo wciąż są aktualne, bo wciąż wywołują silne emocje. To o twórczości poetki. A jaka była sama Agnieszka Osiecka? Czyż może być lepsze źródło wiedzy na temat jej uczuć, przeżyć i myśli, niż pamiętnik, który prowadziła od bardzo wczesnych lat? Nie. Dlatego z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po pierwszy tom dzienników. Bożena Ostoja to pseudonim, którym Osiecka podpisywała swoje dzienniki.

Pierwszy tom obejmuje lata 1945-1950 (Osiecka urodziła się w 1936 roku). Pisany przez nastolatkę nie jest wolny od infantylnych zapisków, ale bardzo często pojawiają się też teksty pełne dojrzałości, wrażliwości i ciekawych spostrzeżeń. Czasem aż byłam zdziwiona, że autorką jest czternastoletnia dziewczyna. Po krótkim streszczeniu kilku pierwszych lat swojego życia rozpoczyna się właściwy dziennik. Osiecka dość regularnie i skrupulatnie zapisywała najważniejsze wydarzenia ze swojego życia i towarzyszące tym wydarzeniom emocje.

Wychowywała się w domu, w którym z jednej strony panowała dość duża swoboda, z drugiej czuć było klimat domu przedwojennej inteligencji. Z matką łączyła ją relacja bardziej przyjacielska. Ojciec traktował ją po partnersku. To po ojcu odziedziczyła duszę artystyczną. Zarówno matka, jak i ojciec dbali o jej rozwój intelektualny. Wspólne wypady do teatru czy na koncerty nie były rzadkością. Rodzicie zadbali o jej znajomość kilku języków obcych. W prowadzeniu domu pomagała gosposia. Nastoletniej Agnieszce niczego nie brakowało. Jak sama w pewnym momencie zapisała w swoim dzienniku: od rodziców otrzymywała wszystko według swojego zapotrzebowania, a nawet więcej. Doskonale zdawała sobie sprawę, że małżeństwo rodziców nie należy do szczęśliwych. Niejednokrotnie w gorzkich słowach pisała o swojej matce i za każdym razem podkreślała, że ona taka nie będzie. Bardzo bezpośrednio wytykała matce, że nie tędy droga do szczęścia. Tym szczęściem nie może być ułuda. W przeciwieństwie do matki postanowiła wyrywać szczęście z całą zachłannością i czerpać z życia ile się da.

Jej nastoletnie czasy przypadły na szare lata powojenne, ale czytając dziennik ta szarość nie przytłacza. A to za sprawą jej podejścia do życia. Młoda Agnieszka była świadoma, że może sobie pozwolić na dużo więcej, niż jej rówieśnicy. Czasem miałam wrażenie, że na przekór tej szarości postanowiła prowadzić bardzo barwne życie. I takie było.

Szkoła. Szkoła to był obowiązek i Agnieszka ciągle obiecywała sobie, że będzie przykładać się do nauki, że przecież gdyby tylko chciała, to bez większego trudu poprawiłaby wszystkie stopnie. Notorycznie nie odrabiała pisemnych zadań domowych, a to dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie miała na to czasu. Często zdawała sobie sprawę z tego, że na pewne dobre oceny po prostu nie zasłużyła, no ale … Czasem potrafiła być wobec siebie naprawdę bardzo krytyczna.

Całe dnie, od rana do wieczora, miała wypełnione obowiązkami. A to szkoła, a to treningi na basenie, a to nauka angielskiego u metodystów, a to partyjka siatkówki, a to jakaś emocjonująca lektura, która nie mogła poczekać, a to wyjście z mamą do teatru, a to wyjście z tatą na koncert. A jeszcze praca w organizacji Służba Polsce w myśl hasła odbudowy zniszczonego przez wojnę kraju oraz obowiązki wynikające z przynależności do ZMP. Tak wyglądał typowy dzień panienki z Saskiej Kępy.

A w sercu? A w sercu wieczna wiosna! Wiosna to zdecydowanie pora roku Agnieszki Osieckiej. Zawsze skora do psot i wygłupów. Zawsze z uśmiechem na ustach albo wprost rycząca ze śmiechu. Jak sama o sobie mówiła – zdemoralizowana. Do tego stopnia zdemoralizowana, że bała się zdemoralizować swoją najlepszą przyjaciółkę, Ewę. Agnieszka była bardzo kochliwa. I mimo tego, że nieszczęśliwie, bo bez wzajemności zakochała się w pewnym Jureczku flirtując z innymi chłopakami czuła się jak ryba w wodzie. Uwielbiała i potrafiła się bawić. I wcale tego nie ukrywała, że właśnie tak ma wyglądać jej życie. Uśmiech, szczęście i wieczny maj w sercu.

A polityka? A polityką póki co nie zawracała sobie głowie z jednej prostej przyczyny. Poglądów politycznych nie miała jeszcze ukształtowanych. Czasem ją to martwiło. Ale tylko czasem.

Lektura tych dzienników to niesamowita przygoda czytelnicza, podczas której uśmiech rzadko kiedy schodził z mojej twarzy. Przede mną kolejne tomy i kolejne możliwości pobycia w nietuzinkowym świecie Agnieszki Osieckiej.

Komentarze

  1. Te dzienniki to prawdziwa gratka dla fanów Agnieszki Osieckiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Już nie mogę doczekać się lektury kolejnego tomu :)

      Usuń
    2. Mam ochotę zapoznać się z tą publikacją.:)

      Usuń
  2. Agnieszka Osiecka to wyjątkowa kobieta... z wielką chęcią sięgnę po te książki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam gorąco! Ja już szykuję się do lektury kolejnych tomów :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Aktualnie czytam #258

Graham Masterton, Susza Od wydawcy: Przerażająca wizja świata bez wody. San Bernardino w Kalifornii dotyka susza w samym środku wyjątkowo upalnego lata. Skorumpowani politycy cynicznie wykorzystują sytuację dla własnych celów i odcinają wodę najuboższym dzielnicom, w których mieszkają podopieczni Martina Makepeace’a (byłego żołnierza marines, a obecnie pracownika opieki społecznej). W mieście wybuchają zamieszki, których policja nie jest w stanie opanować. Na dodatek córka Martina jest bardzo chora, a jego syn zostaje niesłusznie aresztowany za gwałt i zabójstwo. Martin nie ma wyboru i musi uciec się do drastycznych środków, żeby ratować swoją rodzinę. Wydawnictwo REBIS Rok wydania: 2021 Liczba stron: 352 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu.

Podróże z książką #100

Tym razem Wrocław lipcowy :)