Hiro
Arikawa, Kroniki Kota podróżnika
Satoru
Miyawaki i Nana. Młody mężczyzna i bezdomny kot. Jakaś siła wyższa połączyła
ich losy. Nie przez przypadek kot, który dopiero później od Satoru otrzymał
imię Nana upatrzył sobie srebrnego vana, na którym się wylegiwał. Pewnego dnia
Satoru zainteresował się kotem i opiekował się nim na tyle, na ile można
opiekować się bezdomnym kotem. Ta opieka ograniczała się do dokarmiania
zwierzęcia. Ich wspólna relacja obrała zupełnie inne tory, gdy Nana został
potrącony przez samochód i Satoru postanowił zabrać go do domu na czas
rekonwalescencji. A gdy kot w pełni odzyskał dawną formę nadszedł czas decyzji.
Co dalej?
Satoru
bardzo chciał zatrzymać kota, ale nie zamierzał ograniczać jego wolności. Tym samym
decyzję pozostawił kotu. A kot tymczasem nastawiony był na porzucenie wygodnego
domu. Cały czas był przekonany, że jak tylko będzie mógł wraca na ulicę do
swojego dawnego życia. Ale czy naprawdę tego chciał? Czy kierował się jedynie
strachem, że lepiej się nie przyzwyczajać, bo rozczarowanie nadejdzie prędzej
czy później? Nawet sam przed sobą nie chciał tego przyznać, ale bardzo
przywiązał się do swojego opiekuna. Ostatecznie pozostali zgodnymi
współlokatorami.
Minęło
pięć lat i nadszedł czas, kiedy Satoru dłużej nie mógł opiekować się kotem.
Postanowił znaleźć dla niego nowy dom. I tak zaczęła się ich podróż srebrnym
vanem do różnych części Japonii. Zaczęła się podróż nie tylko w przestrzeni, ale
też w czasie. Powód dla którego Satoru musiał znaleźć dla Nany nowy dom bardzo
długo pozostawał niewypowiedziany wprost, choć pewne sygnały zaczęły się
pojawiać nieco wcześniej. Zwierzęta doskonale go wyczuwały.
Poszukując
nowego, dobrego i bezpiecznego domu dla swojego czworonożnego przyjaciela Satoru
odwiedzał po kolei swoich przyjaciół z dzieciństwa i wczesnej młodości. Każde
spotkanie to stopniowe poznawanie historii Satoru oraz jego spojrzenia na
świat. Dowiadujemy się o nim coraz więcej i więcej i nie mamy wątpliwości, że
Satoru to człowiek pełen wrażliwości. To człowiek kochający ludzi i świat. To
człowiek kochający życie. To człowiek niezwykle empatyczny i wyrozumiały. To człowiek
odpowiedzialny za innych i za siebie. To człowiek, który najpierw myśli o
innych, a dopiero później o sobie. Satoru to człowiek, który czuje wdzięczność
za to, co otrzymał od innych i od świata. To człowiek nie popadający w rozpacz,
a przepełniony poczuciem, że miał w życiu sporo szczęścia. To człowiek, który
docenia dobro. To człowiek, który
potrafi za to dobro podziękować. I to jest najpiękniejsze w tej powieści.
To jedna z refleksji, jaka na długo ze mną pozostanie po przeczytaniu tej
książki. Perspektywa postrzegania życia przez Satoru to świetna nauka dla tych,
którzy nie potrafią w swoim życiu dostrzegać tego, za co powinni być wdzięczni.
Ta
niewielka objętościowo książka jest przepełniona emocjami i … mądrością. To
książka niezwykle wzruszająca, która niesie spokój i ukojenie. Do tego jest
pięknie napisana. I tym razem sprawdza się reguła, że czasem najpiękniejsze i najmądrzejsze myśli można wyrazić najprostszymi zdaniami. Metafora jest zbędna. I to też jest
dobre, ponieważ pewne rzeczy należy powiedzieć wprost. Nie tracą na tym swojego
piękna i swojej mądrości, a nie pozostawiają żadnych wątpliwości. To książka, po którą z
pewnością będę sięgać co jakiś czas.
Przy
okazji dzięki tej książce można nieco dowiedzieć się jak wygląda życie w Japonii, która
przecież jest tak różna od naszej codzienności. Dla mnie to tak egzotyczny
kraj, że z wielką ciekawością wyłapywałam informacje o Japonii i Japończykach.
Takie książki bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam do lektury :)
UsuńCenię sobie tak mądre i emocjonalne książki. 😊
UsuńJa również i bardzo cieszę się, że takie książki są wydawane :)
UsuńTm razem jednak nie dla mnie, jakoś nie przepadam za tamtymi stronami świata...
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem miłośniczką Japonii, ale bez wahania sięgnęłam po tę książkę. I to była bardzo dobra decyzja :)
UsuńBrzmi ciekawie. :)
OdpowiedzUsuń