Przejdź do głównej zawartości

Podróże z książką #25

Powroty bywają ciężkie. Zwłaszcza z miejsc, gdzie czujemy się dobrze i które żal opuszczać. Tak było i tym razem. To był zdecydowanie za krótki weekend w Puszczy Białowieskiej. W tym roku po raz pierwszy zrozumiałam, o czym mówił Adam Wajrak. Co prawda tym razem nie mieszkaliśmy w Teremiskach, a w Budach Leśnych, ale słowa Wajraka i tak się sprawdziły. Nie musieliśmy opuszczać werandy naszego domku, aby obserwować ptaki. Pojawił się i dzięcioł duży, i gąsiorek, szpaki, kosy, muchołówka szara, krzyżodziób, pliszki,  wilga i sikorka. Szczególnie jedna była bardzo ciekawska... A tuż po zachodzie słońca odwiedzała nas słonka i śpiewak. 



















Zdjęcia z wcześniejszych relacji możecie zobaczyć TUTUTU

Komentarze

  1. Piękne ognisko. Cudownie tak sobie przy nim posiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! A tak rzadko mamy okazję... Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Cudowanie i klimatycznie! Chciałabym sama się tam znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki odpoczynek od miast, tłumów i generalnie cywilizacji jest bardzo przydatny :) Wtedy naprawdę niewiele potrzeba :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)