Cezary
Łazarewicz, Koronkowa robota. Sprawa
Gorgonowej.
Cezary
Łazarewicz postanowił przywołać sprawę Gorgonowej. Kim była Gorgonowa? Nazywała
się Margarita Emilia Gorgon z domu Ilić, ale od pamiętnego procesu to była
kobieta bez imienia. Mówiąc o niej posługiwano się jedynie nazwiskiem.
Gorgonowa to było uosobienia zła i wypaczenia. Gorgonowa to była zimna i wyrafinowana
cudzoziemka, która omotała starszego od siebie o osiemnaście lat mężczyznę.
Gorgonowa to morderczyni! Gorgonową straszono niegrzeczne dzieci… Ale gdy
spojrzeć na nią nieco inaczej… Gorgonowa to młoda kobieta, która nieustannie
poszukiwała szczęścia i miłości. Gorgonowa to kobieta, której życie nie
szczędziło ciosów. Gorgonowa to zdana tylko na siebie cudzoziemka w
przedwojennym Lwowie. Osamotniona, zraniona, skrzywdzona… Gorgonowa to kobieta,
która niefortunnie lokowała swoje uczucia. Gorgonowa to matka, której odebrano
wszystkie dzieci. Najstarszego syna – teściowie, Romusię – ojciec dziecka, Ewę –
państwo. Gorgonowa to kobieta zagadka.
Łazarewicz
z olbrzymią dokładnością i skrupulatnością odtwarza tragiczne wydarzenia z 1931
roku. Noc z 30 grudnia na 31 grudnia 1931 roku odmieniła dotychczasowe życie
mieszkańców willi w Brzuchowicach pod Lwowem. To noc kiedy życie straciła
siedemnastoletnia Elżbieta Zarembianka, która już na zawsze dla wszystkich
pozostanie Lusią. Lusia, która została zamordowana w swoim własnym domu, w
swoim własnym łóżku. I pojawia się pytanie: kto zabił Lusię? Pytanie, na które
jednoznacznej odpowiedzi nie znamy do dziś.
Wszelkie
podejrzenia padły od razu na domowników. Niewątpliwie to musiał być ktoś z
willi. Ale kto? Pod zarzutem morderstwa zatrzymano Henryka Zarembę i Gorgonową.
Czy działali wspólnie? Czy ojciec mógłby zabić własną córkę i ją zdeflorować?
Czy mogła to uczynić Gorgonowa? Tylko ona miała motyw. Motyw i poszlaki były
wystarczające, choć tu kluczowe były zeznania Stasia, których nikt nie
podważył, a które pogrążyły oskarżoną. Społeczeństwo Lwowa, które przez kilka
lat żyło tą sprawą wyrok wydało od razu. Choć i Zarembie się oberwało. Że nie
rozwiódłszy się ze swoją żoną tę przybłędę uczynił swoją kochanicą. Żona
Zaremby, a matka Lusi i Stasia, od kilku lat przebywa w szpitalu
psychiatrycznym w Kulparkowie pod Lwowem. Czyżby Lusia miała o to do ojca żal?
Czyżby wpłynęła w końcu na ojca, aby rozstał się z Gorgonową? Czy Gorgonowa
chcąc zemścić się na Lusi postanowiła ją zamordować? Czy Gorgonowa liczyła na
to, że po śmierci Lusi wróci do łask Henryka? Przecież mieli dziecko,
czteroletnią wówczas Romusię, którą kochali wszyscy…
Łazarewicz
swoją publikację podzielił na dwie części: historyczną (1931-1933) i
współczesną (2016-2017). W pierwszej części przypomina to, co już od dawna
wiadomo. Nie ma tu żadnego odkrycia, aczkolwiek znane już treści przedstawił w
bardzo ciekawej formie. Tragedia, proces we Lwowie i kara śmierci dla
Gorgonowej, proces apelacyjny w Krakowie i zamiana kary śmierci na osiem lat więzienia.
W drugiej części natomiast bohaterką jest najmłodsza córka Gorgonowej, Ewa. To
już nie Gorgonowa. To Gorgonicha. To piętno, z którym Ewa musiała zmierzać się
przez całe swoje życie. Urodzona przez matkę w więzieniu, później oddana do
sierocińca. Ojciec nigdy nie uznał jej jako swojego dziecka, choć ojcostwo mu
udowodniono. Ewa przez bardzo długi czas nie była w stanie ułożyć sobie życia,
bo gdy wychodziło na jaw czyją jest córką zawsze ponosiła tego konsekwencje.
Wydawać by się mogło, że już od samych narodzin skazana była na życie bez
rodziny… Ewa ma córkę, której dała imię swojej matki. Całe życie walczyła o to,
aby przywrócić matce dobre imię. Bezskutecznie. Wyroku nie udało się podważyć.
Nie znaleziono nowych dowodów. Nie pojawili się milczący dotąd świadkowie. Ewa
matki nigdy nie odnalazła, za to Ewę odnalazła jej siostra, Romusia. Euforia
nie trwała długo. Okazało się, że Ewa bezkrytycznie stoi po stronie matki,
Romusia po stronie ojca.
Łazarewicz
zadaje jeszcze jedno pytanie. Co się stało z Gorgonową? Sprawdza ślady. Stawia
hipotezy. Jednak i na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć. Wiadomo, że
Gorgonowa tak jak i pozostali skazani mogli opuścić mury więzienne korzystając
z amnestii z 1939 roku po napaści Niemców na Polskę. Gorgonowa była wtedy w Zakładzie
Karnym w Poznaniu. I tu urywa się po niej ślad. Co się z nią działo w czasie
okupacji? Czy przeżyła wojnę? Jak ułożyła sobie życie? Czy korzystając z
wojennego i okupacyjnego zamieszania ukryła się po innym nazwiskiem? Dlaczego
nie szukała swoich córek, a przede wszystkim Ewy? Łazarewicz częściowo na
powyższe pytania odpowiada. Na wszystkie nie jest w stanie.
Publikacja
Łazarewicza odwojuje się do wielu źródeł. Są to zarówno akta sądowe sprawy
Gorgonowej, jak i wycinki z ówczesnej prasy. Przywołuje głosy dwóch kobiet
publicystek, które jako pierwsze ujęły się za Gorgonową. Stara się szukać
nowych tropów i sprawdza alternatywne możliwości wydarzeń. Wspomina ogrodnika z
willi Zarembów, którego też włączono w krąg podejrzanych. On też do końca
swoich dni nosił na swoich barkach piętno tego morderstwa. Zasięga opinii
adwokata Macieja Burdy. Odwołuje się do filmu z 1977 w reżyserii Janusza
Majewskiego. Próbuje odtworzyć powojenne losy Gorgonowej. Ale jednoznacznych odpowiedzi
nie znajduje. Nie opowiada się po niczyjej stronie. Nie wydaje wyroku.
Wiem, że mój narzeczony czytał tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńBył zadowolony z lektury?
UsuńSprawa wciąż pozostająca tak naprawdę niewyjaśniona.
OdpowiedzUsuńI cały czas (przynajmniej w pewnych kręgach) wzbudza emocje.
UsuńTaaak... ta sprawa wciąż budzi emocje i...jest klasycznym przykładem na wykładach z prawa karnego;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ciekawe, nie wiedziałam :)
UsuńAleż mnie zaciekawiłaś...
OdpowiedzUsuńCieszę się i zachęcam do lektury :)
Usuń