Przejdź do głównej zawartości

Kino #11


Volver
to film, do którego co jakiś czas wracam. Dlaczego? Dlatego, że gdzieś w mojej głowie zakorzenił się obraz Raimundy (w tej roli cudowna Penelope Cruz).

Volver to wspaniałe kino o relacjach między ludźmi. Almodovar pięknie pokazał, że niezrozumienie potrafi generować wieloletnie, niepotrzebne cierpienie. Film opowiada z jednej strony o kobiecie, która doświadczyła przemocy ze strony bliskiej osoby, z drugiej strony o relacjach między matką a córką. Po latach okazało się, że matka strasznie cierpiała żyjąc w przekonaniu, że córka jej nie kocha. Młodziutka Raimunda najpierw odeszła z domu rodzinnego i zamieszkała u ciotki, a później uciekła do Madrytu, aby zacząć nowe życie. Nie miała tego komfortu, aby w swojej rodzinnej wiosce, z której wyjechała zostawić wszystko, co złe i rozpocząć zupełnie nowe życie w stolicy. Nie miała czystej karty na start. Już zawsze o ciężkim przeżyciu miała przypominać jej córka, która została poczęta podczas gwałtu. Dopiero po latach w szczerej rozmowie Raimunda wyzna, co tak naprawdę stało się czternaście lat temu w La Manchy i kto jest ojcem jej dziecka. To wyznanie sprawi, że matka (w tej roli Carmen Maura) nareszcie zrozumie zachowanie Raimundy.

Volver to także opowieść o trzech pokoleniach kobiet. Irene, jej dwie córki (Raimunda i Sole, w którą wcieliła się Lola Duenas) oraz córka Raimundy, Paula (w tej roli Yohana Cobo). Trzy pokolenia kobiet i dwa pokolenia błędnych decyzji w doborze życiowego partnera. Żadna z nich nie miała szczęścia w miłości i wydawać by się mogło, że zła passa nie będzie omijać kobiet z ich rodziny. Całe szczęście Paula ma silną matkę, która potrafi zachować zimną krew w podbramkowych sytuacjach. Nie pozwoli, aby jej córka cierpiała …

Cały film jest bardzo nastrojowy i kapitalnie pokazuje relacje międzyludzkie. To nie tylko obraz o odbudowaniu relacji między matką i córką, ale także o wzajemnym wsparciu i życzliwości bez zbędnych pytań, o determinacji w codziennej walce o lepsze jutro, o nierezygnowaniu z marzeń i o podejmowaniu ryzyka.

Najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca dla mnie scena to scena, w której Raimunda śpiewa. Cały czas słyszę dźwięki gitary i jej mocny, fenomenalny głos. Ileż tęsknoty wyśpiewała w tych kilku słowach! Jaka odwaga w odkryciu emocji! Ta silna kobieta nie boi się pokazać swojej wrażliwości!

Volver to także film pięknie pokazujący Hiszpanię. Almodovar fantastycznie oddał atmosferę hiszpańskiej prowincji i sprawił, że po obejrzeniu filmu chciałam pakować walizkę i lecieć do La Manchy.

Komentarze

  1. Taka filmowa podróż w czasie wakacji, to ciekawy sposób spędzania czasu. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię filmy Almadowavara. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. NIe znałam tego filmu - nigdy nie słyszałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam jeszcze okazji oglądnąć niczego autorstwa pana Almodovara. Wiem, wstyd. Obiecuję natychmiastową poprawę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się wstydzić, tylko nadrabiać zaległości :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jeden z wielu filmów Almodovara, o którym mogę tak napisać :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)