Przejdź do głównej zawartości

Początkowo panika była niemal niewyczuwalna.

Sigridur Hagalin Bjornsdottir, Wyspa



To książka, która skłania do wielu refleksji. Często gorzkich. Wzniosłość i szlachetność to rzadkość… Bo gdy trzeba wybierać oni albo ja instynkt samozachowawczy często bierze górę. Do pewnego momentu można jeszcze walczyć, ale przemyślenia zazwyczaj przychodzą zbyt późno. Choć winy można upatrywać i w dezinformacji… Bo gdy nasz dotychczasowy świat nagle pogrąża się w chaosie, gdy nie mamy odpowiedzi na proste i konkretnie stawiane pytania, gdy nie potrafimy oszacować powagi problemu, gdy nie wiemy kiedy wszystko wróci do normalności… I czy kiedykolwiek wróci…

Hjaldi. Islandczyk z dziada pradziada. Wzięty dziennikarz. Samotny, choć do niedawna w związku. Nie potrafił jednak w nim wytrwać. Choć chciał wszystko naprawić. Było za późno. Nie poradził sobie z odpowiedzialnością. Nie potrafił zrozumieć, że gdy związał się z kobietą z dwójką dzieci to one także staną się częścią jego życia.

Maria. Hiszpanka od wielu lat mieszkająca w Islandii. Tak długo była związana z wyspą, że otrzymała i islandzkie obywatelstwo. Bezrobotna skrzypaczka. Samotna. To ona podjęła tę trudną decyzję, aby rozstać się z Hjaldim. Chciała być w związku. Chciała być kochana. Chciała stworzyć głęboką relację z Hjaldim. Ale przede wszystkim była matką i to dzieci były dla niej najważniejsze.

Tak. Maria i Hjaldi ponieśli porażkę. Nie udało im się. Ale to wszystko straciło na znaczeniu, gdy na wyspie zapanował chaos. Najpierw nieznaczny, a później coraz większy i większy.

Zaczęło się od tego, że mieszkańcy Islandii mieli problem z połączeniem internetowym. Nie mogli się nigdzie zalogować. Żadne strony internetowe nie działy. Później problem rozszerzył się na połączenia telefoniczne. Problemy z łącznością nasiliły się do tego stopnia, że wyspa została odcięta od świata. Początkowo panika była niemal niewyczuwalna. Później rosła z tygodnia na tydzień. I zaczęło się… Dzielenie na naszych i obcych. Racjonowanie żywności. Racjonowanie leków. Rozgrywki polityczne. Wpajanie ludziom nacjonalistycznej ideologii. Przecież są potomkami dzielnych i niezwyciężonych wikingów. Islandczycy są genetycznie wręcz stworzeni do przeżycia nawet w ekstremalnych warunkach.

Wyspa ich wykarmi. Wyspa da im schronienie. To hasła! Piękne, wzniosłe i górnolotne. Ale to tylko słowa. A zapasy żywności kurczą się i kurczą. I nie ma skąd czerpać więcej. Dla Islandczyków jeszcze wystarczy. A dla obcokrajowców, którzy utknęli na wyspie? A dla pozostałych obywateli nie będących stuprocentowymi Islandczykami? Zaczyna kwitnąć czarny handel. Zaczyna szerzyć się przestępczość. Zaczyna się wykorzystywanie tych najsłabszych i bezbronnych. Zaczyna się manipulacja, zastraszanie, przestępstwa…

Kolejne pytanie. Czy potrafimy w dzisiejszym świecie zrezygnować z dóbr materialnych i niematerialnych współczesności? Czy potrafimy wrócić do prostego życia, w którym niezbędne do przeżycia dobra zdobędziemy pracą własnych rąk? Czy potrafimy zrezygnować z komfortu i luksusu? Czy potrafimy stawić czoło nowej rzeczywistości? Czy potrafimy dzielić się tym co mamy z drugim człowiekiem? Niezależnie od jego statusu, wyznania czy koloru skóry… Czy lepiej po prostu znaleźć bezpieczna kryjówkę z dala od ludzkich skupisk i próbować przeżyć w pojedynkę?

Pytań jest o wiele więcej. W prezentowanej powieści społeczeństwo islandzkie w przeważającej części nie zdało egzaminu. Egzaminu z przyzwoitości i człowieczeństwa. Przytłaczające jest to, że taki przebieg zdarzeń możemy przenieść na dowolne społeczeństwo. A najbardziej zatrważające jest to, że opisywane w powieści wydarzenia mogą zaistnieć i w naszym świecie. Obserwując niepokojące wydarzenia w ujęciu globalnym może okazać się, że dystopia przelana na kartki powieści nie jest jedynie wymysłem literackim. To może stać się naprawdę.

Gorąco polecam tę książkę. Do odsłuchania czy też do przeczytania. Tu forma nie jest ważna, a treść.

Jak w przypadku każdego recenzowanego przeze mnie audiobooka nie mogę przemilczeć kwestii lektora. W tym przypadku lektor (Andrzej Ferenc) wykonał swoje zadanie wyśmienicie. Potrafił skupić uwagę słuchacza na czytanej przez niego treści, co nie wszystkim lektorom się udaje.

Komentarze

  1. Ciekawa tematyka, więc zapisują tytuł, by przeczytać w tradycyjnej formie.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie do końca jestem przekonana. Coś mnie w niej nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Audiobook już od Twojej zapowiedzi czeka na mojej półce w Legimi. Myślę, że w przyszłym tygodniu zacznę słuchać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę :)
      Rozumiem, że w takim razie niebawem poznam i Twoją opinię :)

      Usuń
  4. Po tej recenzji zastanawia mnie ilu z nas potrafiłoby zrezygnować z otaczających nas dóbr? Wydaje mi się, że byłoby strasznie ciężko. Choć z dzieleniem się czymś z drugim człowiekiem chyba nie miałabym problemu 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nad tym zastanawiałam i doszłam do podobnych wniosków, ale najlepsze weryfikacje i tak przeprowadza życie :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)