Bernd Heinrich, Zimowy świat. Jak zwierzęta radzą sobie z zimnem.
To druga książka Bernda Heinricha, którą miałam przyjemność przeczytać. I nieprzypadkowo użyłam słowa „przyjemność”. Bo to była i przyjemna, i pożyteczna lekcja z przyrody…
Zastanawialiście się kiedyś, jak zwierzęta radzą sobie z zimnem? Jaką przyjmują strategię dotrwania do wiosny? Jak radzą sobie nie tylko w zimowy dzień, ale także (a może przede wszystkim) w mroźną noc? Czy budują sobie schronienie? Czy tworzą stada, aby pomagać sobie nawzajem się ogrzewając? Czy zapadają w zimowy sen i jaki to jest sen? Jak długo hibernują? Czy zbyt intensywne promienie słoneczne potrafią „przekłamać” jakiś wewnętrzny zegar zwierząt i zbudzić je zbyt wcześnie? Co wtedy robią? Jak zwierzęta przygotowują się do zimy? To tylko kilka pytań, które autor stawia i na które daje jednocześnie odpowiedź. Bernd Heinrich skupia się głównie na wybranych zwierzętach w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej na tych z okolic Maine i Vermontu. To właśnie tu prowadzi szereg obserwacji. A właściwie powinnam powiedzieć, że tym obserwacjom oddaje się namiętnie. Ba! Zachęca do tego samego i swoich studentów. A wszystko po to, aby rozwikłać nurtujące go zagadki. Obserwują zwierzęta będące przedstawicielami różnych gatunków, jednak najbardziej absorbował go mysikrólik. I wcale tego nie ukrywał. Prawdę mówiąc mysikrólik stał się i moim ulubieńcem, więc tym bardziej byłam ciekawa, jak taka malutka ptaszyna jest w stanie poradzić sobie podczas zimowych mrozów. Mysikrólik ważący do 7g (!) dosłownie walczy o przetrwanie. Walczy o każdy dzień, który przybliży go do wiosny i przetrwanie którego za każdym razem będzie dla niego nowym zwycięstwem. Choć prawdziwa walka tak naprawdę rozgrywa się w nocy…
Z wielkim zainteresowaniem czytałam także rozdziały poświęcone pszczołom. Przyznam, że zafascynowały mnie na tyle, że pewnie niebawem poszukam innej publikacji traktującej tylko o nich. Natomiast informacje o niedźwiedziach i o tym co dzieje się w ich zimowych gawrach lekko mnie zszokowały i … zniesmaczyły. To będzie chyba najbardziej adekwatne słowo.
„Zimowy świat” to książka, którą pisał prawdziwy miłośnik i pasjonata przyrody. I jest to bardzo zauważalne. Bernd Heinrich to nie tylko teoretyk. To także praktyk. Wiele obserwacji przeprowadzał samodzielnie i wysnuwał z nich wnioski. Do pewnych wniosków dochodził także drogą eksperymentów. I cóż… opowiada o tym w taki sposób, że nie sposób się na niego oburzać…
Ta książka to nie tylko popularnonaukowa publikacja przybliżająca zimowy świat zwierząt pozornie wymarły i bezczynny. To przede wszystkim ciekawe spotkanie czytelnicze z wielkim pasjonatem przyrody, który do tego lubi dzielić się swoją wiedzą i swoim doświadczeniem. I robi to doskonale. Mimo ogromnej wiedzy merytorycznej nie zarzuca jednak czytelnika naukowymi definicjami czy szczegółowymi detalami. Nic z tych rzeczy! O zimowym świecie zwierząt opowiada w sposób przystępny i … bardzo obrazowy. Co jest dość istotne dla takiego laika jak ja. To wyśmienite pisarstwo przyrodnicze, które jest idealnym punktem wyjścia do dalszych poszukiwań już bardziej skonkretyzowanych.
Polecam tę książkę każdemu, kto choć minimalnie interesuje się otaczającym go światem. A ja już cieszę się, że na półce czeka kolejna książka szalonego profesora buszującego po lasach w Maine.
Zastanawialiście się kiedyś, jak zwierzęta radzą sobie z zimnem? Jaką przyjmują strategię dotrwania do wiosny? Jak radzą sobie nie tylko w zimowy dzień, ale także (a może przede wszystkim) w mroźną noc? Czy budują sobie schronienie? Czy tworzą stada, aby pomagać sobie nawzajem się ogrzewając? Czy zapadają w zimowy sen i jaki to jest sen? Jak długo hibernują? Czy zbyt intensywne promienie słoneczne potrafią „przekłamać” jakiś wewnętrzny zegar zwierząt i zbudzić je zbyt wcześnie? Co wtedy robią? Jak zwierzęta przygotowują się do zimy? To tylko kilka pytań, które autor stawia i na które daje jednocześnie odpowiedź. Bernd Heinrich skupia się głównie na wybranych zwierzętach w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej na tych z okolic Maine i Vermontu. To właśnie tu prowadzi szereg obserwacji. A właściwie powinnam powiedzieć, że tym obserwacjom oddaje się namiętnie. Ba! Zachęca do tego samego i swoich studentów. A wszystko po to, aby rozwikłać nurtujące go zagadki. Obserwują zwierzęta będące przedstawicielami różnych gatunków, jednak najbardziej absorbował go mysikrólik. I wcale tego nie ukrywał. Prawdę mówiąc mysikrólik stał się i moim ulubieńcem, więc tym bardziej byłam ciekawa, jak taka malutka ptaszyna jest w stanie poradzić sobie podczas zimowych mrozów. Mysikrólik ważący do 7g (!) dosłownie walczy o przetrwanie. Walczy o każdy dzień, który przybliży go do wiosny i przetrwanie którego za każdym razem będzie dla niego nowym zwycięstwem. Choć prawdziwa walka tak naprawdę rozgrywa się w nocy…
Z wielkim zainteresowaniem czytałam także rozdziały poświęcone pszczołom. Przyznam, że zafascynowały mnie na tyle, że pewnie niebawem poszukam innej publikacji traktującej tylko o nich. Natomiast informacje o niedźwiedziach i o tym co dzieje się w ich zimowych gawrach lekko mnie zszokowały i … zniesmaczyły. To będzie chyba najbardziej adekwatne słowo.
„Zimowy świat” to książka, którą pisał prawdziwy miłośnik i pasjonata przyrody. I jest to bardzo zauważalne. Bernd Heinrich to nie tylko teoretyk. To także praktyk. Wiele obserwacji przeprowadzał samodzielnie i wysnuwał z nich wnioski. Do pewnych wniosków dochodził także drogą eksperymentów. I cóż… opowiada o tym w taki sposób, że nie sposób się na niego oburzać…
Ta książka to nie tylko popularnonaukowa publikacja przybliżająca zimowy świat zwierząt pozornie wymarły i bezczynny. To przede wszystkim ciekawe spotkanie czytelnicze z wielkim pasjonatem przyrody, który do tego lubi dzielić się swoją wiedzą i swoim doświadczeniem. I robi to doskonale. Mimo ogromnej wiedzy merytorycznej nie zarzuca jednak czytelnika naukowymi definicjami czy szczegółowymi detalami. Nic z tych rzeczy! O zimowym świecie zwierząt opowiada w sposób przystępny i … bardzo obrazowy. Co jest dość istotne dla takiego laika jak ja. To wyśmienite pisarstwo przyrodnicze, które jest idealnym punktem wyjścia do dalszych poszukiwań już bardziej skonkretyzowanych.
Polecam tę książkę każdemu, kto choć minimalnie interesuje się otaczającym go światem. A ja już cieszę się, że na półce czeka kolejna książka szalonego profesora buszującego po lasach w Maine.
Coś dla mnie, uwielbiam takie pozycje. Chociaż nie wiem czy cokolwiek w tej książce pobije żabę wsadzoną do zamrażalnika na kilka dni, która po "rozmrożeniu" się otrzepała i pokumkała w siną dal :D Chociaż to akurat nie w książce, a w programie przyrodniczym widziałam :)
OdpowiedzUsuńW książce zajdziesz baaardzo podobne sytuacje :)
UsuńPlanuję kupić tę książkę na prezent dla bliskiej mi osoby, którą ona na pewno zainteresuje. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł!
UsuńBędzie trzeba ją niebawem sprawdzić.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zachęcam :)
Usuńlubię takie książki :) mam nadzieję, że jest napisana przystępnym językiem dzięki czemu przyjemnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńBez obaw. Jest napisana przystępnym językiem. "Najtrudniejszy" jest początek książki, ale później już z górki :)
UsuńChyba musze przeczytać. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz taką tematykę to jak najbardziej :)
UsuńZ takiej publikacji na pewno dowiedziałabym się wiele ciekawych informacji.
OdpowiedzUsuńBez wątpienia tak!
UsuńZnajoma chyba będzie bardziej zainteresowana, ale może i ja spróbuję 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
Spróbuj :)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tejksiążce ;)
OdpowiedzUsuńJeśli interesuje Ciebie ta tematyka to zachęcam do lektury :)
UsuńNa pewno przeczytam, uwielbiam takie tematy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Jestem ciekawa Twojej opinii :)
UsuńA więc książka łączy przyjemne z pożytecznym. Daje wiedzę, a i sprawia przyjemność. Bardzo cenię takie publikacje.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie pozostaje nic innego, niż sięgnąć po tę publikację :)
Usuń