Przejdź do głównej zawartości

Co z tą wiedzą zrobi Hans von Graff?


Bożena Gałczyńska-Szurek, Sekret rodziny von Graffów


To mogła być dobra książka. Zapowiadała się ciekawie, jednak w pewnym momencie stała się nieco nużąca. Pomysł na powieść ciekawy. Umiejscowienie większości akcji w Zamościu też było świetną ideą. Wątek historyczny też interesujący. Jednak coś nie zadziałało. Może zbyt powierzchowne potraktowanie faktów historycznych. Może zbyt duża liczba powtórzeń. Może raptowne wyhamowanie akcji. Może przekombinowanie…

Było ciekawe tło historyczne, bowiem autorka sięgnęła po historię dzieci Zamojszczyzny z czasów II wojny światowej. Ja rozumiem, że to jest powieść obyczajowa, a nie historyczna, jednak szkoda, że losy dzieci Zamojszczyzny zostały jedynie zasygnalizowane. 

Był ciekawy pomysł na fabułę. Ciężko chory niemiecki polityk. Lekarze nie pozostawiają mu złudzeń. Jedyną szansą jest przeszczep. Sęk w tym, że jego rodzeństwo nie może być dawcami, ponieważ … nie są jego biologicznym rodzeństwem. Hans von Graff odkrywa, że został adoptowany. To dla niego szok. Z jednej strony budzi się w nim naturalna potrzeba poznania prawdy. Kim jest? Kim byli jego rodzice? Dlaczego został adoptowany? Dlaczego jego przybrani rodzice nie wyjawili mu prawdy? Dlaczego ten fakt był utrzymywany w wielkiej tajemnicy przez tyle lat? Z drugiej strony wie, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. To by zniszczyło jego polityczną karierę. Jego pozycja, którą sobie przez całe życie wypracował zostałaby zachwiana. Miał zbyt wiele do stracenia. Jedyną osobą, której może się zwierzyć jest jego wnuczka, Maria von Graff. Mimo nienajlepszych relacji między dziadkiem a wnuczką Maria postanawia spełnić prośbę dziadka. Może dlatego, że jest śmiertelnie chory i nie zostało mu zbyt wiele czasu… Może dlatego, że bardzo ją zaintrygowała ta rodzinna tajemnica… Może dlatego, że jedyny ślad o rodzicach dziadka prowadzi do Polski… Maria darzy ogromną sympatią i Polskę, i Polaków. Zupełnie odwrotnie, niż jej dziadek. Nie potrafi zrozumieć skąd w nim tyle nienawiści do Polski i Polaków. Wyrusza do Zamościa…

Czy uda jej się odkryć prawdę? Co z nią zrobi? Czy przekaże wszystko dziadkowi czy powie mu tylko to, co uważa za niezbędne? Co z tą wiedzą zrobi Hans von Graff?

Mam wrażenie, że autorka miała zbyt wiele pomysłów na zakończenie tej historii i nie do końca potrafiła wybrać to jedyne. Stąd moja opinia, że zakończenie według mnie jest przekombinowane. Za dużo tego...

Nie zrozumcie mnie źle. To nie jest zła książka. Czas spędzony z nią nie jest czasem straconym. Choć czuję i lekkie rozczarowane, i pewien niedosyt.

Komentarze

  1. Ma w sobie książka potencjał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę książka od jakiegoś czasu Who mam ochotę przeczytać i nadam podtrzymuję taki plan. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że ostatecznie ta książka nie spełniła Twoich oczekiwań i się rozczarowałsś. Teraz, raczej nie prędko po nią sięgnę.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba niepotrzebnie nastawiłam się na więcej :(

      Usuń
  4. Sam pomysł na książkę bardzo fajny, szkoda, że coś nie zadziało w procesie twórczym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł był bardzo dobry i ucieszyłam się, że większość akcji dzieje się w Zamościu, a autorka porusza temat dzieci Zamojszczyzny, ale... chyba nastawiłam się na więcej :(

      Usuń
  5. Jakoś nie do końca mnie przekonuje, chyba odpuszczę. Zwłaszcza, gdy mowa o niewykorzystanym potencjale i przekombinowanym zakończeniu :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)