Przejdź do głównej zawartości

Teatr Telewizji #1




"Czarnobyl. 4 dni w kwietniu". Cztery dni dezinformacji. Cztery dni niepewności. Cztery dni pytań bez odpowiedzi. Cztery dni braku decyzji. Cztery dni potajemnych i dyskretnych poleceń przekazywanych najbliższej rodzinie. Cztery dni poszukiwania rzetelnych informacji. Cztery dni strachu. Cztery niebezpieczne dni. Nawet bardziej, niż radioaktywność chmury, bo… przecież można było zadziałać sprawniej, szybciej, skuteczniej. Można było poinformować obywateli o stanie zagrożenia. Można było o wiele szybciej podać jod w odpowiedniej dawce. To wszystko można było zrobić, gdyby ze strony Związku Radzieckiego w odpowiednim czasie była podana odpowiednia informacja. Ten informacji nie było. I przede wszystkim na tym skupia się rewelacyjny spektakl w reżyserii Janusza Dymka.

Przez cztery dni towarzyszymy profesorowi Zbigniewowi Jaworskiemu, którym w owym czasie pracował w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie. To on został członkiem Polskiej Komisji Rządowej ds. Skutków Katastrofy w Czarnobylu. To on podjął decyzję o podaniu dzieciom płynu Lugola. W tamtym momencie, dysponując tamtymi danymi, ta decyzja wydała mu się słuszna i właściwa. Ale podanie płynu Lugola to nie jedyne działanie, które chciał przeforsować. Z uwagi na skalę niebezpieczeństwa optował za odwołaniem pochodów pierwszomajowych. Cel miał jeden: chronić obywateli… Towarzyszymy trenerowi Ryszardowi Szurkowskiemu, który przygotowywał polskich kolarzy do prestiżowego Wyścigu Pokoju w Kijowie. Wyścig Pokoju nie został odwołany mimo tego, iż niektóre reprezentacje wycofały swój udział. Szurkowski nie mógł się sprzeciwić decyzji władz. A decyzja była jedna: jechać. Mimo potencjalnego zagrożenia. Mimo wszystko. Przez te cztery dni towarzyszymy pracownikom i pacjentom warszawskiego Centrum Zdrowia Dziecka. A także polskim korespondentom prasowym w Moskwie, którzy próbują zdobyć informacje wszelkimi możliwymi sposobami. Tymi oficjalnymi i tymi nieoficjalnymi. Zżymają się wręcz, że zamiast informować świat o tym, co najważniejsze i najistotniejsze w tej chwili zdają relacje z przygotowań do hucznego jak zawsze fetowania Święta Pracy.

A wszystkich (lub niemal wszystkich) łączy strach. Strach o siebie. Strach o swoich najbliższych. Strach, który nasila się z każdą godziną. Bo o niepokojąco wysokiej radioaktywności zaczynają informować i inne stolice europejskie.

O świetności tego spektaklu decyduje nie tylko pokazanie tematu katastrofy z czterech różnych perspektyw i oddania atmosfery tamtych dni, ale też wyśmienita obsada aktorska: Leszek Lichota, Zbigniew Zamachowski, Urszula Grabowska, Cezary Morawski, Marek Włodarczyk, Anna Radwan… Dla mnie ten spektakl bezsprzecznie należy do Leszka Lichoty oraz Zbigniewa Zamachowskiego.

Katastrofa w Czarnobylu wydarzyła się w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku…

Komentarze

  1. Kiedy wydarzyła się ta katastrofa miałam tylko roczek, a moja siostra za kilka miesięcy miała przyjść na świat. Dla moich rodziców był to bardzo stresujący czas, ze względu na to, że bali się o nasze zdrowie. Na pewno chciałabym zobaczyć ten spektakl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam bardzo mała i pamiętam podawanie tego płynu jak przez mgłę...

      Usuń
  2. o rajcu... trochę przerażające - zwłaszcza teraz

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja mama była ze mną w ciąży, gdy wydarzyła się ta katastrofa. To przerażające...

    OdpowiedzUsuń
  4. Piłam ten płyn Lugola i do dzisiaj pamiętam ten smak i kolor. Na szczęście miałam ciocię pielęgniarkę, która mi go podawała i podała mi również wodę do popicia. A spektakl chętnie bym zobaczyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam wtedy rok. To musiał być niesamowicie stresujący czas dla wszystkich. Z ciekawością zobaczyłabym ten spektakl.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na świecie mnie jeszcze nie było, gdy doszło do tej tragedii. Sam spektakl chętnie bym obejrzała.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. Narzeczony namówił mnie na oglądnięcie słynnego serialu HBO, więc oglądnęłam, ale generalnie temat niespecjalnie mnie interesuje. Nie było mnie jeszcze na świecie, więc jakoś specjalnie tego nie przeżywam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Światem raz po raz wstrząsają tragedie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. I czasem tak łatwo zapominamy jak wiele rzeczy czy spraw jest w ogóle nieistotnych.. a tak mało doceniamy to, co ważne...

      Usuń
  9. Urodziłam się nieco ponad miesiąc przed wybuchem w Czarnobylu. Nie wyobrażam sobie tego, jak moi rodzice musieli się bać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)