Przejdź do głównej zawartości

cudowna powieść ukazująca tyle różnych światów


Lucinda Riley, Siostra słońca
Siedem sióstr

Gdy przeczytałam „Pokój motyli” Lucindy Riley zakochałam się! Zakochałam się w jej stylu pisania i wiedziałam, że będę chciała przeczytać kolejną jej powieść. I kolejną, i kolejną. I tak sięgnęłam po „Siostrę słońca”…

Ta powieść ma dwie główne bohaterki. Elektrę i Cecily. Tej pierwszej nie polubiłam, za to tę drugą bardzo, choć nie mogłam pogodzić się ze wszystkimi jej decyzjami… Gdy tylko w powieści pojawiła się Cecily wiedziałam, że los Elektry z jej losem będzie połączony. Z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem wizji miałam coraz więcej i więcej. Nie trafiłam z żadną.

Elektra. To odnosząca sukcesy czarnoskóra modelka. Jest rozpoznawalna. Pieniędzy ma pod dostatkiem. Pławi się w luksusach. Jej życie to nieustające odhaczanie kolejnych sesji, projektów, spotkań biznesowych i imprezy. Imprezy, imprezy, imprezy…. A tam alkohol, narkotyki, i adoratorzy. Żyć, nie umierać. Ale to tylko pozorne szczęście. Bo rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Samotność, samotność, i jeszcze raz samotność. I totalne zagubienie. Pieniądze nie są dla niej istotne. Zawsze żyła w dostatku. Mimo tego, że pochodzi z licznej rodziny jest osamotniona. Pa Salt. To on adoptował Elektrę, gdy była małą dziewczynką. To on zadbał o dobre warunki, w których mogła się wychowywać. To on dał jej szansę. Szansę na godne życie. Szansę na poznanie swoich korzeni. Tych prawdziwych. Czy skorzysta z tych szans?

Cecily. Poznajemy ją w momencie, gdy leczy złamane serce. Boli ją fakt, że jej zaręczyny zostały zerwane. Boli ją fakt, że jej były narzeczony już szykuje się do ślubu z inną. A ten ślub tuż tuż… Wydawać by się mogło, że była dobrą partią na żonę. Pochodzi z dobrej, szanowanej i zamożnej rodziny. Jest ambitna, choć jej zapały są nieustannie gaszone przez konwenanse i przyjęte zwyczaje. Najchętniej uciekłaby, gdzie pieprz rośnie… I wtedy z pomocą przychodzi jej matka chrzestna. Zaprasza ją do Kenii. I ona to zaproszenie przyjmuje. W tamtym czasie (1939 rok) podróż z Nowego Jorku do Nairobi to była nie lada wyprawa, która trwała tygodniami. Długa, kosztowna, niebezpieczna. Ale Cecily wiedziała, że już nie ma nic do stracenia. Ale zanim znalazła się na kenijskiej ziemi miała przystanek w deszczowej i zamglonej Anglii. A tam… kolejny zawód miłosny. Cecily podążała do Afryki podwójnie upokorzona. Wtedy jeszcze nie wiedziała, jak bardzo ten przelotny romans zaważy na jej życiu… A w Kenii… Zobaczyła zupełnie inny świat. I przepadła…

„Siostra słońca” to cudowna powieść ukazująca tyle różnych światów. A klamrą spinającą jest historia … Cecily. To jej perypetie poznajemy najobszerniej. Wbrew wszystkiemu ta powieść należy właśnie do niej i to te fragmenty, w których poznajemy kolejne fakty z życia Cecily były dla mnie najciekawsze i najbardziej pouczające. I najbardziej je przeżywałam. Najpierw współczułam jej, gdy upokorzona opuszczała Stany Zjednoczone. Później współczułam jej, gdy ponownie upokorzona opuszczała Anglię. Później bardzo kibicowałam jej, aby odnalazła swoje szczęście tam daleko… w Afryce. A gdy pojawił się Bill…

„Siostra słońca” to też powieść pouczająca. To przede wszystkim niezwykle ciekawa i egzotyczna Kenia i jej mieszkańcy. Ci rdzenni, i ci napływowi. Jak układały się ich relacje? Jak wybuch drugiej wojny światowej został przyjęty w Nairobi? Jak wojna zmieniła ich dotychczasowe życie? Autorka porusza też inne ważne tematy. Temat uzależnień (nie tylko od narkotyków), temat rasizmu i walki o równość, temat tolerancji i jej braku (nie tylko na tle rasowym), temat walki o człowieka (niezależnie od jego koloru skóry czy wyznania).

To powieść, którą zdecydowanie warto poznać. Mądra. Czasem denerwująca. A innym razem chwytająca za serce. Emocji z pewnością nie zabrakło.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.



Komentarze

  1. Ten serię mam w planach przeczytać i jestem ciekawa tych emocji. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo rzadko sięgam po tego typu książki, ale powoli zaczynam dojrzewać do sięgnięcia po takie historie i być może za jakiś czas sięgnę również po tą historię.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest seria składająca się z 6 książek. Sama mam ją na widelcu, ale kiedy zdołam przeczytać, tego nie wie nikt :-/ Każdą książkę można czytać jako oddzielna powieść, ale podobno lepiej jest zachować chronologię, bo jednak w całym cyklu występuje chronologia zdarzeń... Ciekawa jestem, czy wcześniej czytałaś wcześniejsze tomy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam dopiero w planach tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Afrykańska sceneria brzmi bardzo intrygująco.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała seria jest warta uwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamierzam sięgnąć i po pozostałe części :)

      Usuń
  7. Aaaaaa, wszyscy już czytają i recenzują a ja w tyle! Ale to jedna z moich najulubieńszych serii, wiec przeczytam na pewno - jak tylko wezmę tyłek w garść i przysiądę na kilka wieczorów z książką zamiast pykać w pokemony i marnować czas...

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam już o tej książce, bo pełno recenzji wokół. Na początku byłam troszkę sceptycznie nastawiona, ale chyba powoli się przekonuję. Szczególnie ta emocjonalność, o której wspominasz, działa na plus. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, czy się skuszę na tę serię. Może jak już nadrobię zaległości ;)

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiele osób chwali twórczosć autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To druga powieść tej autorki, którą przeczytałam i druga, z której jestem zadowolona :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)