Hanna Cygler, W cudzym domu
Wydawać by się mogło, że ta powieść należy do Luizy i Joachima. Tak wiele ich łączyło… I Luiza, o Joachim poszukiwali. Poszukiwali swojej tożsamości, poszukiwali prawdy o sobie, poszukiwali swoich rodziców (Luiza ojca, a Joachim matki). Te poszukiwania przywiodły ich do Warszawy. Luizę z odległego Paryża, a Joachima z nie tak oddalonego Gdańska.
Ale ta powieść należy do zupełnie innego bohatera, a raczej bohaterki. Rozalia! I pisząc to z perspektywy osoby, która ma za sobą już całą trylogię, cała seria należy właśnie do Rozalii.
Rozalia Lubecka. Panienka z tak zwanej wyższej sfery. Początkowo krnąbrna, ale ta krnąbrność to raczej niewinne dziewczęce psoty i igraszki. Później wcale nie było spokojniej. Z tym, że krnąbrność Rozalii była już czymś świadomym. Na przekór wszystkim i wszystkiemu starała się żyć po swojemu. I zdała najważniejsze lekcje w swoim życiu. Lekcję z lojalności, lekcję z przyjaźni, lekcję z miłości.
Gotowa była na wiele poświęceń. Szczególnie w stosunku do Luizy. Tak, miała poczucie winy, ale mimo wszystko nie zostawiła przyjaciółki w potrzebie. Mało tego, nie każdy byłby gotów na takie poświęcenie, na które zdecydowała się Rozalia. Nie oceniam jej postępowania. Nie potępiam. Nie usprawiedliwiam. Jedno było pewne. Musiała działać błyskawicznie…
Polubiłam tę dziewczynę. Za jej poczucie humoru. Za jej ciekawość świata. Za jej błyskotliwość. Za jej inteligencję. Za jej odwagę. Za to, że brała odpowiedzialność za swoje decyzje. Za to, że żyła po swojemu. A w tamtych czasach to nie było takie proste, jak się dziś wydaje.
Rozalia nie bała się mieć własnego zdania. Ba! Bardzo chętnie je wypowiadała i to na tyle głośno, by usłyszał ten, kto miał usłyszeć. A jej spostrzeżenia były bardzo trafne. Niektóre nawet boleśnie trafne. Oberwało się i ówczesnemu systemowi edukacji panienek z dobrego domu, który absolutnie nie przygotowywał ich do samodzielnego i odpowiedzialnego życia. Oberwało się i ówczesnej obyczajowości, która małżeństwo sprowadzała do handlu. Emancypantka! Uwierało ją to, że niepisany kodeks obyczajowy narzuca na nią multum ograniczeń, a nie daje nic w zamian.
„W cudzym domu” otwiera niesamowicie ciekawą serię o perypetiach Rozalii i Dmitrija, Luizy i Joachima, Teofila, Zuzu, Maksymiliana i wielu wielu innych. Trylogia zdecydowanie warta poznania.
"W cudzym domu", "Za cudze grzechy" i "Po cudze pieniądze" przeczytałam dzięki Wydawnictwu REBIS.
Mam w planach poznać tę serię. 😊
OdpowiedzUsuńWarto!
UsuńTa seria zapowiada się bardzo, bardzo inspirująco.
OdpowiedzUsuńAż trochę żałuję, że nie ma już czwartego tomu :)
UsuńZaintrygowałaś mnie. :) Seria zapowiada się wspaniale. Będę ją miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńWarto o niej pamiętać :)
UsuńJeszcze się zastanowię nad tą serią. Chyba warto dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ze swojej strony gorąco polecam!
UsuńZapisuję sobie. Coś czuje, że może to być mój klimat :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuń