Przejdź do głównej zawartości

Konsekwentnie dążyła do raz obranego celu i osiągnęła go.

Margareta Stromstedt, Astrid Lindgren. Opowieść o życiu i twórczości. 


Któż z nas nie zaczytywał się w dzieciństwie w jej książkach?! Gdy biografia Astrid Lindgren wpadła w moje ręce wiedziałam, że to będzie interesująca lektura. 

Choć przyznam szczerze, że liczyłam na więcej szczegółów… Mimo wszystko to ciekawa publikacja, która nie tylko przybliża sylwetkę tej wyjątkowej autorki literatury dziecięcej, ale porusza też kilka ważnych zagadnień. 

Dzieciństwo. To chyba najważniejszy etap, który warunkuje całe nasze późniejsze życie. Z jakim bagażem doświadczeń wkraczamy w dorosłość. Jakimi ludźmi się stajemy. Jakie mamy charaktery… Szczęśliwe dzieciństwo to niezaprzeczalnie mocny i stabilny fundament szczęśliwego życia. Nawet jeśli nie wszystko w tym dorosłym życiu potoczy się po naszej myśli. Nawet jeśli czekają nas i porażki. Astrid miała to szczęście i jej dzieciństwo było takie, jakim być powinno. Było piękne. Było wesołe. Pełne przygód, pełne zabawy, pełne psot, pełne beztroski, pełne swobody i wolności. Ale było też wypełnione pracą. Tak, dzieci miały swoje obowiązki dostosowane do ich możliwości.

Gdy Astrid wyfrunęła w rodzinnego gniazda w wielki świat od razu została wystawiona na wielką próbę. I chyba zdała ją dobrze. Nie mnie zresztą oceniać, ale tak sobie myślę, że wykazała się wtedy dużą odwagą. I udowodniła, że jest gotowa wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Astrid zaszła w ciążę i od początku wiedziała, że to będzie samotne macierzyństwo. Choć z drugiej strony byłam też bardzo zaskoczona jej decyzją po urodzeniu synka. Przez pierwszych kilka lat był wychowywany przez obcą rodzinę. Dopiero później sytuacja ekonomiczna Astrid była na tyle dobra, że mogła sama zaopiekować się własnym dzieckiem. Zaważyły o tym i inne okoliczności, ale fakt stał się faktem. Astrid w końcu mogła być matką dwadzieścia cztery godzinę na dobę. I tu trzeba jej przyznać, że nie poddała się w walce o zdobycie zawodu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że tylko wtedy będzie miała szansę na zapewnienie godnego życia sobie i swojemu dziecku. Nie popadła w rozpacz, gdy była w ciąży i wiedziała, że na ojca dziecka nie ma co liczyć. Konsekwentnie dążyła do raz obranego celu i osiągnęła go. 

Później los uśmiechał się do niej niemalże bezustannie. Wyszła za mąż. Urodziła drugie dziecko. Cały czas była aktywna zawodowo, a jej praca związana była ze słowem pisanym. Czegóż chcieć więcej? Jej silna więź z dziećmi zaowocowała. Najpierw jedna powieść, później kolejna i kolejna. Czy spodziewała się, że odniesie tak spektakularny międzynarodowy sukces? Na czym polegał jej fenomen? Czy na tym, że wyśmienicie rozumiała dziecięcą psychikę? Czy na tym, że w głębi serca mimo poważnego wieku pozostała tą małą dziewczynką skorą do psot? Czy na tym, że po prostu kochała dzieci? 

I tu chciałabym podjąć jeden z tematów poruszonych w biografii Astrid Lindgren. Początkiem dyskusji była książka o Pippi Pończoszance. Tak, to była kontrowersyjna książka. I rozgorzała dyskusja o wolnym wychowaniu dzieci. Śmiało można powiedzieć, że dyskusja trwa do dziś. W tej książce Astrid wypowiedziała się stanowczo. Nie wolno nam, dorosłym, tłamsić wolnej woli dzieci, nie wolno ograniczać ich wolności. I od razu pojawiły się głosy sprzeciwu co niektórych… Cóż, zgodnie z tym co napisałam powyżej, temat aktualny do dziś. Prawo do swobody tak. Wolność od wychowania nie. To moje zdanie. Nieco odmienne, niż zdanie Astrid :)

Astrid bardzo dużo czerpała z własnych doświadczeń. I to widać w jej twórczości. Nie bała się także podejmować tematów trudnych, takich jak śmierć. I tu należy oddać jej słuszność, że poprzez swoich książkowych bohaterów starała się oswajać małych czytelników ze śmiercią. I dzieci doskonale rozumiały, co chciała im powiedzieć (w przeciwieństwie co do niektórych dorosłych). 

Słowem, biografia Astrid Lindgren to doskonała lektura nie tylko o życiu i twórczości wspaniałej pisarki. To coś więcej. To historia o człowieku, prawdziwym i odważnym człowieku, wypełniona jego radościami i smutkami, jego ideałami i myślami. Gorąco polecam!

Komentarze

  1. Takie biografie to ja mogę czytać. Ciekawa postać, chętnie poznałabym ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za biografiami, ale ta naprawdę mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej pisarki, ale książkę z chęcią bym przeczytała 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem zbyt dużo o tej postaci, więc chętnie zajrzałabym do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa postać. Muszę zgłębić jej życie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę teraz to już całkiem czuję się zaintrygowana i rozejrzę się za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fascynująca kobieta. Tę książkę chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Aktualnie czytam #259

Tana French, Z dala od świateł Od wydawcy: Najnowsza powieść pierwszej damy irlandzkiego kryminału. Nominowana do Goodreads Choice Awards 2020. Mała miejscowość w małym kraju. Żaden z jej mieszkańców nie jest taki, jaki się wydaje. Trudno rozpoznać, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Zwłaszcza jeśli się jest outsiderem. Cal Hooper, były detektyw policji z Chicago, osiedla się na irlandzkiej wsi. Zmęczony obracaniem się w środowisku przestępców, spodziewa się znaleźć tu spokój i poświęcić się wyłącznie remontowi domu i obcowaniu z przyrodą. Kiedy jednak miejscowy dzieciak prosi go o pomoc w odnalezieniu brata, Cal przekonuje się, że nie uda mu się uciec od tego, czym zajmował się w przeszłości ­– raz policjant, zawsze policjant. Musi sięgnąć po swoje stare metody, by przebić się przez gąszcz działań, motywów i wzajemnych relacji mieszkańców okolicy. Każdy z nich coś ukrywa, a wielu wolałoby, żeby przybysz z Ameryki zrezygnował ze swojego dochodzenia. I dają mu to odczuć w mniej lub b

Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu

Andrea Levy, Wysepka Powiedzieć, że to kapitalna powieść to jakby nic nie powiedzieć. Tu zachwyca wszystko! Styl autorki. Bohaterowie. Historia. A historia… niestety niezbyt chlubna . Jest miłość, i jest pogarda. Jest pogoń za marzeniami. Jest wojna, i jest pokój. Są złudzenia i brutalne ich zdarcie. Są równi i równiejsi. Ktoś powie: życie. Ja odpowiem: zgoda. Ale… ale po przeczytaniu ostatniej strony dominującym uczuciem było uczucie … wstydu . Queenie i Bernard. Hortense i Gilbert. Małżeństwa z rozsądku. Pierwsze zawarte w Anglii, a drugie na Jamajce. Ich drogi spotkały się w pewnym londyńskim domu. Autorka odkrywa przed nami wszystkie karty bardzo powoli. Robi to subtelnie i … jakby to powiedzieć… w stylu każdego z bohaterów, przez co jest jeszcze ciekawiej. Wszystko układa się w logiczną całość, a na końcu i tak zostajemy zmiażdżeni . Queenie i Bernard. Ona córka rzeźnika, on nudny pracownik w administracji bankowej. Cóż takiego miał w sobie, że ta piękna i pełna życia młoda kob

Zmiana adresu blogowego

Zapraszam na  https://monikaolgalifestyle.blogspot.com/ Blog o książkach, o filmach, o podróżach, o modzie... Choć nie tylko. Mam nadzieję, że mimo tej zmiany zostaniecie ze mną i będziecie mi towarzyszyć podczas naszej blogowej przygody tak samo, jak do tej pory :)